Połowa czasu spędzona w lesie to spacer z włączonym szperaczem, który nie mógł niczego wypatrzeć. 4 osoby szwędające się od drzewa do drzewa w poszukiwaniu grzybów, które jak na złość się pochowały.. Jak się trafiły 4 podgrzybki to radość była i triumf, a tymczasem prawdziwy skarb dopiero na nas czekał.. Głęboko w lesie, ukryty, strzeżony w okolicy siatki przez dziką zwierzynę. Na szczęście zwierzyna nie zaatakowała Marcina, który pierwszy trafił na to cudo i Borowik Wspaniały stał się hitem grzybobrania! 🙂 Ogromiasty prawdziwek, okaz do podziwiania, wielkości przedramienia i ważący z kilogram.. a w niedalekiej okolicy rosły sobie spokojnie kolejne cztery, już nie tak wielkie ale też jak z atlasu.
Ten poniżej z kolei przypomina mi popularnego dziadka do orzechów i zupę „Leśny dziadek”, którą gotują moi rodzice z prawdziwków, z dodatkiem topionego serka.. Cały dom pachnie teraz grzybami, część została obsmażona do jajecznicy, część się suszy,a część zamrożona czeka na zupę. Miały z czego wyjść te części, bo prócz wielkoludów trafiła się też siatka podgrzybków 😉
Niedziela zakończyła się ogniskiem w doborowym towarzystwie, z pieczonymi kiełbaskami i pogaduchami aż do zmroku. Oprócz grzybów dostałam jeszcze cały koszyk orzechów, które zajadam ze smakiem oglądając film Downton Abbey – klimatyczny, kostiumowy serial o perypetiach arystokratycznej rodziny i jej służby.. Polecam, jeśli ktoś lubi takie klimaty.
http://www.twoje-seriale.tv/downton_abbey/sezon_1/odcinek_1.html