O wygranych była mowa, a tu akurat oprócz laptopa przydałby się nowy odkurzacz.. Trzasnął dzisiaj stary, akurat przed zbliżającym się podejmowaniem gości, a co! ironicznie na całego 😉 I można teraz zaplanować jedynie odkurzanie miotełką i froterkę podłogi w kapciach z frędzlami. Na szczęście pralka jeszcze działa (pewnie będzie następna w kolejce psujących się gratów), więc skorzystałam, a po praniu udało mi się wreszcie trochę zrelaksować.. Zrobiłam sobie gorący prysznic połączony ze wszelkimi damskimi czynnościami upiększającymi. No prawie, zostało położenie maseczki rozświetlającej i czyniącej cuda, ale to przed samą uroczystością, żebym jako ten cud się czuła. Bo wyglądać, po tym sprzątaniu i szykowaniu jadła wszelakiego, wyglądać cudnie raczej nie będę 😉 Zrobię jedynie co w mej mocy. Do fryzjerki już się zapisałam, a wczoraj u Rodziców zapodałam podwójną sesję masażu, na fotelowej macie. Wspaniała sprawa takie kulki jadące sobie wzdłuż kręgosłupa, na podobieństwo masażu shiatsu i swingującego ruchu podłużno-bocznego. Zaklepałam wypożyczenie tej maty do domu, ale to po rodzinnym obiedzie.
Mały dał nam dziś w nocy popalić, nie spał od 3 do 6.. męczył go brzuszek, wiercił się, kręcił, popłakiwał. Potem oczywiście się rozkręcił, zaczął bawić i wyciągać swoje drobiazgi z pudełka. My z oczami na zapałki ledwo dotrwaliśmy do tej porannej godziny, a później cała trójka padła i odsypiała do 9. Dobrze, że miałam czas na tę kąpiel, która postawiła mnie na nogi. Teraz można jechać na poszukiwanie nowego odkurzacza, wyjść na jakiś spacer, bo słońce za oknem zachęca do wędrówek. Plecy mniej mi dokuczają, ale nastawiam się na powtórkę z rozrywki, po sprzątaniu i szykowaniu mieszkania na przyjęcie gości.
Synek jeszcze nie wie, że szykowane są dla niego atrakcje 🙂 Tort zamawiamy w poniedziałek. Najpierw miał być jakiś wymyślny z Puchatkiem czy ciuchcią, ale taki to raczej na kolejne urodziny. Jak już będzie wiadomo czy woli misie czy auta. Teraz dostanie tradycyjny, z napisem i kolorowymi figurkami. Świeczka z numerem 1 już czeka, chcę dokupić takież balony i serwetki. Czapeczki papierowe dla gości są, prezenty ponoć też już mają przygotowane. Może czas nie najlepszy na pisanie o radosnym świętowaniu, ale pamiętam jak rok temu my i całe nasze rodziny trzymały kciuki, żebym nie urodziła 1 listopada. Mały poczekał grzecznie na lepszy termin i z tego się cieszyć należy. Co niektórzy będą też w dzisiejsze święto, do którego nie wszyscy są przekonani, przebierać się w stroje czarownic, wampirów i innych strachów.. Chodzenie po domach za cukierkami, w mieście się zbytnio nie przyjęło, ale bardzo jestem ciekawa jak takie parady i imprezy wyglądają w Stanach, Wielkiej Brytanii czy w Danii. Beata opowie jak tam było, a tymczasem dla nas jutro czas zadumy i wyciszenia. Spokojnego weekendu..