Spacer rodzinny wreszcie doszedł do skutku, a i dziś mogłam do rodziców pojechać bez stresu, że ktoś kogoś zarazi. Mam nadzieję, że etap przeziębień mamy za sobą, choć trochę stresuje fakt, że w pracy grypa panuje. Wcinam tran, witaminy i bronię się jak mogę, żeby w zdrowiu dotrwać do wiosny. Potem będzie chyba spokojniej..
W pracy ostatnio atmosfera lepsza, gadamy bardziej na luzie, jest o wiele swobodniej, niż było na początku. Jednak do nauki nadal dużo i fajnie byłoby to przeskoczyć, żeby prócz atmosfery poczuć się pewniej w działaniach.
Nic to, zaraz marzec i już w niektórych miejscach wielkanocne ozdoby się pojawiły. Trzeba będzie pomyśleć o prezencie od Zajączka, a zaraz potem polatać za sukienką na komunijne przyjęcie. Czas pędzi jak szalony..