Freedom

Nie ma to jak świadomość długiego weekendu tuż po tym, który niedawno był! Mogłoby tak być zawsze, że tylko 3-4 dni pracy, a potem wolność.. ta proporcja zdecydowanie bardziej mi się podoba niż 5 pracy i 2 weekendowe 😉 Tym bardziej trzeba doceniać każdą chwilę relaksu i możliwości wyrwania się z miasta w plener..

Jak się uda i nie będzie jutro zbytnio padać to załapiemy się na grilla nad jeziorem, a kto wie może i jakiś domek się trafi.. jeśli nie to powtórzymy próbę grillowania w sobotę. Przejściowe deszcze nie będą problemem, weźmie się karty do gry, scrabble, włączy muzykę dobrą na trasę i można śmigać.

Czekamy więc na noc iiii…. ruszamy ku wolności i swobodzie! 🙂

 

 

 

 

 


Artystycznie

W sobotę kursowaliśmy między Teatrem Polskim, a Książnicą Pomorską gdzie udało się spotkać  Sonię Bohosiewicz, zrobić zdjęcia i zdobyć autografy pani Agaty Kuleszy, Michała Ogórka, Krzysztofa Wakulińskiego i profesora Jerzego Bralczyka..

 

 

A w niedzielę, po przygotowaniu obiadu ruszyliśmy na Zamek Książąt Pomorskich wysłuchać czytania i mieć przyjemność napotkać Jana Nowickiego i Mariana Opanię. Pan Nowicki przyprawił mnie o rumieniec witając komplementem – widać, że do kobiet ma wiele śmiałości 😉 

 

 

Wieczór spędziliśmy u rodziców, Dzień Mamy świętując przy deserach lodowych i oglądając fotki. Ten weekend był dla mnie bardzo wzniosły! Tyle artyzmu, w mgiełce sztuki, czytanych książek, które w większości były mi znane.. Normalnie jestem zachwycona i jeszcze nie mogę się nacieszyć autografami, które co jakiś czas przeglądam i uśmiecham się do nich 🙂 Tym bardziej się cieszę, gdyż w następnym roku planowany jest kolejny Festiwal Książki Słuchanej – mam nadzieję, że wejdzie na stałe do programu szczecińskich wydarzeń..

Festiwal Książki Słuchanej

A dzisiaj coś dla koneserów książek.. czyli jak najbardziej dla mnie! 🙂 „I Festiwal Książki Słuchanej”, gdzie można było usłyszeć głosy znanych aktorów i podziwiać ich w trakcie czytania.. Jestem zachwycona tym wieczorem! 🙂 Anna Seniuk ujęła mnie swoją anielskością i przemiłym uśmiechem!

 

 

Bartosz Opania chwalił się umiejętnością naśladowania głosów innych znanych aktorów, a Krystyna Czubówna opowiadała ciekawie, głosem znanym w całym kraju, o swojej ulubionej autorce opisującej czasy wojenne..

 

Fantastyczny pomysł z tym festiwalem! Jutro ciąg dalszy i może uda mi się zrobić kolejne zdjęcia do pamiętnika 🙂

Enej i Kamil Bednarek

Juwenalia rozpoczęte! Wprawdzie nie jestem już studentką ale na wczorajszej paradzie można było poczuć tę pozytywną energię. Było kolorowo, muzycznie i wesoło. Prezydent miasta przekazał studentom symboliczny klucz i miastem zaczęli rządzić studenci 😉

 

 

 

 Parada studentów

 

 

 

A dziś koncert Kamila Bednarka i Eneja ! Tłumy zebrały się niesamowite, bo to był najlepszy muzycznie dzień w Juwenaliach.. Na szczęście nie zaczęło padać i razem z Beatą i Oliwerem wskoczyliśmy pod scenę, jak najbliżej się dało, żeby pośpiewać i potańczyć. Kamil był zachwycony frekwencją i reakcjami tłumu, fajny pozytywny koleś 🙂 A zespół Enej zagrał żywiołowo i z kolei mnie zaskoczył – coverem „Cykady na cykladach” Maanamu. Wprawdzie Maanamu podrobić się nie da, ale ciekawe to było i śpiewało mi się jeszcze po powrocie do domu 🙂

 

 

 

 

 

Enej i Bednarek

Wielki Gatsby

Zaczarował mnie ten film, zrobiony został z rozmachem i faktycznie stworzono na ekranie niezłe show .. wyrazistość zdjęć, zamki, plener, tańce, otoczenie, kostiumy.. bajkowe, baśniowe, a momentami groteskowe.. chłonęłam te obrazy spotęgowane wątkiem miłosnym i napatrzeć się nie mogłam 🙂 Beacie też się podobało, ale nie wszystkie babki były tak samo zachwycone – a było nas tym razem prawie 30 w Kinie Kobiet -niektóre stwierdziły że sceny były przydługie i trochę się wynudziły. Ja nie mogłam oderwać oczu i przeżywałam rozterki wraz z DiCaprio, którego gra aktorska czasami drażniła, a czasami zachwycała.. To, że mogli mu dobrać ładniejszą aktorkę do roli Daisy stwierdziłyśmy wszystkie 😉 Ale ogólnie film zrobił na mnie duże wrażenie i jego klimat trwa we mnie do dziś, tym bardziej że wzięłam się za czytanie książki o Gatsbym Scotta Fizgeralda – o dziwo po raz pierwszy bardziej podoba mi się film niż książka. Z chęcią obejrzę go jeszcze raz w domowym zaciszu.

Czarymary…

 

 

 

 


I po wizycie :)

Udało się prawie wszystko, prócz pogody na grillu bo deszcz nas taki dopadł, że wszyscy siedzieli pod parasolkami – na szczęście nie padało cały czas tylko momentami. Można rzec, że było z atrakcjami 😉
Widać było lekki stres ze strony mojej mamy i Zosi, ale po jakimś czasie towarzystwo się wyluzowało, zwłaszcza tatko i Tomek. W sumie… ja po dłuższym czasie dopiero, bo deszcz wyprowadził mnie trochę z równowagi – tyle przygotowań i takie ważne dla nas spotkanie, a tu leje. Ale większość się z tego śmiała, więc i ja już później też 🙂 Wszyscy po kolei złożyliśmy M. życzenia, prezenty dostał jeszcze przed wyjściem, oczywiście największą radością miała być i była nawigacja – którą wspólnymi składkowymi siłami zdążyliśmy nabyć na czas 🙂
Grunt, że grillowe przysmaki zdążyły się upiec i że przestało padać choć na dwie raty pałaszowania. Potem przenieśliśmy się na herbatę i deser do domu, kolacja i pogaduchy trwały do późnych godzin.. Zosia z Tomkiem upodobali sobie balkon i żałowałam, że nie mamy tam żadnego stolika.. Podziwiano kwiaty, widoki i zaciszność okolicy, choć od strony sypialni akurat ktoś nieźle imprezował 😉
Sałatka na kolację się sprawdziła, wino do kolacji i nalewka tatowa dopełniły całości.. potem ścielenie kanapy, pluskania i odpłynęłam nie wiedzieć kiedy.. A rano uszczęśliwiłam Tomka żurkiem z jajkiem, który tak mu smakował że chciał zabrać w słoiku! Poszliśmy na spacer po osiedlu, a potem odwieźliśmy ich do Iwony, siostry Zosi, na obiad i pojechaliśmy relaksować się w słońcu nad wodą 🙂 Podsumowując – było sympatycznie i mam nadzieję, że im też się u nas podobało.

Lista spraw

On: 

-Posadzić pelargonie na balkonie

-Zetrzeć kurze z miejsc wszelakich

-Odkurzyć całe mieszkanie

-Zakupić cięższe wagowo przysmaki i towary typowo grillowe w ilościach prawie hurtowych – skrzydełka, udka, ziemniaki, szaszłyki, kiełbaski, sok, piwo i tak zwane kręciołki z boczku dla sztuk siedmiu w tym dwóch z dużym apetytem

-Nie spóźnić się do pracy i wytrwać.


Ja:

-Zatankować

-Zrobić zakupy warzywno-owocowe, wędliniarskie i słodkościowe

-Wyprać ręczniki

-Ugotować żurek na zakwasie, z białą kiełbasą, wędzonką i do tego jajka

-Zrobić sałatkę jarzynową

-Przygotować farsz z mięsa mielonego i pieczarek na jutrzejsze paszteciki

-Pozmywać naczynia

-Wypucować łazienkę i..

-Paść z wycieńczenia po całym tygodniu pracy, zaganiania i przygotowań do weekendu pełnego atrakcji 🙂

Kropka.

Poduchy i krewetki

Nie sądziłam, że tyle będę się musiała nachodzić przez ten tydzień.. a wszystko przez to, że zabrakło mi w domu prześcieradła, poduszek większych niż mały jasiek i różności dla gości. Prania już dwa zrobione, latanie po sklepach, dobieranie menu na dwa dni, kubki do kolekcji – bo dwa ładne to jednak za mało na 4 osoby 😉 A to wino czerwone by się przydało bo Zosia lubi, a to prezent dla niej bo miała wczoraj imieniny i dla M. bo ta wizyta to z okazji świętowania jego urodzin. A to mamie zafarbować włosy, kwiaty kupić… i tak od poniedziałku wracam do domu około 20tej…
Jeszcze jutro zakupy świeżych warzyw i owoców, mięsa na grilla i lodów na deser i będę mogła zabrać się za gotowanie. Dobrze, że M. zrobi większą część zakupów i że tak mi w tym wszystkim pomaga 🙂 Kwiatki jutro jeszcze posadzi i odkurzy mieszkanie, ja się wezmę za mycie łazienki, a kuchnię doczyszczę po akcji gotującej, najlepiej w sobotę rano..
Niech już przyjeżdżają!
Przy okazji obejrzą akwarium, w którym zagościli nowi lokatorzy.

Balkonowa walka z wiatrakami

A właściwie z gołębiami, które delikatnie mówiąc obsrywają balkon! Poszukiwania sztucznego kruka w locie trwają. Jak na razie namierzyliśmy gipsowe bociany, żaby i krasnale. Postrzępione worki szeleszczące na wietrze nic nie dały.. Rozstawione krzesełka, pranie na balkonie, kwiaty z wetkniętymi patykami od szaszłyków 😉 co jeszcze?? Nie chcę montować na parapecie kolczastych drutów bo brzydko to wygląda i jednak ptakom krzywdy robić nie wypada. Macie jakiś pomysł jak pozbyć się gołębi z balkonu?
Zależy mi na tym tym bardziej, że M. dziś zasadził piękne stokrotki i nie chciałabym żeby te ptaszyska je zniszczyły. Nie mówiąc już o tym, że chcę zaprosić na czysty balkon Zosię i Tomka kiedy przybędą. Zakupy już prawie zrobione, zostało jeszcze sprzątanie mieszkania, sprawdzenie kanapy i przejrzenie pościeli, a na piątek gotowanie – jeszcze nie wiem tak do końca co podać na obiad, na pewno będzie to coś co mi się udaje, nie zamierzam eksperymentować 😉 Cieszę się na ich wizytę, ale też i trochę stresuję.. mama mojego M. będzie u nas pierwszy raz..

Beata i weekendowy wypad

Ucieszyło mnie kiedy Beata – znajoma, którą poznałam na kursie angielskiego, ponad rok temu, odezwała się do mnie sama z siebie i zaproponowała spotkanie. Fajnie było się z nią zobaczyć, poopowiadać co się działo przez ostatnie miesiące i dowiedzieć się co u niej słychać. Zrobiłyśmy rundkę dookoła jeziora, a w tym czasie jej syn grał sobie w piłkę na boisku obok. Ciekawe czy Beata wybierze się z babską ekipą do kina, pożyjemy zobaczymy.. ale jestem dobrej myśli 🙂
Tak niedawno wróciliśmy z majówki, a już w piątek po pracy ruszaliśmy w trasę na weekend do rodziny mojego M. Dołączyli się do nas Iwona z Markiem, którzy zaraz po przyjeździe wraz z M. wzięli się za układanie drzewa zakupionego przez dziadka już na zimę.. Mi pozostało wysłuchać babcinych opowieści o tym co się działo w ostatnim czasie i ukrywać wiadomości o szykowanych dla dziadka 80 urodzinach – przy babci ukrywanie czegokolwiek to duże wyzwanie bo potrafi zadawać sto pytań do 😉
W sobotę ruszyliśmy na ryneczek upolować koszulki i koszule na wiosnę, jak zwykle w bardzo przystępnych cenach 🙂 A niedzielę spędziliśmy u rodziny brata dziadka – gdzie poznałam fajne ciotki Krysię i Marylę. Dwie gaduły z dużym poczuciem humoru. Pośmiałam się z ich opowiadań, usłyszałam parę ciekawych historii, ciach dzień minął i pora było wracać..

W następny weekend odwiedziny będą u nas – przyjeżdżają Zosia z Tomkiem – będzie trochę przygotowań bo trzeba zakupy zrobić, pogotować i wypucować całe mieszkanie żebym się nie stresowała, że coś mogą zastać nie w takim stanie jak trzeba 😉
Mam nadzieję, że ze wszystkim się wyrobimy…