Niby tylko tydzień w ciepłym kraju, a naprawdę mam wrażenie, że wyjazd skrócił nam zimowy czas. Od powrotu ciągle jest na plusie, dziś wręcz wiosenny dzień. O poranku słychać ptasie trele, jaśniej się zrobiło i zaczynam odliczać do wiosny.
Żeby jednak luty tak się nie ciągnął, wyskoczyliśmy do Zosi na weekend i byliśmy potańczyć w klubie (już zapomniałam, że w ogóle coś takiego istnieje). Spotkałam się też z moimi babeczkami na pogaduchy przy ciachu i przytuliłam walentynkowe kwiaty od Męża. Od MK sercowy balon, wprawdzie z mojej kasy (danej na loterię w szkole), ale i tak miło.
Jeszcze dwa tygodnie i jak dla mnie zacznie się wyczekiwany wiosenny kwartał..