Ciekawie

Zapowiadało się i tak też było, na dokładkę z emocjami, z kinem i rodzinnym spotkaniem. Najpierw pierwsza rocznica ślubu Brata, w restauracji i z obiadowymi pysznościami. Skusiłam się na polędwiczki z gruszką i żurawinami, podane ze śląskimi kluskami i surówką. Cała rodzina ze swoich dań zadowolona, a że miejsce przy okazji urocze podpytałam od razu o możliwość rezerwacji terminu na komunię dla Małego. Wiem, że to jeszcze dwa lata, ale obłożenie w lokalach duże, to naprawdę trzeba się spieszyć.

Po takich smakołykach chcieliśmy iść na spacer, ale deszcz nas pogonił do domów. A tam wpadliśmy w szpony planszówki, bo Catan wiedzie teraz prym. Gramy czasami po dwa razy dziennie, a jedna rozgrywka to z 1,5 godziny zabawy. Wszyscy w emocjach i wciągnięci w budowanie swoich miast:)

Żeby jednak nie ugrzęznąć w domu, złapaliśmy po drodze koleżankę Małego i skoczyliśmy jeszcze na bajkę do kina. „Pan Wilk i spółka” okazał się świetny! Dużo akcji, morał – że lepiej jednak być dobrym i nie budzić strachu w ludziach. Do tego przed seansem dmuchany zamek, zwierzakowe balony w prezencie i oczywiście popcorn karmelowy, bo jakże by inaczej. Dzień Dziecka blisko i mam wrażenie, że imprezowanie rozciąga się już na cały tydzień. Niedługo w szkole festyn z tej okazji, ale żeby nie było iż tylko dziecię ma wyjściowe atrakcje, to i mama do kina się wybiera. Jeszcze Męża wyciągnąć na jakieś tańce i będzie komplet;)

Reklama

Dla rodziny

Niby Dzień Mamy, ale wiadomo jak to jest, naleśniczki dziecku to mama zrobi na życzenie, a Mężowi schabowych nasmaży i ulubioną mizerię poda. Pojedzie z Małym dowód odebrać, na lody zaprosi, w kolejnym konkursie plastycznym pomoże. A jeszcze na działkę do znajomych z kolegą zabierze, żeby się dziecię wyszalało na trampolinie i atrakcji miało jak najwięcej.

Tak to się kocha i tak się świętuje, ale te wszystkie chwile radości dziecka, są i radością dla mnie. Oczywiście i smutki się zdarzają, jak choćby dziś, kiedy dziecię popłakuje bo dostało 5, a nie 6, gdy inni szóstki podostawali. I weź tu tłumacz młodej duszy, że to cudowna ocena, że nie ma co na innych patrzeć, że każdy popełnia błąd. A on przecież wspaniale się uczy, dumni z niego jesteśmy bardzo i wychowawczyni też mówi, że jest jednym z najlepszych wśród chłopców. Fakt, że ostro kroi te oceny – stopień mniej za małą literkę w imieniu. Ale może i dobrze, bo przyzwyczaja maluchy do wymagań i do coraz trudniejszych zadań w kolejnej klasie.

Dla odstresowania po kartkówce zabawa przy nowej grze planszowej – CATAN – skomplikowanej na pierwszy rzut oka, ale wciągającej od początku rozgrywki. Niby od 10 lat, ale Mały już z nami gra i dziś też do budowania osad i zbierania zasobów zasiadamy. Wieczorem jeszcze Harry Potter kolejna część i pora na weekend, który choć bez pogody, zapowiada się ciekawie:) Miłego!

Siły dla Mam

Na razie wszystkie moce skumulowane by doprowadzić mieszkanie do całkowitej czystości. Trochę utrudnione, bo od wczoraj Mały w domu z racji egzaminów 8 klasistów. Ale i przy nim (razem z nim też) można trochę podziałać. Zwłaszcza gdy mu się zaprosi kumpla do domu i zajęcie na dłużej murowane. Także po odkurzaniu całości mieszkania poszedł w ruch mop parowy i nareszcie mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że można jeść z podłogi. Tylko po cóż, skoro wreszcie wszystko w kuchni gotowe. No prawie, bo kilka ustawień do zmiany, kilka rzeczy trzeba wymienić (jak np patelnię z rysami w ceramice) i kilka dokupić.

Stąd dzisiejszy nalot na Ikeę, który już dłużej czekać nie mógł. Wreszcie pokrywki mają swój stelaż, patelnie chronione są przekładkami, pod gorące garnki też się znalazły i tylko jakoś samego garnka nie trafiłam i nowych pojemników, pasujących rozmiarem. Kusi mnie więc jeszcze wyjazd do Agata Meble i naszego Pepco pod kątem innym, niż dziecięce ubrania. Tak czy inaczej frajda z wprowadzania się w nowe szafki jest ogromna i jeszcze trochę potrwa:)

A że jutro Święto Mam, to frajdy życzę wszystkim Mamusiom 🌺🌞🌺 Pociechy z dzieci, szczęścia, zdrowia, dużo serca i sił do codzienności. Jesteście niesamowite!

Prezent od Synka:)❤

Porządki wśród imprez

Ja pokusom dobranoc, a one mi dzień dobry. I w sobotę i w niedzielę – pod postacią dużych kawałków torta. Dwóch tortów, z urodzin kumpli Małego. Dzieci świętowały, dla mam czas na pogaduchy, śmiechy i obserwacje pociech. Jedna impreza bardziej udana, bo i towarszystwo lepiej znane i sala zabaw świetna. Na drugiej znałam mniej rodziców, a i forma zabawy, prowadzonej przez dwie panie w formie w-fu z dodatkami tenisa, średnio przypadła do gustu. Za to torty pyszne. Niestety;)

Po raz pierwszy cieszyłam się też z deszczowej pogody. Nie ciągnęło w plenery i można było zabrać się za porządne, domowe porządki. Na tapetę poszło wszystko. Każdy zakamarek, framugi, szafy, kurze, podłogi, podłóżka i nadłóżka. Do tego malowanie ściany w kuchni i wreszcie wstawienie tam lodówki. Po 2.5 miesiącach!

W salonie nagle zrobiło się pusto – Mąż rozmyśla nad zakupem drugiej lodówki. Coby pod ręką była, a i przestrzeń wypełniła. Mnie za to stołu zabrakło i już wiem, że będzie następnym punktem programu pod hasłem remont. Tuż po odświeżeniu korytarza i produkcji pokoju dla Małego. Ale nie tak hop siup. Trzeba zakończyć jeden temat, potem odpocząć (chyba z rok!) i zebrać siły na nowe wyzwania.

Pokusy

Jakoś te zapasy szybko zniknęły i to chyba nie z racji smakowitości, tylko głodnych, którzy pochłoną wszystko, byle by jadalne było;) Na razie jednak dosyć makaronu z mięsem. Przydałoby się na jakieś kasze przerzucić i większe ilości warzyw – by spróbować podpiąć się pod hasło widoczne ostatnio na bilbordach – mission beach body. Ha! Tylko jak tu robić plażowe body, kiedy letnie pokusy rozpoczęły kuszenie?

Najpierw wołały do mnie na mieście potem, przy świętowaniu urodzin Męża, w parku. Te drugie na dokładkę z bitą śmietaną, a o trzecich cicho sza. Mały naciągnął mnie, przy okazji poszukiwania prezentów dla jego kolegów – upalnie było, nogi schodzone, kawiarnia blisko – na pokuszenie…

Zaproszenia na urodziny zobowiązują, na szczęście mamy kumpli pomocne były w wyborze i dwie torebki pełne dobroci czekają na przekazanie. Oczywiście nie skończyło się na grach, autach i puzzlach tylko dla jubilatów. Synek ma dar przekonywania rodziców, że Dzień Dziecka można świętować już. Po co czekać do 1 czerwca? Zwłaszcza, gdy tyle pokus, wśród zabawek, dookoła. Na szczęście zaczyna już rozumieć, że absolutnie nie ma co liczyć na drogie skarby, za to takie do 20 zł da się wynegocjować. Zwłaszcza, gdy zapewniają zabawę na dłużej i nie tylko jemu, jak np trójwymiarowe miasto Zingsów. Teraz, po obejrzeniu kolejnej części Harry’ego Pottera, pora wreszcie iść spać. Pokusom więc dobranoc.

Uniesienia

Z owej trasy pełnej uniesień zajechałam do domowej roboty, ale jeszcze pod powiekami letnie widoki i uśmiech na wspomnienie miłych chwil..

Szkoda, że tak szybko mijają takie weekendy. Ostatni u Zosi, na jej imieninach i przy okazji świętowaniu imienin Małego – nowa hulajnoga i gra Mario Pirania już w użyciu. Słodkości ponad miarę, nasze spacery i lody w ogródku. Spotkanie z Natalą i jej córcią, plac zabaw, odpoczynek, beztroska i zapach bzu unoszący się tuż obok..

W środę już niewiele z tej beztroski zostało, ale dzięki takim weekendom mam na codzienność siłę. Także już dwa prania za mną, gotowanie, sadzenie kwiatów na balkonie i pieczenie na nowych, kuchennych włościach zaliczone. Spaghetti, gulasz z indyka i pomidorowa zapewniają trochę zapasów.

Na trasę

i powrót do domu. Za oknem przelatujące zielenie i żółte pola rzepaku, jak słońce na ziemi. A w tle muzyka z klimatem lat 80tych i przetańczonej kolonii, gdy mialam lat dziesięć. I uśmiech do Męża i Mały na tylnym siedzeniu. Życie jest piękne, gdy tak mocno się czuje. I miłość i radość, że są oni i że ja Tu jestem.

Harry

Tematyką konkursu była scena z książki angielskiego autora lub autorki. Wśród wymienionych pani Rowling, a co za tym idzie Harry Potter wyszedł na prowadzenie. Zwłaszcza, że Małemu przypadł do gustu bardzo, zachwycił się trzema pierwszymi częściami filmu (kolejne dozowane z racji stresujących momentów) i koniecznym stało się narysowanie jakiegoś kadru. Praca wspólna, na konkurs wreszcie oddana.

Cieszę się tą dziecięcą fascynacją i mam nadzieję, że nie minie, bo ozdobny zestaw książek o Harry’m czeka na odpowiedni moment wręczenia. I dobrze, że kupiony w tamtym roku – jego cena wzrosła obecnie o trzydzieści procent. Szkoda, że i w inne rzeczy człek się nie zaopatrzył, ale któż mógł przewidzieć takie podwyżki, wojnę tuż obok i szalejącą inflację.

Pozostaje cieszyć się tym, co tu i teraz, a teraz wiosna w rozkwicie i lato coraz bliżej. Wprawdzie zamknęli mi Orsay’a, w którym to w sukienki na lato się zaopatrywałam. Ale na szczęście mam ich jeszcze kilka i tylko w pasie do nich po zimie dopasować się należy;) Rozpoczęłam więc kijkowe wędrówki w dużym tempie (tak po 7 tysięcy kroków) oraz większe ilości zjadanych warzyw i owoców, w miejsce zimowych posiłków. Do tego porządki w czapkach, szalikach, swetrach – wyciąganie krótkich koszulek, spódnic, spodenek, zakup kremu z filtrem mineralnym i można do lata się szykować.

Blask

Te wiosenno-letnie dni zaskakujące, z przeskokami z 27 stopni na 15, więc i my przeskakujemy ze spódnic w spodnie i skórzane kurtki. Najważniejsze, że już nie zimowe, na niebie słońce błyszczy i że nadchodzący weekend też zapowiada się przyjemnie. A tydzień dodał nam trochę roboty, przy sprzątaniu balkonu, który po cięciu tam kafli i desek wyglądał jak magazyn budowlany z zakurzonymi skrzynkami i podłogą całą w pyle. Naszorowałam się parapetów, kafli po trzy razy mopem i jeszcze okna zostały do pełnego szlifu. Skrzynki czekają na kwiaty, stolik odświeżony, a i krzesła z piwnicy Mężuś przytargał. Mały tak zachwycony nową przestrzenią, że i śniadania chce jeść na balkonie i kolacje. Ja może dołączę, jak się z maty do akupresury zwlokę. Zwłaszcza, że do sił pora wracać, bo szafki w kuchni na czyszczenie czekają. Tak – etap meblowy wreszcie zakończony! Wszystko pomontowane, przykręcone i nawet listwa oświetleniowa blasku dodaje. Choć do szczęścia brakuje jeszcze silikonów przy łączeniu kafli z szafkami i odmalowania ścian, za co już Mężu planuje się zabrać. Tak, czy inaczej powoli można się do kuchni wprowadzać. Nareszcie..

Gotowanie też już powoli rozkręcone, zupy opanowane – pomimo lodówki i składników w salonie, a i pierwsza zapiekanka (makaronowa z kurczakiem i brokułami) w nowym piekarniku upieczona. Najwięcej radości przynosi na razie zmywarka i nacieszyć się nią nie mogę, pakując wszystko, co się da do środka i wciskając guzik Start. Instrukcję piekarnika czytam, poznaję możliwości i ustawienia. Cieszę się tymi nowymi sprzętami, jak dziecko:)

A skoro o dziecku mowa, to ostatnia z prac konkursowych do szkoły tworzy się intensywnie. Mam nadzieję, że już w czerwcu nie będą nas męczyć. W planach występy na zakończenie roku i Mały ma dużo tekstu do opanowania – dostał główną rolę, w parze z koleżanką – i jestem z niego mega dumna. Uwierzyć nie mogę, że niedługo zakończy pierwszą klasę, dopiero co ją zaczynał. Znowu łapię się na tym, jak ten czas szybko leci..

Więcej

Ten weekend bardzo majówkę przypominał, tak jakby ciąg dalszy nastąpił. Z małą przerwą na codzienność. A potem piknik wojskowy..

ze sprzętem ciężkim – który można było oglądać i od środka, zapraszaniem do wstąpienia w wojskowe szeregi (niestety na czasie) i z pokazem konnej szarży..

Natomiast Piknik nad Odrą, już w lżejszym wydaniu. Wśród turystycznych stoisk zachęcających do podróży po naszym kraju i sąsiednich, z południa czy zachodu. Na wschód raczej nikt się obecnie nie wybiera. Było tłumnie, kolorowo, smakowicie wśród food trucków. Ale znowu należało unikać nadmiernych kosztów, na które naciągało dziecię (naprawdę 30 zł od dziecka za 15 minut w dmuchanym zamku?) i szerokim łukiem obejść wesołe miasteczko, które nad Odrą się rozstawiło..

Wybraliśmy strefę zabawy ze szczudłami, kręcenie talerzami na patyku (niełatwa to sztuka) i wędrówki na kubkach ze sznurkiem. Na pocieszenie lody i bańki mydlane. Dziś jeszcze długi spacer z Rodzicami i rodziną Brata, a potem spotkanie ze znajomymi i ich dziećmi, na nowym placu zabaw. Czas pełen słońca, choć jeszcze momentami z chłodnym wiatrem, ale już dający namiastkę letnich dni..