Poznaniowe

Kolorowe kamienice, poznańskie koziołki na wieży ratusza, figura św. Jana Nepomucena, fontanna Apolla, Neptuna, Marsa i Prozerpiny..

Studzienka Bamberki, Fara, Zamek Królewski, Bazylika kolegiacka. Jest co zwiedzać i czym się zachwycać na Starym Mieście w Poznaniu i wystarczyłoby tego na długi czas. A tego czasu jak zwykle było za mało, bo chciałoby się więcej, dokładniej i na spokojnie..

Tymczasem w majowy weekend tłumy i samo oczekiwanie na obiad zajęło godzinę (było warto), a jeszcze MK ciągnął do sklepików i ja oczywiście magnes z wycieczki przywieźć musiałam:)

Miło wracać do Poznania i aż się serce rwie do kolejnych podróży..

Etap 2

Drugi etap majowego wolnego postanowiliśmy spędzić częściowo u Zosi, na grillu i relaksie.. by potem porwać ją w pewien piękny dzień w poznańskie rejony. Fantastycznie było pospacerować po Jeżycach, obejrzeć replikę balkonu szekspirowskiej Julii i zjeść pyszny sernik w kawiarni Ale Kosmos..

A potem ruszyć do Ogrodu Zoologicznego, by obejrzeć dostępne tu jeszcze zwierzaczki i spędzić czas w zacienionym parku..

Zaskakujące, że wejście darmowe, a naprawdę zadbane miejsce. W nowym zoo byliśmy kilka lat temu, pamiętamy słonie i duże przestrzenie, tu było mniej tłoczno i jedyne płatne wejście (8 zł) to pawilon dla ryb, gadów i płazów..

Potem przejazd na Stare Miasto i klimat kolorowych kamieniczek, ale o tym w następnej odsłonie.

Etap 1

Pierwszy etap wolnego za nami. Cudny, bo rodzinny i przy świetnej pogodzie. Dawno nie było tak gorącej majówki, więc niespodzianka przednia 🙂

Pierwsze grillowanie też zaliczone, tym razem bardziej warzywne. O dziwo najadłam się w sam raz, a że ja warzywa mega lubię, to i smacznie było. Panowie oczywiście mięsożercy, także udka i kiełbachy pochłonięte. Było i moczenie nóg w jeziorze, ale woda jeszcze lodowata..

Dzień w pracy jakoś minął, można rozpocząć etap drugi.

Poczekamy

Maju tuż za rogiem i letnią pogodą kusi (tylko na co komu ten wiatr?). Kto może, ten cały tydzień na wolności spędzi. Ale mój tydzień, choć poszatkowany pracą, też da trochę odpocząć.. Wprawdzie wyjazdów majówkowych odechciało mi się po ostatnich dwóch – kiedy i noclegi w zimnych pokojach i deszcz w górach trafiliśmy. Ale coś tam się fajnego na te dni wymyśli.

A na razie w pobliskich plenerach spotkanie z takim oto kawalerem było. Oczywiście MK już by go do domu brał. Nie ukrywam, że ja też (tylko wiadomo, kto by po nim sprzątał, także podziękuję:)

Przychodź maju

Tydzień był trudny firmowo, ale przyjemny po pracy.. Weekend też mógłby być przyjemny, ale na razie dopadły mnie katarzysko i ból gardła (leki poszły w ruch). Na razie bez gorączki, więc powoli sobie przestrzeń ogarniam, obiady gotuję i na jakiś spacer na pewno wyjdziemy. Pogoda znów zmierza ku letniej i extra, w końcu majówka tuż tuż, co widać na załączonym obrazku z wczorajszego spaceru..

Na pięć

Nie dość, że obyło się bez łez, to radości było dużo, z wypracowanej 6 i 5:) MK szczęśliwy, docenił efekt swojej nauki, a my dzieliliśmy tę radość z nim. W maju szykuje się kolejny sprawdzian i już rozpoczęły się prace nad przygotowaniami.

Jest też oczywiście czas na zabawę i odpoczynek, czas na spacer, na gry. Choć w weekend naprawdę tego czasu na wszystko jest za mało. Zdążyliśmy pojeździć po sklepach i kupić wiosenne buty dla MK, było też spotkanie z rodzicami i brata rodzinką. Trochę prac domowych i czytania książek. To był dobry czas, chcę więcej takiego..

Oceny

Mieliśmy farta ze spacerem. Tuż przed nim mocno padało i już miałam wizję pobliskiej kawiarni i zamiast zdrowego ruchu objadanie się słodkościami (na herbacie by się nie skończyło;)). Wyszło na plus, zrobiliśmy dość długą trasę, MK tak się wybiegał, że zasnął dziś przed 21, co jak na niego jest nie lada wyczynem.

Ostatnio widzę, jak zaczął przejmować się ocenami. Załapał pierwszą trójkę i choć go uspokajałam, że najlepszym się zdarza (na razie miał same 6), że poprawi i nauczy się lepiej na kolejny sprawdzian, to i tak swoje odpłakał. Pani zaczęła oceniać bardziej surowo, Jeden błąd, ocena niżej. Tylko, że te błędy to naprawdę czasem czeskie, a zakres do oceny dość szeroki. Ktoś kto umie na 50% dostaje ten sam stopień, co uczeń na 72 %. Ale cóż, miał 71% i trója gotowa.

Czekamy na wyniki dwóch sprawdzianów, tym razem przyuczonych, więc mam nadzieję, że obędzie się bez płaczu..

Wiosennie

Zostało jedno zaproszenie do rozdania i tym razem postawiliśmy na spotkanie spacerowe. Wszystkim pracującym brak ruchu, więc chętnie się przejdziemy z męża kuzynem i jego dziewczyną. Zwłaszcza, że mieszkają blisko nas i będzie można drepcedesem ruszyć spod domu. Duży plus, gdy nie trzeba odpalać auta, pchać się w korki, a potem szukać wolnego miejsca. Wszędzie ostatnio widać zapchane parkingi, ilość samochodów (i spalin) w mieście jest potworna..

Dlatego w weekend uciekliśmy, razem z rodzicami, do lasu, nad jezioro i w szeroko pojęte plenery.

Gdyby nie wiatr, chcący urwać głowę, byłoby idealnie. A tak chociaż widoki zostały i wspomnienie pierwszego wyjścia na lody.

Dziś już ochłodzenie i wiosenna burza z piorunami. Trzymajmy się więc ciepło i byle do powtórnego słońca..

Mało nas

mało nas, do pieczenia chleba.. ale choć mało, to dziś nas naszło i na chleb i na domową pizzę. Jedno i drugie nie wyszło idealne, ale za to smaczne. Gdy popracujemy nad recepturą i czasem dla naszego piekarnika, może coś wreszcie z tego pieczenia wyjdzie w sam raz.

A że mało nas, to tak mnie jakoś naszło w temacie rodzinnym. Byliśmy u kolejnej cioci i wujka, z zaproszeniem komunijnym. I tak ciężko było patrzeć jak mocno są schorowani i taka myśl, że z roku na rok może być tej naszej rodziny coraz mniej. Ja mam tylko (albo aż, bo doceniam, że są z nami) rodziców i brata z jego rodziną. Dobrze, że rodzina męża trochę większa i że w ogóle mamy kogo zaprosić na uroczystość, do kogo pojechać z wizytą i pokazać synowi, że rodzina jest ważna i dobrze być jej częścią. Oczywiście ta rodzina, która chce być też częścią nas..