Wyjście do sklepu jest teraz jak wyprawa kosmiczna, wiąże się nie tylko ze stresem, ale i z czekaniem na chłodzie w długich kolejkach. Po kolejnych decyzjach w środku Lidla mogło być tylko 21 osób. Tyle ile wyszło, tyle wpuszczano. Zmarzłam więc i nasłuchałam się straszności od współstaczy. Nie da się uciec od rosnących statystyk, a człowiek tak bardzo chciałby usłyszeć wiadomość choć o ustaniu przyrostu zachorowań. Byłoby już jakieś światełko w tunelu.. Tymczasem zakładamy maski, szaliki, rękawiczki i ruszamy jak kosmici, na inną planetę. Listę zakupów znowu robię na kartce, wyciąganie telefonu z aplikacją jest niemożliwe i wręcz niebezpieczne. Lecę po półkach tylko za tym, co konieczne i nie ma mowy o oglądaniu ubrań, zabawek czy innych różności z oferty. W takie rzeczy lepiej zaopatrywać się teraz przez internet, by zminimalizować czas przebywania w sklepie. Po powrocie dezynfekcja wszystkiego, łącznie z klamkami od drzwi, rzeczy do prania, mycie warzyw i owoców. I złapanie głębszego oddechu by uspokoić nerwy. Jedzenia nabrałam minimum na dwa tygodnie, Mężu targał zakupy z samochodu na dwa razy. Po brakujące świeżości podejdę później do warzywniaka, a teraz trochę ćwiczeń dla wzmocnienia i rozruszania.
Wyciągnęłam hoola hop i nadmuchaliśmy dwie piłki, jedną do skakania dla Małego, drugą wielką dla mnie, do balansowania i wzmacniania mięśni brzucha i pleców. Fajna sprawa tak sobie poskakać, poćwiczyć i poruszać się, nawet przy siedzeniu na piłce. Przydałby się jeszcze rower stacjonarny, ale najbardziej ten prawdziwy.. którym można wyjechać na długą wycieczkę. Wycieczki jednak zakazane. A od tej przedłużonej izolacji i mniejszej ilości ruchu normalnie człowiek zastyga. Na dokładkę ciągnie go do jedzenia i to najchętniej smakołyków, poprawiających humor. Dlatego dziś dobry, sycący obiad – buef ala Ania, ogromnie przez nas uwielbiany, by zaspokoić głód na dłużej. I rozmyślanie, do czego w przyszłości użyć jedyne suche drożdże jakie posiadam – podarowane nam przez sąsiadkę z góry. Wspomniałam tylko, że nie mam owego deficytowego towaru i za chwilę przybyli jej panowie, z odsieczą dla nas. Naprawdę tacy sąsiedzi, to skarb..
Właśnie dzisiaj kilkanaście minut temu pomyślałam o tym, że fajnie byłoby mieć rower stacjonarny, skoro na zwyczajny nie można pójść. Mi też bardzo brakuje ruchu, spacerów po lesie i roweru. Ale jakoś trzeba sobie radzić. Dobrze, że chociaż joga mi została. 🙂 Bo spacerowanie po mieszkaniu jest raczej mało efektywne.
Niestety mnie też ciągle bierze ochota na jakieś smakołyki, szczególnie na te słone 🙂 jestem miłośnikiem chipsów 🙂
A co do drożdży – faktycznie ciężko je teraz gdziekolwiek dostać. Ja mam pomrożone świeże drożdże w porcjach „na czarną godzinę”. I zjadłabym chałkę. 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach czego to ja bym nie zjadła! 😉😉 I czipsy lubię i wszelkie orzeszki, paluszki, niestety słodkości też.. Muszę się naprawdę pilnować, by przy tych zapasach które mamy, nie zjeść wszystkiego naraz. Rower stacjonarny w takich warunkach faktycznie bardzo by się przydał..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mój komenatrz gdzieś uciekł ;/ odnośnie tych sklepów, kolejek itp ;/
PolubieniePolubienie
Szkoda.. jak będziesz miała chęć, napisz jeszcze raz, zawsze chętnie przeczytam 🙂 Ja już się nauczyłam robić kopiowanie zanim wyślę, z wpisami też tak.. asekuracyjnie..
PolubieniePolubienie
Już nie pamiętam co pisałam…. ;/ bo bym napisała…
Z tym płynem to macie fajnie, że tak po znajomości a ze sklepami to bywa różnie… zauważyłam ze niektórzy mają gdzieś zalecenia a inni spacerki urzadzaja sobie – idą po jeden produkt a tak oglądają i hamują kolejki ;/
PolubieniePolubienie
Tego to już kompletnie nie pojmuję.. co to za przyjemność łazić teraz po sklepie i narażać siebie i innych. Ja to się tam teraz wręcz duszę. Gdyby nie fakt, że w małych sklepikach nie dostanę wszystkiego, co chcę i że jednak w markecie jest taniej to bym tam w ogóle nie wchodziła. Za dużo stresu..
PolubieniePolubienie
A ten płyn mamy jeden, tata załatwił po butelce dla siebie, dla mnie i brata. Za jakiś czas się skończy i coś trzeba będzie wykombinować.. Może spirytus rozcieńczany, jeśli jest dostępny.
PolubieniePolubienie
Ja boje sie chodzić po sklepach ale jak trzeba… mus to mus bez konieczności bym nie szła
A może sama zrób taki płyn ze spirytusu?
PolubieniePolubienie
Póki mam to nie kombinuję, ale może Ty taki przygotuj, na pewno są już w necie porady jakie dać proporcje.. Całkiem bez wyjścia do sklepu się nie da, jeść trzeba 🙂
PolubieniePolubienie
Robiłam dla taty do rąk
PolubieniePolubienie
Brawo 🙂 jak jest potrzeba to zawsze coś się wymyśli.. A dla siebie nie?
PolubieniePolubienie
Mam jeszcze swój ktory kiedyś kupiłam
PolubieniePolubienie
To dobrze, niech wystarczy na jak najdłużej..
PolubieniePolubienie
E.. trzeba używać po to jest 🙂
PolubieniePolubienie
Używać jak najbardziej, ale tylko gdy potrzeba.. żeby nie przesadzić z tą dezynfekcją 😉
PolubieniePolubienie
A można przesadzić? 🙂
PolubieniePolubienie
Można, niektórym nawet skóra na rękach już pęka..
PolubieniePolubienie
PO takiej dezynfekcji trzeba uzyć kremu
PolubieniePolubienie
I to nie raz..
PolubieniePolubienie
Masz swój ulubiony? 🙂
PolubieniePolubienie
Takiego jednego to nie, używam różnych. Jak byliśmy ostatnio w Bułgarii, przywiozłam krem do rąk na bazie olejku różanego. I choć za tym zapachem nie przepadam to w tym kremie mi nie przeszkadzał, a do tego świetnie się wchłaniał i był bardzo wydajny. Jeśli jeszcze kiedyś będziemy w Bułgarii na pewno kupię go jeszcze raz 🙂
PolubieniePolubienie
Jakiś wyjątkowy 😀
PolubieniePolubienie
Był świetny, to prawda 🙂 Teraz używam na dłonie kremu nawilżająco-ochronnego dla dzieci, bo akurat mamy nadmiar, a do rąk mi się skończył..
PolubieniePolubienie
Jakiś AA? 😉
PolubieniePolubienie
Nie, z Babydream 🙂 Swoją drogą Hebe już otwarte i można nabyć i AA
PolubieniePolubienie
To z Rossmana 😉 Podasz link?:)
PolubieniePolubienie
Tak z Rossmana, ale nie krem do rąk tylko krem do buźki dla dzieci 🙂 Nie zużyliśmy zimą, bo zimy nie było.. to zużywam bo do następnej zimy straci ważność..
PolubieniePolubienie
Fajnie i dobrze wiedzieć 🙂
PolubieniePolubienie
Na pewno znajdziesz krem który Ci przypasuje 🙂
PolubieniePolubienie
Albo olejek 🙂
PolubieniePolubienie
Też może być 🙂
PolubieniePolubienie
Teraz w sklepach jest ciężko robić zakupy.
Ja staram się robić raz na tydzień. W Polsce i tak to jakoś lepiej funkcjonuje i ludzie bardziej trzymają dystans. Moja mama też miała problem z kupieniem drożdży więc musiała zamówić większą ilość.
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ostatnio wyszło mi 9 dni bez zakupów, zobaczymy ile wytrwamy teraz.. Większej ilości droższy nie potrzebuję, ale chciałam mieć cokolwiek w razie braku dostępności do pieczywa. Dobrze, że Twoja mama jest zaopatrzona 🙂 Wzajemnie przesyłam pozdrowienia i zdrowia Ci życzę..
PolubieniePolubienie
Nie śmiej się, ale dziś byłam w sklepie-koniec jogurtów, mleka i twarożku, i drożdże były za tą pleksi co teraz chroni sprzedawców i informacja- 1 paczka na paragon! Reglamentacja drożdży ! co za czasy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Absolutnie mi nie do śmiechu! Co za czasy nastały.. Trzeba po kolei rodzinę wysyłać żeby każdy po paczce wziął 😉
PolubieniePolubienie
dobrze, że kupiłam przed 1 paczką na paragon, bo wzięłam aż 5 😉
PolubieniePolubienie
Dobrze, choć przy Twoich ilościach wypieków ile byś nie wzięła, będzie mało 😉
PolubieniePolubienie
Temat drożdży znam…! Z żoną od kilku lat nie kupujemy chleba tylko sami pieczemy. O ile mąkę udało się kupić to drożdże…..Zapomnij! Zakupy zrobiliśmy przez internet kupując od razu kilogramową paczkę / mniejszych brak!/ . Trzeba się jakoś ratować! 🙂 Pozdrawiam ciepło i serdecznie 🙂 ❤ 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kilogram drożdży? A to w takich ilościach sprzedają? Wow 🙂 Fajnie, że umiecie piec, robiłam kilka podejść do chleba i na 5 bochenków dwa się udały.. Trochę szkoda składników w obecnym czasie.. Dziękujemy za pozdrowienia i wzajemnie przesyłam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie
👍
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak myszko… możesz kupić drożdże na wagę 🙂
PolubieniePolubienie
Naprawdę nie miałam o tym pojęcia, nawet tą małą kostkę może tylko z raz kupowałam, taka ze mnie kucharka 😉
PolubieniePolubienie
Można ale to nie jest często spotykane 😉 Pół roku temu tata raz kupił mi 500g kostkę dorżdzy xD Nie wiedziałam, że można kupić o takiej wadze… xD
PolubieniePolubienie
Wtedy dowiedziałam się o tak wielkich kostkach xD
PolubieniePolubienie
Życie potrafi zaskakiwać. Nawet w kwestii drożdży 🙂
PolubieniePolubienie
Ja nie wiedziałam tym bardziej 🙂 I co z niej upiekłaś?
PolubieniePolubienie
Chałka!! Bedziesz miała i smacznie i trochę jak słodycz:-)
Ja używam telefonu na zewnątrz, ale w domu również i on jest dezynfekowany. Strasznie dziwne i smutne te czasy. Niby sie boję, ale ciągle jeszcze próbuję racjonalizować, no i mam nadzieję, że będzie dobrze, jeszcze kiedyś będzie. Może już za miesiąc czy dwa…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chałka czy bułka maślana? A nie masło na wagę złota xD
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Kurczę u nas masło jest ale drożdże są rzeczywiscie na wagę zlota:-)
PolubieniePolubienie
W sklepach pusta półka po drożdżach, na szczęście i bez nich da się coś upiec 😉
PolubieniePolubienie
U nas mężowi udało się kupić drożdże, ale było tylko 6 szt. na całej półce:-) Wzięliśmy dwa opakowania, bo przecież idą święta, coś trzeba będzie upiec.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Plus dla Was, że zostawiliście kilka kostek i dla innych 🙂 To się chwali i powinno być czymś zupełnie naturalnym.. Jakie ciacho masz w planach?
PolubieniePolubienie
Masło oszczędzamy, nawet kupiłam margarynę, żebyśmy naprzemienne stosowali i na dłużej wystarczyło.. A z wypiekiem poczekam do czerwca i mam nadzieję, że będziemy nim świętować powrót do normalności..
PolubieniePolubienie
Nie przestaję o tym myśleć i marzyć.. nadal nie mieszczą mi się w głowie te koszmarne statystyki. Uwierzyć nie mogę, że nasz świat w jednej chwili tak bardzo się zmienił. Co do chałki to zobaczymy, tak szczerze to nie mam żadnego doświadczenia z drożdżami i na dokładkę kiepski gazowy piekarnik, bez termoobiegu.. Nie wiadomo więc czy cokolwiek z tego wyjdzie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja na Święta upiekę tylko babkę bo Mama mnie prosiła… w poniedziałek na promocji w B. ma być masło ale po samo masło isć nie zamierzam… lepiej nie ryzkowac ryzykować iść w ten tłok jak ludzi się zwali… zamrożone mamy 2 kostki ale jutro musze wyjąć jedną no już w lodówce nie ma ;/ lepiej kupic masło gdzie indziej i zamrozic
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U mnie zamrożone z 5 kostek, ale wolę i margarynę mieć.. Może też upiekę jakieś proste ciacho, a tak to jakiś bigos, jajka z majonezem i żurek. Dziwne to będą Święta..
PolubieniePolubienie
ja nie wiem co sobie zrobie wege
PolubieniePolubienie
Ja w tym temacie zielona..
PolubieniePolubienie
No to niestety piekarnik jest podstawą w pieczeniu ciasta drożdżowego. Temperatura musi być zrównoważona, dobrze jak jest termoobieg bo wtedy równo się piecze. Jednak wiesz, ja w poprzednim mieszkaniu, jeszcze w Lublinie, miałam piekarnik, który dali nam jak się wprowadzaliśmy do mieszkania. Dali w wyposażeniu, poza tą kuchenką reszta była w stanie surowym. Dzisiaj byśmy powiedzieli, w deweloperskim. A skoro to było dane w cenie, to wyobrażasz sobie, jakie to był model:-) Najprostszy:-) Ta kuchenka nie tylko nie miałam termoobiegu (była gazowa), to jeszcze grzała tylko od dołu. Nie miała tego podziału góra dół. I wiesz co? Ona bez tego podziału była tak „wyważona”, że piekła jak z termoobiegiem. Trochę jedynie za mocno przypiekała z tyłu, więc musiałam przestawiać blachę:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wyobrażam sobie jaki to był model, podobny, a może nawet taki sam posiadamy! Tylko chyba bez tego wyważenia 😉 Gazowy, przypala od dołu, nie dopieka od góry i w ogóle upiec tam cokolwiek graniczy z cudem.. Ale nie ustaję w próbach, póki się kiedyś nie doczekam nowego sprzętu 🙂
PolubieniePolubienie
Drożdzowe to ja piekę w prodiżu – takim starym Mmay a jak piekłam w piekarniku raz to bez termoobiegu.. ale bałam się.. wyszło ale kiedyś wyszedł głec.. z prodiża nigdy zakalca nie było
PolubieniePolubienie
Prodiża nie posiadam, a piekarnik beznadziejny.. dlatego może zostanę przy racuchach 😉
PolubieniePolubienie
Nasz ma z 40 lat xD
PolubieniePolubienie
Dzisiaj w B. masło 3 kostki za 9 zł z kartą moja Biedronka… mama mówi ze jak domowe wiejskie masło 🙂
PolubieniePolubienie
Też dziś trochę postałam na tym zimnie. Zakupy pakowalam już na zewnątrz, by ktoś inny mógł wejść swoje zrobić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze, że myślisz o innych.. Nie wszyscy mają takie podejście. Przy mnie trafił się i chłopak, który wepchnął się na początek tej zmarzniętej 20 osobowej kolejki i udawał, że nie słyszy gdy mu ludzie zwracali uwagę.
PolubieniePolubienie
Czym dezyfenkujesz co nakupiłaś? 🙂
PolubieniePolubienie
Dezynfekujemę klamki u drzwi, a warzywa i owoce myję pod bieżącą wodą 🙂
PolubieniePolubienie
A te klamki to czym? 🙂
Wiesz. u mnie kolejka pod K była na ponad kilometr aż pod inny sklep… ja nie wiem co oni tam rozdawali xD
PolubieniePolubienie
Mamy preparat dezynfekujący w sprayu, na bazie izopropanolu. Tutaj też kolejki są potwornie długie, jak 20 czy 30 osób stanie co dwa metry od siebie to się na placu przed sklepem nie mieszczą. Nie mówiąc o tym, ile potrwa oczekiwanie tej 30tej osoby na wejście do sklepu..
PolubieniePolubienie
Miałaś szczescie z tym płynem.. super…
Dzisiaj znowu sie boje
PolubieniePolubienie
Dzięki Tacie go mamy, ale to też jedyna butelka, nie wystarczy na zbyt długo. Nie bój się, ufaj że będzie dobrze..
PolubieniePolubienie
Dezynfekuję ręce i klamki u drzwi, a warzywa i owoce myję pod bieżącą wodą..
PolubieniePolubienie
Heh… i w ten sposób zakupy stają się udręką… ciężko wyczuć odpowiednie godziny aby nie bylo ścisku
Nazwę pamiętasz?
PolubieniePolubienie
W naszej okolicy ciągle widzę kolejki, tak naprawdę przy każdym sklepie.. od kilku do kilkunastu osób. Dobrze, że pogoda się ociepla to da się w nich stać. A płyn to mieszanka izopropanolu z wodą, robiona po znajomości w chemicznej firmie i zaplanowana w zwykłą butelkę ze spryskiwaczem..
PolubieniePolubienie
Myszko, MK chyba nie daje Ci spokoju, ale za to wycisk przyzwoity, jak na siłowni 😉
Takie zakupy to wyzwanie prawdziwe. Przyznam się, ze już opracowany system „przyjęłam na własność” i jeśli oddalę strach przed chorobą ( jesteśmy oboje w grupie dużego ryzyka), to daję radę. Kartka lezy na wierzchu i dopisuję co mi się przypomni do kupienia. Pójdę znów za tydzień, jak się uzbiera tych braków odpowiednia ilość.
Trzymajcie się zdrowo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też dopisuję do listy, a potem ta lista tak rośnie że idzie się nieźle namęczyć przy zakupach. Zwłaszcza w takich warunkach.. Mały jest kochany, naprawdę aż tak mnie nie męczy, ale faktycznie mobilizuje i do ruchu i do główkowania, co by tu jeszcze fajnego do zabawy wymyślić 😉 Byle zdrowie było, to damy radę.. Buziaki i Wy również trzymajcie się w zdrowiu!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja na kolejne zakupy wysyłam niemęża. Po ostatnich wyszłam cała mokra. Niech on sie mocuje sam z tym wielkim wózkiem i szarpie przy kasie z wyjmowaniem towarów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Faktycznie jest to wyzwanie.. trzeba się natachać i nastresować. Ale u nas ja mam większą chęć i wprawę do sklepu, który znam na wylot. Szybciej i sprawniej idzie mi szukanie tego, co trzeba. Choć patrząc na to co się dzieje, odechciewa się w ogóle iść do marketu..
PolubieniePolubienie
Dlatego tez poszlam ja bo niemaz nie kupiłby połowę rzeczy z listy, dzwonił przy tym z 5 razy. Ale kolejne zakupy robi on.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U nas to samo, Mężu nigdy nie wybierze tak jak ja, czegoś zapomni, coś namiesza i potem i tak muszę iść 😉 Ale rozumiem Cię całkowicie..
PolubieniePolubienie
My mamy do najbliższego sklepu bardzo blisko. Mój nigdy nie chce kartki bo mówi że zapamięta a za chwilę do mnie dzwoni co miał kupić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Skąd ja to znam.. dlatego już wolę sama się przemęczyć, ale zdobyć to, co jest ważne za jednym podejściem.
PolubieniePolubienie
Kobieto masz drożdże! Wow!
o 8 rano byłam w sklepie i to wcale nie mieście, tylko w takim podmiejskim… nigdy nie wróciłam z zakupów spożywczych tak zmęczona i zestresowana…
Ale na razie jest co jeść, może nie wszystko z listy, ale to nie ważne 😉
Pozdrowienia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Te drożdże tylko dzięki sąsiadce i chyba tą jedną paczuszkę w ramki zapakuję i zostawię jako symbol istniejącej jeszcze pomocy sąsiedzkiej 🙂 W razie W zużyję, termin mają do lipca. Choć mam nadzieję, że do tego czasu życie wróci trochę do normy. Też się duszę na zakupach i wracam wykończona. I wcale nie przez te kilogramy, które targam. Uściski serdeczne dla Ciebie i rodzinki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
masz rację, trzymaj, może kiedyś będą potrzebne bardziej 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oby nie zaszła taka konieczność i jeśli tak będzie to pod koniec czerwca upiekę coś dobrego, żeby to uczcić 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może ta sytuacja nas troszkę nauczy szacunku. W co nie wątpię…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Już nas uczy..
PolubieniePolubienie
To że uczy to nie znaczy ze wyciągniemy z tego jakies wnioski.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja się pewnie jutro wybiorę na zakupowe polowanie. Chyba zrobię listę i pójdę na okrężny spacer śladem kilku sklepów, wejdę do tego, gdzie będzie najmniej czekania, a jeśli wszędzie będą mega kolejki, to kupię najpotrzebniejsze rzeczy w osiedlowym (kolejkę mogę ocenić z okna, bez wychodzenia ;)), a resztą odłożę na kiedy indziej. Na suszone drożdże też będę polować.
Pochwalę się, że siedząc w domu zaczęłam ćwiczyć. Nie wiem, na ile mi wystarczy zapału, ale normalnie nigdy mi się nie chciało.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brawo Ty 🙂 U mnie też niełatwo z domową mobilizacją, zawsze wolałam wyjść i ćwiczyć w klubie, z innymi.. Część kolejek też widzę, przez to, że takie długie po zewnętrznej się porobiły.. Mam nadzieję, że powiedzie Ci się w polowaniu 🙂
PolubieniePolubienie
Ja też wolę wyjść, ale teraz jak i tak w domu jestem, dużo siedzę, to nie ma wymówek. Do tego w domu jest tak niezobowiązująco, mam świadomość, że w każdej chwili mogę przerwać i nic nie tracę – jak mam kupić karnet, zwykle najbardziej opłaca się na jak najdłużej, to tak długo rozważam, że w końcu się nie decyduję.
Drożdży nie było, pozostałe rzeczy tak, jeszcze oprócz jakiegoś płynu do dezynfekcji na alkoholu. Nawet trafiłam na małą kolejkę, sześć osób, do tego ciepło i słonecznie, można było chwilę postać. Ale jestem bardzo nieogarnięta w tych zakupach nie umiem obsługiwać rękawiczek, cenówki z wag mi się do nich kleją i w ogóle, a takie pełne siaty ledwo umiem potem donieść do domu. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To u nas plus, że ważenie jest na wadze przy kasie i nic się nie klei 😉 Ale i tak robienie zakupów stało się mało komfortowe.. Ja się właśnie tak ostatnio wybrałam bez auta, że ręce prawie urwałam. Kolejny raz już był autem, przynajmniej trochę silnik się rozruszał.. A z fitnesami mam tak, że to właśnie ten karnet najbardziej mnie mobilizuje. Bo to by była zbrodnia, tyle wydać i nie korzystać. Tymczasem faktycznie nie ma wyjścia, warto się trochę w domu poruszać..
PolubieniePolubienie