Niby końcówka lata, a przygrzało tak, że wylądowaliśmy nad wodą wśród dzikiego tłumu spragnionych jeszcze upału wczasowiczów.. Spotkaliśmy Sylwię z synkiem i pogadałam z nią o naszych rodzicielskich obawach dotyczących żłobka i przedszkola. Ona ma trudniej, jej maluch ma dopiero 1,5 roczku i oderwanie go od mamy i mamy od niego na pewno będzie trudniejsze niż trzylatka dla nas. Tym bardziej, że na dniach adaptacyjnych Mały zachwycony. Podoba mu się sala pełna zabawek, dywan w kolorowe domy i ulice. Duży plac zabaw z ogromną piaskownicą. Mycie rąk wraz z innymi dziećmi, małe leżaczki na drzemkę i w ogóle wszystko wszystko. Trochę oddycham z ulgą, trochę mam łzy w oczach i jeszcze nie dociera do mnie, że od jutra nasz syn staje się oficjalnie Przedszkolakiem.
Jeszcze kompletujemy wyprawkę, dziś zakup worka na ubrania zmienne, kapcie trafiłam z olx w idealnym stanie, mam dwie piżamki i trochę ubrań na zmianę. Nie wiem czy ich wystarczy, bo samodzielne jedzenie i toaleta mogą w jeden dzień załatwić i trzy komplety 😉 Zapełniam więc już pralkę i na weekend przygotuję wszystko, co mam dostępne w rozmiarze. Do tego przejrzę zapasy o rozmiar większe, bo może coś już z tego będzie pasowało. Przyda się każda koszulka, bluza na wyjście, krótkie spodnie na sali – bo jest od słonecznej strony i ciepło w niej bardzo. A do tego długie spodnie i cienka kurteczka na wyjście, bo coś po dzisiejszym upale już ślad zanika i jakieś deszcze się szykują. Tran podajemy codziennie i mam nadzieję, że choć wrzesień bez przeziębień przeleci. Jak na razie współtowarzysze przedszkolnej doli zdrowi, niektórzy przejęci, może dwójka płacząca, ale reszta dzielnie się trzyma.
Czyli.. czas start!