Łyżwy i nowe kroki!

Ależ emocji przez te kilka dni, aż nie wiadomo od czego zacząć..

Synek pierwszy raz zasnął nie przy mleku, tylko przy misiu 🙂 Oczywiście swoją porcję wypił, ale później ruszył do zabawy, by po pół godzinki przytulić się do poduszki, miśka pod pachę i powoli oczy mu się zamknęły. Pozostało pozbierać po ciuchu zabawki, przykryć kocem i voila.. Dobrze by było, jakby częściej tak mu się zdarzało, to łatwiej będzie go od piersi odstawić.

 

Zima nam się zrobiła piękna, śniegu napadało i słońce świeci od rana. Aż się chętnie na spacery chodzi, a że Amelki nadal nam towarzyszą więc jest czas pogadać. Mała skończyła już roczek i też rośnie jak na drożdżach. Nasz Szkrabek w piątek ruszył pierwszy raz do przodu! Trzymany za ręce robi już pierwsze kroki nie tylko bokiem, przy kanapie, ale idzie jak się patrzy 🙂 Jeszcze krok niepewny i chwiejny, ale zdecydowanie śmiga w przód i bardzo mu się ta forma podoba. Nam też, choć zaczynam już się obawiać upadków i obijania się o meble 😉 Mam nadzieję, że ten etap przejdzie jakoś w miarę bezboleśnie.

 

W piątek też, na trzy raty udało nam się obejrzeć „Mission: Impossible – Rogue Nation” tak, żeby po „Listach do M2” Mężu miał trochę sensacji. Nawet się wciągnęłam w akcję i spodobało mi się na tyle, że na następny seans domowy wybraliśmy „Creed: Narodziny legendy” z Sylwestrem Stallone. Może w nowym tygodniu znajdzie się trochę czasu na film..

 

 

 

 

 


 

Za to w sobotę, po spacerze w parku, zawiozłam Małego do Dziadków i po nakarmieniu go obiadem własnego wyrobu – marchew, pietruszka, cebulka, seler, płatki jęczmienne i mięso z indyka plus poszatkowany gotowany burak – wyskoczyłam wreszcie na upragnione łyżwy :)) Cieszyłam się jak dziecko, zawiązałam moje bialutkie figurówki, nałożyłam getry, pluszową czapę i razem z Kasią ruszyłyśmy na lód. Obie po ponad dwóch latach przerwy. Najpierw niepewnie, drobnym krokiem sunącym, a później jak się rozhulałam, to usłyszałam tylko stwierdzenie – „Ty to tak śmigasz, że chyba z łyżew przez te dwa lata w ogóle nie wychodziłaś!” 😉

 

 

 

 

na łyżwy 

 

 

 

Fakt, jak złapałam wiatr w płozy, to szusowałam pędem i tylko trzeba było uważać na chwiejące się persony, wywracające się dzieci i pingwinki do nauki jazdy.. Swoją drogą świetna sprawa te pingwiny na nartach, będzie możliwość nauczyć kiedyś Syna poruszania się po lodzie. Fotka trochę niewyraźna, ale robiłam ją w locie, przejeżdżając obok uczącego się smyka..

 

 

 

 

pik pok

 

 

 

A dziś już po małych zakupach i wreszcie po odebraniu fotelika, przybył w kolorze zamówionym, więc można odetchnąć i ruszyć na kolejny zimowy spacer po śniegu 🙂 

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s