Nie ma tak, żeby było idealnie.. I dlategoż cały dzień świeciło słońce, a pod wieczór, kiedy tłumy zebrały się na koncert Andrea Bocellego – chlapało co jakiś czas. Folia okrywająca wózek z najmłodszym i parasole się przydały, a najfajniej mieli ci, którzy schronili się na żaglowcu.. jak na ten przykład pan J. Kaczyński, na Darze Młodzieży..
Udało mi się przebrnąć przez ludzką zaporę (chłopaki zostali na tyłach) i dotrzeć na dozwoloną odległość, choć do sceny i tak ogromny kawał drogi. Sławnego śpiewaka jednak widziałam :) Głos jego potężny.. a mimo wszystko skromność i czar płynęły z całej postaci pana Bocellego. Towarzyszył mu Chór Akademii Morskiej i muzycznie Filharmonia Szczecińska. Słuchało się z przyjemnością i ze świadomością, że tak znakomita persona zawitała do naszego miasta..
A później dla czaru jeszcze większego pojawiła się tęcza, taka mała nadzieja, że jutro słońce zaświeci na dłużej..