Wybory jakie były, każdy widzi. Komentarze w tym temacie również. Czekamy więc do 12 lipca, z nadzieją na zmianę i kolejne głosowanie.
Zawsze natomiast, na dzień dzisiejszy i każdy kolejny wybieramy rodzinę oraz czas z nią spędzony. Na niedzielę też, przy okazji składania życzeń tacie, bratu i jego narzeczonej. Gdyż skumulowało się czerwcowe świętowanie urodzin i imienin. Moje też w tym miesiącu były, a i nasza rocznica ślubu i urodziny znajomych. Podobny mamy także listopad i kto wie, może dołączy do kompletu ślub kuzynki Męża. Na razie z nadmorskich rejonów wylądowaliśmy w góralskich klimatach, choć nie trzeba było ruszać w daleką podróż..

Obiad rodzinny w Zbójnickiej, przy drewnianych ławach i jadle, które nie tylko z nazwy urlopy w górach przypominało. Pysznie było, na luzie i z ganianiem za maluchami od oczka wodnego z rybkami, po zakątek z zabawkami.

Po obiedzie spacer w naszym ulubionym parku i lody na deser, już w małym zakresie, z braku miejsca na słodkości. Przy dzieciach jednak ten spacer w dość dużym tempie. Z ganianiem, bieganiem za piłką i pogaduchami na raty. A nowy tydzień jak zwykle pełen pracy, targania siat z zakupami i gotowania. Tym razem góralskiej kwaśnicy, bigosu i mniej góralskiego gulaszu z kaszą bulgur. Po takim menu mile widziane jeszcze większe ilości spacerów w parku 🙂
