Jakoś te zapasy szybko zniknęły i to chyba nie z racji smakowitości, tylko głodnych, którzy pochłoną wszystko, byle by jadalne było;) Na razie jednak dosyć makaronu z mięsem. Przydałoby się na jakieś kasze przerzucić i większe ilości warzyw – by spróbować podpiąć się pod hasło widoczne ostatnio na bilbordach – mission beach body. Ha! Tylko jak tu robić plażowe body, kiedy letnie pokusy rozpoczęły kuszenie?

Najpierw wołały do mnie na mieście potem, przy świętowaniu urodzin Męża, w parku. Te drugie na dokładkę z bitą śmietaną, a o trzecich cicho sza. Mały naciągnął mnie, przy okazji poszukiwania prezentów dla jego kolegów – upalnie było, nogi schodzone, kawiarnia blisko – na pokuszenie…
Zaproszenia na urodziny zobowiązują, na szczęście mamy kumpli pomocne były w wyborze i dwie torebki pełne dobroci czekają na przekazanie. Oczywiście nie skończyło się na grach, autach i puzzlach tylko dla jubilatów. Synek ma dar przekonywania rodziców, że Dzień Dziecka można świętować już. Po co czekać do 1 czerwca? Zwłaszcza, gdy tyle pokus, wśród zabawek, dookoła. Na szczęście zaczyna już rozumieć, że absolutnie nie ma co liczyć na drogie skarby, za to takie do 20 zł da się wynegocjować. Zwłaszcza, gdy zapewniają zabawę na dłużej i nie tylko jemu, jak np trójwymiarowe miasto Zingsów. Teraz, po obejrzeniu kolejnej części Harry’ego Pottera, pora wreszcie iść spać. Pokusom więc dobranoc.