Nie ma to jak świadomość długiego weekendu tuż po tym, który niedawno był! Mogłoby tak być zawsze, że tylko 3-4 dni pracy, a potem wolność.. ta proporcja zdecydowanie bardziej mi się podoba niż 5 pracy i 2 weekendowe 😉 Tym bardziej trzeba doceniać każdą chwilę relaksu i możliwości wyrwania się z miasta w plener..
Jak się uda i nie będzie jutro zbytnio padać to załapiemy się na grilla nad jeziorem, a kto wie może i jakiś domek się trafi.. jeśli nie to powtórzymy próbę grillowania w sobotę. Przejściowe deszcze nie będą problemem, weźmie się karty do gry, scrabble, włączy muzykę dobrą na trasę i można śmigać.
Czekamy więc na noc iiii…. ruszamy ku wolności i swobodzie! 🙂