Weekend poza domem byłby wspaniałą odskocznią po ostatnich przeżyciach z podwyższoną temperaturą. Jednak nie do końca okazał się dobry, gdyż temperatura powróciła. Mieliśmy więc zamienne stosowanie leków przeciwgorączkowych z przeciwzapalnymi, marudzenie malucha (dobrze, że z przerwami na trochę uśmiechu i aktywności) i jedną noc zupełnie w kratkę. Całość zakończyła się wysypką, malutkimi kropeczkami i zdecydowanie wygląda na trzydniówkę – czyli rumień nagły. Oprócz zbijania temperatury nic więcej tutaj zrobić się nie dało. Lekarka podejrzewała jakąś infekcję, ale prócz zaczerwienionego gardła wyniki badań były prawidłowe. Temperatura zniknęła równie nagle, jak się pojawiła. Zobaczymy, czy wysypka zacznie jutro mijać, jeśli nie, czeka nas kolejna wizyta u lekarza.
Plusem na weekend było wsparcie Zosi, nie musiałam gotować, zajmować się szykowaniem śniadań czy kolacji. Do tego zabawiała Wnuka, dawała chwile oddechu i jeszcze przy okazji dorobiła część szalika, który okazał się zbyt krótki. A do tego dostaliśmy słoik bigosu, dotację na pieluchy i mięsko na poniedziałkowy obiad. Można powiedzieć, że trafiła mi się dobra Teściowa 🙂 Mam nadzieję, że i Mężu na swoją nie narzeka.. szkoda tylko, że moja Mama jednak już starsza i sił ma mniej, ze swoim chorym kręgosłupem.
Przez te dwa dni udało nam się raz wyskoczyć na krótki spacer, zajrzeć nad jezioro, znad którego mam miłe wspomnienia i zdjęcie zdobiące ramkę w domu. Na drzewach w pobliżu tegoż jeziora zawisły ceramiczne serducha. Myślę, że to jeszcze pozostałość z ozdób świątecznych, a może i stałe przyozdobienie. Tak czy inaczej, pasuje do otoczenia, choć wiosną i latem będzie się prezentowało jeszcze ładniej..
Miałam czas przeczytać „Kobietę trzydziestoletnią” Balzaca i rozpocząć „Daleko od szosy” – akurat nie oglądałam tego serialu, więc dla mnie to nowość. Zacznę od książki, a kiedyś może znajdzie się czas i na serial. Załączam z niego scenkę czereśniową, którą polecił mi Mąż dla uśmiechu i na pocieszenie, że ta jesienna zima – która ponoć obdaruje nas jeszcze śniegiem na Wielkanoc – kiedyś się wreszcie skończy..