Spacer po lesie wyszedł nam dość krótki, bo zanim Mały się obudził, najadł i został ubrany w te wszystkie ciepłe warstwy, to moi rodzice byli już w drodze powrotnej. Ale kawałek się z wózkiem przespacerowali i powspominali czas, kiedy tak wędrowali ze mną i z moim bratem. Ten czas tak szybko umyka, że mama dotąd nie może uwierzyć, że już i ja jestem mamą.. Do mnie też to jeszcze nie do końca dociera 😉 Mam momenty kryzysowe, przy nocnym karmieniu, albo kiedy nie mogę swobodnie zrobić czegoś w domu, bo Synek już płacze i chce na ręce, a tych rąk ja właśnie potrzebuję. Nie mówiąc już o wyjściu z domu, które stało się całkowicie podporządkowane jemu i wszystko jest w stresie i na szybko i najlepiej jakbym jednak została. Nawet widok lodowiska, które mijaliśmy w lesie mnie rozbroił, bo oczywiście chciałabym pośmigać na łyżwach – tymczasem gojąca się rana jeszcze wyklucza aktywność sportową, a do tego trzeba by zaraz wracać, bo zimno i karmić trzeba..
Ale spokojnie, czasem sobie pomarudzę, jednak kiedy patrzę na śpiącego Maluszka, kiedy trzymam jego małą rączkę w mojej dłoni, albo kiedy uśmiecha się do mnie i gaworzy po swojemu, to serce mi mięknie.. i szepczę mu do ucha, że go Kocham i obiecuję, że przetrwam te trudniejsze momenty, byle tylko rósł zdrowo i był radosnym dzieckiem :*
Swoją drogą, to niesamowite jak szybko rośnie! Waży coraz więcej i wyrasta momentalnie z ubranek. Dopiero skończył dwa miesiące, a wygląda jakby miał pół roku. Podniesiony na ramieniu unosi wysoko głowę i potrafi ją tak długo trzymać, rozglądając się dookoła. Rzęsy mu urosły takie fajne i wodzi tymi swoimi pięknymi oczyskami po pokoju, ciekawy świata, nas i wszystkiego co go otacza. Uśmiecha się już świadomie, przywołuje okrzykami żeby go zabrać z łóżeczka, a po kąpielach zawijany w ręcznik tak się cieszy i gada po swojemu jak najęty 🙂 Jest przecudowny!
Coraz więcej jest też tych jego „pierwszych razów” – była już pierwsza kąpiel, pierwsza Wigilia, był pierwszy Sylwester, a ostatnio po raz pierwszy był za granicą 🙂 Na szczęście bardzo blisko i szybko wracaliśmy, bo zakręceni młodzi rodzice nie pomyśleli, że przy kontroli dziecko musi mieć swój dowód! Pojechaliśmy do najbliższej niemieckiej apteki po Lefax i SabSimplex, leki na kolkę, która nadal daje się we znaki (czasowo pomaga kateter – rozmowyzM – dzięki za jego polecenie :)). Espumisan i Bobotic nie dają rady. Ale to, że blisko, dla władz nie byłoby wytłumaczeniem. Jak były dowody papierowe, to wpisywano fakt posiadania dziecka na kolejnej stronie, tymczasem teraz musimy Małemu dowód wyrobić i kropka. Tym bardziej, że zwiedzanie i podróżowanie powinien wyssać z mlekiem matki, bo my już marzymy o wakacjach z Synkiem i wyjazdach gdzie tylko się da 🙂