Światła

Więcej światła. Trzeba rozproszyć te ciemności i chłody:) Cóż, w takim razie wybrali się do świetlnego ogrodu, by poczuć się jak w bajce..

Spacer mroźny, ale dodający uśmiechu i taką energią naładowani ruszyli w nowy tydzień. Minął mi już rok pracy! A miałam tylko spróbować, tak na trochę.. I spodobało się, choć lekko nie jest. Dlatego w wolne dni trzeba sobie czas osładzać:)

Najlepszy

Najlepszy prezent imieninowy w dwóch odsłonach (lepszy niż posprzątanie mieszkanie;)) Odsłona pierwsza południowa, zamglona, z lekkimi przejaśnieniami..

Osłona druga, wieczorna, ze światłami na molo i niesamowitym kolorem nieba i wody..

Wizualnie wieczorna odsłona podobała mi się bardziej, ale i w południowej był urok..

A dla Was która wersja ładniejsza?:)

Buty

Początek pracy trudny, miałam wrażenie, że nic nie pamiętam i uczę się od nowa, chodzenia też. Ale jakoś pierwsze trzy dni przebrnęłam. Dwa za biurkiem, więc noga ok, dziś już trzeba było trochę się naganiać, także stopa obolała i zmęczona. Trudno było mi też wybrać buty, w których będzie wygodnie i swobodnie..

Najchętniej chodziłabym w trampkach. Ale jednak przy 3 stopniach o poranku, odpada.

Na nogi

Stanęłam na nogi, już tak bardziej, choć jeszcze po dłuższym spacerze boleśnie. Staram się więc nie przeciążać stopy i po wysiłku dać jej odpocząć.

Wczoraj polska złota jesień, wyjście z rodzinką – nareszcie w komplecie, z goframi w ramach deseru. Dziś deszcz od samego rana. I w sumie przyda się taki dzień domowy, przed ruszeniem do pracy..

Realia

RTG zrobiłam prywatnie za stówę, kolejna wizyta rehabilitacyjna pochłonęła 170 zł (a jeszcze z 10 powinnam przejść). Tymczasem wypłata przez L4 będzie mniejsza, o premii mogę zapomnieć i tak naprawdę wracać już do pracy muszę (choć przydałby się jeszcze z miesiąc zwolnienia, żeby stopa wydobrzała do końca). Nic to, jakoś podołam.

W ramach uprzyjemnienia ostatnich domowych dni zaprosiłam do nas kuzyna Męża z dziewczyną. Było bardzo miło, ale obraz trochę niewesoły.. Młodsi od nas, oboje po studiach, pracujący już na etacie (dziewczyna dorabia jeszcze po pracy korepetycjami, wracając zmęczona do domu po 18). Duża część zarobków znika na wynajem kawalerki i opłaty. Widoków na większe i własne M brak, o ślubie na razie cicho (a już kilka lat razem), na dziecko nie bardzo jest w tej kawalerce miejsce. Zakupy głównie marketowe („my jak studenci żyjemy, gdzie nas stać na lepsze mięso, czy wędliny z mięsnego”), marzy się inny kolor ścian, ale właścicielka mieszkania decyduje. Lata lecą..

Czy tak ma wyglądać przyszłość kolejnych pokoleń młodych ludzi, naszego syna..

rys. MK

Zderzenie

Od poniedziałku zderzenie z rzeczywistością na trasie pacjent-lekarz. Na szczęście do rodzinnego zarejestrowałam się dwa tygodnie temu, ale za to do poradni urazowo-ortopedycznej, już inna bajka. Najpierw obdzwoniłam jeden numer i nawet się połączyłam, ale terminy, wiadomo chcę jak najszybciej (kończy się L4), a tu połowa grudnia. Znalazłam namiary na inną poradnię, w szpitalu, gdzie mnie przyjmowano na SOR i tak.. 2,5 godziny na próbę połączenia. Gdy łaskawie maszyna poinformowała, że jestem – pierwsza (a byłam 25!) – w kolejce oczekujących, wówczas komunikat: „połączenie nie może być zrealizowane, proszę spróbować później”

Ta da..

Odechciało się próbować. W kolejnej poradni, cóż.. odbierali sobie wolne za 11go, ale nie mam co liczyć na szybki termin. I tak to. Lecz się człowieku sam. Najlepiej prywatnie. Wtedy i telefony i drzwi otwierają się automatycznie..

Na powietrzu

Nareszcie trochę pochodziłam i dotleniłam płuca powietrzem. Zdrowym, bo pozamiastowym. Mężuś zapakował mnie do auta i wywiózł do Zosi, gdzie las pod nosem, spokój, relaks w pełni (jak się później okazało, prawie w pełni)..

i na dokładkę kot do głaskania, który jak wiadomo stresy niweluje:)

Bardzo przydała się taka odmiana, po trzech tygodniach siedzenia w domu. Przede mną rehabilitacja, jutro do lekarza po skierowanie na RTG, ale to jutro.. Dziś niedziela, las, obiad rodzinny i fajny czas, którego i Wam życzę..

Chcę na spacer

Świętowanie urodzin za nami, praca na konkurs zakończona (karmnik to jedno, miały być i liście, to są),

za oknem dywany w jesiennych kolorach, a ja nadal nie mogę ruszyć na dłuższy spacer.. W weekend może uda się na krótkie spacery wybrać (w trampkach, bo w inne buty noga się nie mieści), ale po nim dzwonię do poradni ortopedycznej. Pora zrobić RTG i zobaczyć co tam w kościach piszczy…

Dziewięć

Dziewięć lat temu przyszło na świat nasze małe szczęście. Nasza radość, duma, nasze zmęczenie przeplatane zachwytem i ogrom miłości..

Przez te lata tyle było przeżyć, tyle śmiechu, zabaw, nauki, tyle stresu, nieprzespanych nocy, walk z przeziębieniami, a potem radości ze zdrowia, wspólnych wyjazdów, świąt, odwiedzin.. Tak niesamowity czas, tak cenny i tak wspaniały, że nic tylko o zdrowie prosić, by móc kolejne i kolejne urodziny świętować.. Sto lat Synku ❤

Przyjęcie

Trochę z wyprzedzeniem, bo tak wszystkim termin pasował, zrobiliśmy imprezowe spotkanie z okazji zbliżających się urodzin MK. Miało być bez szaleństw, z kumplem w kinie, na ciacho i tyle. A wyszło jak zwykle;) Mamoo, ja bym chciał się po kinie pobawić w sali zabaw (to po co do kina, czasu nie starczy!) i może nie tylko z tym jednym kolegą, może jeszcze ten i tamten i ze trzy koleżanki (dziewczyny zakochane), a u tej czwartej to był na urodzinach latem i też wypada zaprosić. Wyszła ferajna w ilości sztuk 7, do tego ja o kulach i dwie ulubione mamy (bardzo przy okazji pomocne):) Widok dziecięcej radości bezcenny! A i my nagadane, roześmiane i nawet na jakiś czas o nodze zapomniałam.

Potem oglądanie prezentów, dziś od rana układanie puzzli i klocków, po obiedzie jeszcze przyjęcie z dziadkami (niestety znów bez brata i bratanka) i kolejna dawka radości.

Takiego dzieciństwa każdemu dziecku życzę:)