Gdyby człek miał warunki, to by i takiego przyjaciela sobie sprawił.. piękne stworzenie, o mądrych, brązowych oczach i dużej wrażliwości, mimo swojej zewnętrznej siły. Lubię patrzeć na konie, które mają choć trochę swobody.. to takie dzikie stworzenia i zawsze kojarzą mi się z filmami, gdzie biegają w stadzie i z rozwianą grzywą.. Tu akurat mały konik, ale dziecię zachwycone, że jadł mu trawę i liście prosto z ręki..

Weekend u Zosi, na totalnym luzie, bez żadnych spotkań, wyjść do kina czy do pubu.. Na szczęście i z pogodą, dzięki której można było trochę w ogrodzie posiedzieć, pograć w piłkę z Małym, wybrać się do koni i nacieszyć oko jesiennymi kwiatami..

Do tego czas z Zosią, która odważyła się wreszcie przejść ze starego telefonu z klawiszami na nowy, dotykowy i nauczyć się jego obsługi. Nie jest proste wytłumaczyć komuś, kto nie miał wcześniej do czynienia z ikonkami, z komputerem, jak ma zrobić wszystkie ustawienia, jak dzwonić, pisać smsy, robić zdjęcia, czy przestawiać sobie godzinę w budziku. Mimo wszystko dobrze Zosi poszło, korzystała z naszej obecności, zadawała pytania, zapisywała najważniejsze rzeczy. A ja jestem pełna podziwu, dla każdego kto chce choć spróbować nowości. Kto choć się obawia, to nie ustaje w próbach, doszkala się choćby przy pomocy młodszego pokolenia. Technicznych nowinek jest już tyle, że za jakiś czas my będziemy się uczyli od naszego dziecka.
A na razie relaks, znajome sprzęty i wpis na bloga przy podjadaniu najsłodszych winogron, jakich dane mi było posmakować. Prosto z Zosi ogrodu..
