Jakby to delikatnie ująć.. pomogły ogórki kiszone babci Zosi i czopek glicerynowy sztuk jeden. Ale jak nie urok, to.. Nie no, akurat w tym kierunku nie poszło, za to dziecię dwa dni temu wykrzyczało (domyślamy się, że z przyczyn toaletowych), że nie chce chodzić do przedszkola, chce być chore, zostać w domu i kaszleć. I co? I voila! Mówisz i masz. Dziś w nocy 38 stopni i kaszel, a jakże. Oczywiście tuż przed majówką. Plany dopięte na ostatni guzik i już nawet pogoda w kratkę by nam nie przeszkadzała. Przeziębienie jednak może popsuć wszystko. Wprawdzie lekarka rzekła, że antybiotyku nie trzeba. Wystarczą inhalacje i zbijanie temperatury przez trzy dni. Czyli cóż, działamy i modlimy się o szybkie wyzdrowienie..
Tymczasem nietrafione zasłony odesłane, firanki umówione z krawcową po majówce. A w czasie, kiedy jeszcze maluch był zdrowy udało nam się odwiedzić moich rodziców, korzystać ze słońca na placu zabaw – z przerwami na latanie do łazienki. I nadrobiłam kilka filmów Woody’ego Allena. Dobre dramaty obyczajowe „Sen Kasandry”, „Blue Jasmine” i wreszcie „Na karuzeli życia”, na który najbardziej czekałam. Jak zwykle się nie zawiodłam. Niektórzy nie lubią „allenowskiego” kina, ja uwielbiam. Często wracam do jego opowieści, lubię ten teatralny klimat, grę światłem, piękne zdjęcia i świetną obsadę.
Zostały mi do obejrzenia „Scoop-gorący temat” i „Wszystko gra”. Wspólnie udało nam się wkręcić w baśniowy klimat „Kształtu wody” czy w pogmatwane fantasy „Blade Runnera 2049”. Ale obecnie, z racji przeziębionego malucha w domu, oglądanie staje się utrudnione. Wymaga on wtedy uwagi non stop. A to przykryj kocem, podaj picie, zrób inhalacje, ugotuj obiad z dwóch dań-jednocześnie rysując pisakami, podaj jabłko, płatki, unikaj słodyczy, przytul, sprawdź temperaturę i.. pobaw się ze mną.
Zawiozłam wczoraj Mamę na ćwiczenia, miałam wolną godzinkę, a w pobliżu kawiarnię.. Pierwszy raz weszłam sama, zamówiłam herbatę, precla z serem i szynką w ramach kolacji i zasiadłam poczytać gazetę. Dziwnie tak, bez Męża w kawiarni.. Brakuje mi naszych wspólnych wyjść. I już nawet nie musi być we dwoje, z przyjemnością wyjdę we troje z Małym. Byle w zdrowiu i razem..
