Ząb majowy

Mamy pierwszego zęba! Wprawdzie dopiero 2 milimetry wystają nad powierzchnię dziąsła, ale za to jacy rodzice chodzą dumni – prawie jakby sami tego zęba wyprodukowali. Mały co chwilę sprawdza językiem co mu tam wyrosło, ślina cieknie przepisowo i w ogóle radości co niemiara 🙂 No może trochę zaczynam czuć respekt przed karmieniem, ale że jeszcze nie odczuwam zagryzania, to przystawiam bez lęku.

 

 

 

 

plener majowy

 

 

 

Można rzec, iż majówka była plenerowo-rodzinna. Pierwszy dzień spędziliśmy bowiem nad naszym ukochanym jeziorem gdzie, po trudach codzienności, odpoczywają moi rodzice. Zajechaliśmy z pompą – deszczową i gradową, na szczęście trwało to tylko chwilę i już witało nas słońce. Synek po raz pierwszy był w tych rejonach. Dziadek zapoznawał go z całą ekipą znajomych, wszyscy gratulowali, podziwiali i aż szok, że nam się Dzieć przy tych pochwałach nie rozpuścił 😉 Plener jak zawsze cudowny! Już sama trasa z kwitnącym rzepakiem, błękitnym niebem i zieloną trawą radowała wiosennie oczy.

 

 

 

 

majowy plener

 

 

 

 

Na ośrodku patriotycznie powiewała flaga, kolega rozpoczął sezon żaglowy, pogadaliśmy ze stałymi bywalcami, były spacery na plażę i na pomost, gdzie zapaleni wędkarze próbowali swych sił w łowieniu szczupaków – na zwycięzców czekały przygotowane puchary. Rodzice nacieszyli się Wnukiem, tata już tylko czeka aż Mały podrośnie, żeby przekazać mu swą wędkarską wiedzę. A mama cieszyła się, że ma z kim pospacerować więc mam nadzieję, że jeszcze w maju uda nam się ich tam odwiedzić.

 

 

 

 

majówka 2015

 

 

 

Natomiast w drugi dzień pojechaliśmy w rodzinne strony Mężowe. Zaliczyliśmy pierwsze przewijanie w trasie i kolejne karmienie w samochodzie. Poszło nawet sprawnie, pozostaje tylko uzupełnić podróżną torbę. Wiadomo, że w nowym miejscu dziecko trochę nam się czuło nieswojo. Musiał się zbratać z otoczeniem, z zapachami pieca, obiadem gotowanym na ogniu i zwierzakami w ilości sztuk trzy – dwa psy i kot do kolekcji 🙂 Odwiedziliśmy mój ulubiony rynek, nabywając nowe koszulki po dychę sztuka i trampki do wędrówek z wózkiem. Spędziliśmy trochę czasu w ogrodzie, choć akurat jak było sadzenie trawy, to u nas trwało karmienie i drzemka na kanapie – wiadomo, na kanapie leży leń.. Czas jak zwykle umknął zbyt szybko, ale tyle ile się dało, nacieszyliśmy się wizytą. Ponieważ nie zdecydowaliśmy się na nocleg, gdyż Mały zbyt emocjonalnie przeżywa potem nocne pobudki, to po powrocie została nam jeszcze domowa niedziela.

 

 

 

 

kwiecie

 

 

 

 

Tutaj też nie można było odmówić sobie spaceru w słońcu, lodów na deser, odrobiny siłowni plenerowej po tych rarytasach i podziwiania kwitnących kwiatów.. Były jeszcze przytulanki, poczytałam ciąg dalszy zabawnej książki „Miłość, szkielet i spaghetti” i nawet udało się wieczorem obejrzeć film „Focus”, który wciągnął nas zwrotami akcji i dobrą grą aktorską Willa Smitha. Ogólnie z weekendu bardzo zadowoleni, Smyk dotleniony, a i my po naszych wędrówkach odetchnęliśmy pełną piersią.

Ach maju maj…. 🙂

 

 

 

 

majowe kwiecie

Dodaj komentarz