Ten weekend bardzo majówkę przypominał, tak jakby ciąg dalszy nastąpił. Z małą przerwą na codzienność. A potem piknik wojskowy..

ze sprzętem ciężkim – który można było oglądać i od środka, zapraszaniem do wstąpienia w wojskowe szeregi (niestety na czasie) i z pokazem konnej szarży..

Natomiast Piknik nad Odrą, już w lżejszym wydaniu. Wśród turystycznych stoisk zachęcających do podróży po naszym kraju i sąsiednich, z południa czy zachodu. Na wschód raczej nikt się obecnie nie wybiera. Było tłumnie, kolorowo, smakowicie wśród food trucków. Ale znowu należało unikać nadmiernych kosztów, na które naciągało dziecię (naprawdę 30 zł od dziecka za 15 minut w dmuchanym zamku?) i szerokim łukiem obejść wesołe miasteczko, które nad Odrą się rozstawiło..

Wybraliśmy strefę zabawy ze szczudłami, kręcenie talerzami na patyku (niełatwa to sztuka) i wędrówki na kubkach ze sznurkiem. Na pocieszenie lody i bańki mydlane. Dziś jeszcze długi spacer z Rodzicami i rodziną Brata, a potem spotkanie ze znajomymi i ich dziećmi, na nowym placu zabaw. Czas pełen słońca, choć jeszcze momentami z chłodnym wiatrem, ale już dający namiastkę letnich dni..