Wzięło nas na placki ziemniaczane, nie robione w domu z racji niechęci do tarcia ziemniaków i zapachów, jakimi wtedy mieszkanie nasiąka. Placki jedliśmy okazyjnie, w restauracjach, nad morzem lub innych wyjazdach. Tymczasem okazało się, że wcale trzeć nie trzeba, a i otwarte okno wystarczy. Ziemniaki wrzuciliśmy do miksera, choć można było i do robota kuchennego. Tyle, że robot za duży na niewielką, próbną ich ilość. Na weekend planowany jest więc skok na rynek, po dobre ziemniaki (nie miałam pojęcia, że jest tyle odmian). Cebulę już kupiłam, Mężu chce zrobić tak zwany „gzik”, który jedzono tradycyjnie do „plęcków”, u niego w rodzinie. U nas jadło się głównie z cukrem i śmietaną, ale chętnie wypróbuję wersję z twarożkiem. Na dokładkę chcemy zrobić drugie podejście do pierogów własnej roboty, dla chłopaków z mięsem, dla mnie ruskich. Sprawdzony przepis na ciasto dostaliśmy do koleżanki, dla której pierogi to pikuś. Ale chciałabym jeszcze poznać dobry przepis na mięsny farsz, żeby chłopakom smakowało. Kto wie, może jak nas poniesie, to i z kapustą i grzybami zrobimy. Żeby się do świątecznego menu dołożyć.
Na razie odliczanie włączone i uwierzyć nie mogę, że został tylko tydzień do Wigilii. Pogoda za oknem w ogóle nie wskazuje na zimową porę (+7), ale miasto przybrane choinkami i światłami, więc spacery przy tej aurze są całkiem przyjemne i do Świąt nawiązujące..

Nawet naszego Marynarza ubrano w odpowiedni strój 🙂

A Szczecińska Agencja Artystyczna nagrała piosenkę dodającą otuchy w tym porąbanym czasie. Marynarz i choinka z naszego zdjęcia się tam znalazły i kilka innych zakątków ze spacerów. Choć chciałoby się i w góry pojechać tej zimy, to raczej przyjdzie góry powspominać i tyle. Zakaz przemieszczania się, narodowa kwarantanna, zamknięte hotele, stoki narciarskie i godzina policyjna w Sylwestra. Bezprawnie.
Nic to, jeszcze będzie pięknie, jak śpiewają nasi artyści, poza tym piękno i światło w duszy przecież są i tam niech nigdy nie gasną. Spokojnego weekendu, jeśli choć trochę taki ma szansę być.