taki cały rok.. Ponoć. Nie do końca się tego trzymam, bo nie raz sylwester był do bani, a rok dobry i odwrotnie. Mimo wszystko od zawsze lubiłam w ten dzień ubrać się wyjątkowo, spędzić czas jakoś niecodziennie, najlepiej poza własnym domem, u znajomych czy na szalonej imprezie. W większości się udawało, ale wiadomo, że gdy Mały przyszedł na świat nie od razu była możliwość wyrwania się na balety. Był więc sylwester w naszym domu, z drugim maluszkiem, dwa razy były tańce u rodziców, wraz z Bratem i jego panną, dwa lata temu posiedzenie u Zosi, rok temu domówka u kolegi Męża i wreszcie doczekaliśmy się wielkiego wyjścia.
Jeszcze nie mówię hop, bo to dopiero jutro, ale na razie Mały dotrwał zdrowotnie, opieka zapewniona. Kreacje przygotowane i nic tylko włączyć odliczanie. Mam zamiar zaszaleć z sylwestrowym makijażem, choć oczywiście bez przesady. Ale trochę błysku i połysku z tej okazji się należy. Mikołaj zaopatrzył mnie w zalotkę do rzęs, w pędzel do podkładu, lakier z brokatem, a paletka wygranych cieni czeka na pierwsze użycie..

Zanim jednak szał ciał, to wyciszenie i relaks całkowity. Z Małym w kinie na sympatycznej, choć mocno dziecięcej, bajce. Na obiedzie w restauracji i na spacerze po lesie z psiakiem. Spokojne dni przy choince, na pogaduchach, wspomnieniach mijającego roku i oglądaniu po raz kolejny Listów do M. Widzianych już z pięć razy i za każdym razem wzruszających mnie w wielu momentach. A w Sylwestra to już tylko po szampana polecieć, lekki obiad zjeść, żeby miejsce na imprezowe menu było. Make up zrobić, wskoczyć w błękitną sukienkę, zapakować wygodne balerinki na zmianę i ruszyć w tany. Czego wszystkim, lubiącym tańcować życzę. A domatorom spokoju i fajnych wrażeń przy sylwestrowym programie lub z dobrą książką. Bawcie się dobrze i tak, jak lubicie (albo tak, jak okoliczności pozwalają) 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku! Zdrowia, wszelkiego dobra i miłości. Spełnienia marzeń i na każdy dzień jak najwięcej pomyślności! 🙂