Maski pospadały, u większości.. przynajmniej na zewnątrz. U nas w sumie też mogły, bo pojechaliśmy świętować wcześniejszy Dzień Dziecka nad jeziorem. Z naszymi dwoma maluchami, jednym ganiającym za piłką i do zimnej wody. Drugim dopiero co dreptającym i z manią przyklejania się do brudnych samochodów. Bratanek odczuwa bowiem wyraźny pociąg do motoryzacji i jest w tym uroczy. Gorzej, że trudno mu później doszorwać ręce. Ale jak to się mówi, brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. Nasze, umorusane od góry do dołu piaskiem z plaży, również tę tendencję wykazywało..

Wcześniejszy plener z koleżanką także ciekawy, choć wśród osiedlowych chodników już nie tak atrakcyjny. I co by nie mówić, przy jej dwóch szkrabkach, mój to ostoja spokoju. Bracia, którzy są na etapie sprzeczek, kłótni i wyrywania sobie zabawek, to niezła szkoła przetrwania. A gdy na dokładkę, obaj ciągle i nieustannie chcą czegoś od mamy, uciekają, nie słuchają się, a do tego buzia im się nie zamyka.. To naprawdę szacunek i podziw. Choć ponoć do wszystkiego można się przyzwyczaić 😉
Między Małym i moim Bratankiem są ponad cztery lata różnicy. Gdy młodszy zacznie bardziej dokazywać, nasz będzie już w szkole, ale mam nadzieję że uda im się razem pobawić i nawiązać nić porozumienia. Z sąsiadem z góry idzie bez problemu, ale Tymek jest z tego samego rocznika co Mały. Mają wspólne zabawy i zainteresowania. Teraz to nadal Zingsy, ale doszedł niebieski, szybko biegający Sonic i Harry Potter, którym Tymek jest zachwycony. Do tego bardzo lubi rysować i widzę, że synek dzięki niemu też chętniej sięga po kredki i pisaki. Na wcześniejsze święto dostał jeszcze od mojego Brata mały tablet do rysowania rysikiem. Świetna zabawka, która na razie jednak najbardziej spodobała się mojemu Tacie. Zdjęcie niestety zacienione i robione na szybko, ale efekt widoczny.. Jutro ciąg dalszy świętowania, a synek zapowiedział, że w poniedziałek on rządzi i decyduje co robimy. No to będzie się działo 😉
