Powroty po kilku dniach nieobecności są dość ciężkie.. wiedziałam, że zastanę bałagan na biurku, niedokończone wpisy w dostawach i nie pozamykane stany magazynowe. No cóż, tak to jest, jak jedna osoba pracuje za dwie, a nawet na swoje zadania nie ma czasu 😉 Wiem, że Wojtek próbował robić co w jego mocy, ale i tak cały dzień zajęło mi nadrabianie i ogarnianie tego chaosu.
Na szkoleniu wyszyło mi, że jestem perfekcjonistką w pracy – porządek na biurku, działania sukcesywne, w kolejności i według priorytetów. Lubię mieć świadomość, że mam kontrolę nad tym co się w papierach tworzy, choć czasami tornado w postaci szefa, majstra i innych burzy ten porządek dorzucając mi kolejne, wyskakujące znienacka obowiązki. Ale cóż, staram się jak mogę, żeby się nie poddać 🙂
Potem trzeba odreagować stresy i wyciszyć codzienny firmowy pęd, co dziś uczyniłam u rodziców na pogaduszkach zagryzanych słodkościami. Wiosna za oknem przybrała już formę lata, jest ciepło i nareszcie dla ukojenia oczu można popatrzeć na zielone i na kolorowe.. białemu mówimy już kategorycznie nie.

Czuję też wielką chęć na wiosenne porządki, wczoraj już nawet Kotek odkurzył mieszkanie i wytarł wszędzie kurze, a ja umyłam łazienkę i kuchnię. Nie wystarczyło sił na podłogi – może jutro jakiś dobry duszek mi pomoże 😉 Na weekend planuję wziąć się za balkon, umyć gres, parapety i zrobić porządek ze skrzynkami na kwiaty. Same rośliny poczekają do maja zanim wystawię je na wiosenne słońce, no chyba że utrzyma się obecna temperatura i tak dużo słońca jak było przez te kilka dni..