Od poniedziałku znowu z niczym się nie wyrabiam.. w pracy masa dokumentacji, dużo trudnych zagadnień i czas znika w mig. Po pracy odbiór auta od mechanika i lot do innego, z kluczykiem, który nagle odmówił zamykania drzwi. Już prawie wszystko naprawione – zostało ogrzewanie tylnej szyby, które to akurat na zaskakujące powroty zimy by się przydało. Odśnieżanie i brak widoczności bardzo mnie zniechęcają do poranków, na szczęście jutro już jakieś większe plusy zapowiadane. Nie takie jednak, by można było wskoczyć w lżejsze ubrania. Rano zimnica, a gdy słońce w okna zaświeci, robi się sauna w pokoju. Sukienki na razie i tak do krawcowej poleciały, do pracy kombinuję więc stroje warstwowe.. a po cichu marzę już o zrzuceniu swetrów i kurtek.
Ciepła wiosno, przybywaj..
