Żagle 2021 w miejsce Zlotu Żaglowców właśnie się rozpoczęły. Ale nie kuszą aż tak bardzo. Tłumy, upał i statki, które już wiele razy widzieliśmy. Może w niedzielę zajrzymy nad Odrę podziwiać flotę, na razie z początkiem tygodnia zajrzeliśmy do pewnego sklepu. Albowiem w naszym mieście można zobaczyć też coś więcej niż Wały, Bulwary, ogródki, baseny, zabytki i podziemne przejścia. Jest też na ten przykład, IKEA. Ikea, która to nareszcie się pojawiła, choć proces pojawiania się był długi i jak droga przez mękę. Kilka lat kłótni o miejsce, przetargów i czekania. A gdy już ją wybudowano, w całym swym majestacie, stała pusta i czekała na łaskawe epidemii odpuszczenie. Odpuszczono i ludzi do środka wpuszczono. Najpierw tłumnie, ale skoro już tyle czekaliśmy, można było jeszcze miesiąc. A potem siup, w maski i w regały podziwiać mebelki, drobiazgi wszelakie i ozdoby. Teren duży, wszystkiego pełno, oko rozlatane. I cóż. Byliśmy chyba jedynymi, którzy wyszli z Ikei – bez zakupów! Nie dlatego, że nic się nie spodobało. Tam zawsze coś w to rozlatane oko wpadnie, ale wygodniej będzie obejrzeć to to w necie, bo sklep duży i nogi można nieźle schodzić.

Nie skusiły nas nawet klopsiki w ikeowskim barze. A może to te mega kolejki odstraszyły, bo woleliśmy pojechać na ucztę do Ziemniaka i spółki. Porcja placków ziemniaczanych przedkładanych kotletami schabowymi, polanymi sosem grzybowym – majstersztyk, ale i mega dawka kaloryczna. Nic to, raz na rok można zaszaleć:) Smacznego weekendu!
