Ten kinowy relaks nie do końca się udał, gdyż albowiem film który miał opiewać bohaterstwo naszych lotników pokazał ich pijaństwo, zachowanie nierozgarniętego motłochu i niewdzięczność. Już nie wnikam w historyczną treść „303.Bitwa o Anglię”, ten film był po prostu kiepsko nagrany i wykonany. Za jakiś czas idziemy na drugą odsłonę „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”. Zobaczymy, jak tutaj poradzą sobie z tematem. Wydaje mi się, że jednak Arkady Fiedler i jego książka, pozostaną dla mnie wersją najlepszą.
Trochę jestem ostatnio uziemiona z braku auta. Odzwyczaiłam się od komunikacji miejskiej i zapominam, że mogłabym i autobusem do rodziców dojechać. Jest to bardziej problematyczne, ale możliwe. Mimo wszystko wolałam poczekać aż Mężu wróci, zapakować Małego do fotelika i na spokojnie, bez biletów, łapania miejsca i ciśnięcia się w tłumie, zawieźć go do dziadków. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego. Przez to też rozleniwia się i staje wygodny. Pora więc wziąć się za siebie, podnieść cztery litery i ruszyć do działania. I nie mówię, że większość czasu spędzam na kanapie, bo jednak i poza domem i w domu dużo jest do zrobienia. Ale to nie ten ruch, skoro po pierwszej wizycie w klubie sportowym, wychodzi, że do zrzucenia mam 8 kg. Słownie osiem. Bez rozdrabniania się na skład procentowy i na inne parametry. Z taką oto wiedzą, od nowego miesiąca, zaczynam ćwiczenia. Pod kontrolą trenera i z zaznaczeniem ostrożnego podejścia do kręgosłupowych dolegliwości. Na razie zajęcia są darmowe, jutro też idę by bliżej zapoznać się z urządzeniami kardio i siłowymi. Jestem po pierwszym treningu, z którego wróciłam spocona, ale zadowolona. I nie chodzi tylko o te kilogramy, ale o przywrócenie formy, sylwetki i wzmocnienie mięśni pleców. Koniecznie.
A w nagrodę kurs fotografii, dla początkujących pasjonatów, takich jak ja. Którzy w fotograficznym świecie stawiają pierwsze kroki, lubią to, czują wręcz potrzebę wyciągnięcia aparatu w mig i chęć złapania cudnego widoku, czy niepowtarzalnej chwili. Tych chwil jest przecież tak wiele.. Zwłaszcza gdy łapie się cenny widok rosnącego dziecka, które już za miesiąc będzie o miesiąc starsze. Czy podczas podróży, gdy ma się świadomość, że drugi raz w to miejsce się nie trafi.. W taką dookoła świata, jakiej folder zobaczyłam na mieście, chętnie bym się wybrała (lotto się kłania). Choć przecież i podróż tuż za rogiem może przynieść piękne zdjęcia, wcale nie trzeba lecieć tak daleko 😉