Weekend faktycznie był spokojny, rodzinny, spacerowy i ze świątecznymi filmami. Mały wziął udział w Jasełkach, których w tym roku nie można było obejrzeć na żywo. Dobrze, że choć film jest i dużo zdjęć na pamiątkę zrobionych. Moja wizyta u dermatologa zakończona sukcesem, kremy i szampon już przynoszą efekty. Uszczupliły wprawdzie mocno portfel, ale było warto. Mężuś w piątek odkurzył całe mieszkanie, ogarnęłam zakątki, zrobiłam dwa prania i tyle będzie naszego przedświątecznego sprzątania. Potem to już tylko relaks..
W sobotę wybraliśmy się z bliskimi na spacer. Rodzice i Brat z rodziną przynieśli już prezenty dla nas i dla Małego. Wymieniliśmy się nimi, po części potajemnie, żeby dzieci nie widziały. Mama przyniosła opłatek i jakże znamienne było dzielenie się nim na dworze, w maskach i na dystans, bez przytulania. Może niektórzy przytulać się z rodziną nie lubią, mnie brakuje tego bardzo. Dla Mamy te święta będą jednymi ze smutniejszych, będą wprawdzie we dwoje z Tatą, ale widzę jak przeżywa to, że z dziećmi ich nie spędzi. Miała łzy w oczach i złość na wirusy wszelakie, na obostrzenia, które i w Sylwestra nie pozwolą nam się spotkać. Jakoś trzeba będzie to przetrwać i trzymać kciuki za lepszy, nowy rok. Po spacerze i obiedzie na wynos – na chińszczyznę i odetchnięcie od gotowania też nachodzi czasem chęć – ruszyliśmy ponownie w miasto, oświetlone już, z racji ciemnego popołudnia..

Niedziela natomiast zupełnie inna w klimacie, rozświetlona słońcem, z wędrówką nad rzekę. Z podziwianiem pływających morsów i Małego biegającego po piasku bez wytchnienia. Mogę patrzeć na jego radość nieustannie i słuchać śmiechu dźwięczącego jeszcze dziecięcym głosem. Tak bardzo cieszę się, że mamy dziecko, że dane mi było zostać mamą i poczuć całym sercem ogrom miłości. Bezwarunkowej.

Z tej miłości po powrocie zrobiliśmy obiecaną masę placków ziemniaczanych. Z cukrem dla Małego, z gzikiem (twarogiem ze śmietaną i cebulą) dla Męża, z twarogiem na słodko dla mnie, wersję na słono i z samą śmietanką też. Raz nie zawsze, po ostatnim pilnowaniu menu można zrobić czasami taki kaloryczny obiad. Następna wyżerka będzie już świąteczna, ale wiadomo, że nie ona tu najważniejsza. A my sami, wraz z bliskimi i znajomymi, z którymi spotkać się można by przekazać im choć trochę naszej dobroci..
Przykre takie święta, ale ważniejsze, żebyście wszyscy pozostali zdrowi. Oby już niedługo tak.
Ja się wolałam nie zarażać, brat cały czas nas straszy, że powikłania mogą wychodzić po tygodniach, ale po przechorowaniu czuję ulgę, że teoretycznie przez jakiś czas jestem bezpieczna, również dla innych, teraz tylko mam nadzieję, że mój wynik testu nie był jakiś zafałszowany. Wcześniej rozbolała mnie głowa albo poczułam, że znowu coś się dzieje w zatokach i już miałam wątpliwości, mogłam sobie znaleźć takie objawy i co tydzień…
PolubieniePolubienie
Właśnie to jest straszne, że to choróbsko jest nieprzewidywalne, że każdy katar i kaszel wzbudzają teraz lęk, a i po przechorowaniu spokoju do końca nie ma.. Oby jednak żadne powikłania Was nie dopadły. Myślę, że Święta mimo wszystko będą miłe, bo takimi je uczynimy. Szkoda tylko, że nie będziemy w całym składzie i mam nadzieję, że za rok będzie to już możliwe..
PolubieniePolubienie
To mnie się poszczęściło! Będę u Dzieci na Wigilii!
Może to i nierozsądne, ale trudno, wszyscy uznaliśmy , że w naprawdę ścisłym gronie wszystko się uda!
Serdecznie pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Wiem wiem, słyszałam tę radość w głosie i życzę Tobie i Wam żebyście mieli cudowny czas i w zdrowiu wszyscy mogli świętować 🙂 Uściski Fusilko i daj znać czy zrobisz tego Mikołaja na szydełku? 🙂
PolubieniePolubienie
Straszne to czasy nastały z tym wirusem. Aż przykro, że w takiej formie dane jest dzielić się opłatkiem. Każdy chce być zdrowy, ale szkoda, że to jeszcze się nie skończyło. Powrót do normalności to najcenniejszy prezent.
Pozdrawiam, trzymaj się ciepło 🙂
PolubieniePolubienie
Mimo tego można sięcieszyć bo to my ludzie tworzymy amtosferęŚwiąt i to od nas zależy jakie one będą i jak je przeżyjemy ❤
PolubieniePolubienie
Atmosfera bez rodziców i brata z rodziną nie będzie taka sama. Ale cieszę się, że w zdrowiu my i bliscy dotrwaliśmy i oby tak już zostało. To najważniejsze. Choć oczywiście i w naszym małym składzie będę doceniać ten świąteczny czas 🙂 Tobie też życzę miłego świętowania 🌲🎅🌲
PolubieniePolubienie
Oj tak, czasy przykre i stresujące. Chciałoby się już nawet przechorować (byle łagodnie!) i mieć z głowy, żeby nie być zagrożeniem dla bliskich.. Tego powrotu do normalności chyba teraz wszyscy sobie najbardziej życzymy. Zdrowia dla Ciebie, wytrwałości i pozdrowienia serdeczne 🙂🌲🎅
PolubieniePolubienie
Och Myszeczko kochana, Twoje słowa powinny być wyryte w kamieni dla potomnych i dla wszystkich kobiet, które się wahają mieć dziecko, czy nie.
„..Tak bardzo cieszę się, że mamy dziecko, że dane mi było zostać mamą i poczuć całym sercem ogrom miłości. Bezwarunkowej… ” Myszko gratuluję Ci tych uczuć i przelania ich na „papier”.
PolubieniePolubienie
Miło mi Basiu, że tak piszesz, dziękuję 🤗 Choć zapewne wiele kobiet tak to czuje.. Mnie się zawsze wydawało, że raczej nie będę miała dziecka, że gdzie ja bym umiała zająć się takim maluszkiem. Nigdy nie miałam z dziećmi do czynienia, nieswojo się czułam gdy koleżanka dała mi swoje dziecko do potrzymania. Mamą zostałam późno (czego bardzo żałuję), ale może właśnie dlatego z całą mocą doceniam macierzyństwo. I tę miłość, wraz z ogromną czułością, czuję całą sobą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jesteś wdzięczna za macierzyństwo. Świadoma swego matczynego szczęścia . Piszesz tak ważne, istotne zdania. Niech Ci zawsze będzie dobrze, Myszeczce-Mamie😘
PolubieniePolubienie
Jestem wdzięczna, tym bardziej, że to nie taka oczywista oczywistość. Zwłaszcza teraz, gdy wielu kobietom tak trudno zajść w ciążę, a marzą o dziecku. Nam się udało w mig i chwała Bogu 🙂 Ty na pewno też doceniasz swoje macierzyństwo i kochasz dzieci najmocniej na świecie. A mądre i pełne ciepła podejście do życia wypływa z każdego Twojego wpisu. Dużo dobroci i dla Ciebie 🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Myszko. Tak. Moje dzieci to życiowy sukces. Największy dar z nieba. Nieraz o tym myślę że pomimo wielu leków odważyłam się na macierzyństwo i nie schowałam głowy w piasek. Życie mamy jedno warto zrobić wiele aby na koniec nie żałować że sie nie podjęło trudu wyzwania zadania. I tu piszę nie tylko o macierzyństwie. Wiem że mnie rozumiesz. Ucałowania🥰
PolubieniePolubienie
Rozumiem w pełni i cieszę się, że obie mogłyśmy spełnić się jako Mamy (i zawalczyć o swoje szczęście) 🙂 Też odbieram to jako dar z nieba i nie raz w myślach dziękuję z całego serca, a mój syn codziennie przed snem słyszy, że jest kochany.. Ściskam serdecznie 🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
💕
PolubieniePolubienie
🌺🍀🌺
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lubię takie zróżnicowanie, zwłaszcza w restauracji. Podjadamy sobie wtedy z talerzy w poszukiwaniu smaków i zapachów
PolubieniePolubienie
W rodzinnym domu to Tata podsuwał nowe smaki i potrawy, do tej pory jest ciekawy i chętny by poznać kuchnię różnych krajów. I dzięki niemu, my też. Teraz też sami kombinujemy w kuchni, ale tak naprawdę dopiero prawdziwie uczymy się gotować.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
najważniejsze,że będziecie myślami wszyscy przy jednym stole!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślami na pewno i jeszcze połączeni ekranami, by choć się zobaczyć i życzenia jeszcze raz złożyć, w ten świąteczny dzień 🌲
PolubieniePolubienie
My z ciocią też będziemy się tak dziwnie opłatkiem dzielić. Przed blokiem. Ale co zrobić. Może Wielkanoc będzie inna?
Trzeba się trzymać myśli, że jesteśmy zdrowi.
PolubieniePolubienie
Jesteśmy, choć chciałoby się przechorować z lekkimi objawami i żyć dalej, bez tego ciągłego stresu. Kto by pomyślał, że się kiedyś będziemy w maskach, przed blokami opłatkiem z rodziną dzielić. No ale lepiej opłatkiem niż wirusem. Z tą Wielkanocą to chyba za szybki termin, ale nadzieję trzeba mieć..
PolubieniePolubienie
Takie są nieciekawe okoliczności, niby to rozumiem, ale czasem też wzbiera we mnie smutek, albo złość.
Trzeba jakoś to przetrzymać, uważając i zachowując się rozsądnie i ostrożnie, ale i nie przesadzać w drugą stronę.
Mam w dalszej rodzinę osobę z Covidem, która jest niewychodząca.
Więc jak się zaraziła?
Musiał ją ktoś z rodziny poczęstować, sam przechodząc chorobę bezobjawowo.
Zrobili wszystkim testy, wszyscy są zdrowi, ale już test na obecność p/ciał kazali im robić prywatnie.
Nie kwapią się do tego, bo nie jest im to do niczego potrzebne, a poza tym pewnie nikt nie chce być” tym”, który zaraził ciotkę;)))
Trzymajcie się zdrowo i szczęśliwie.
PolubieniePolubienie
Też bym nie chciała odpowiadać za zarażenie ciotki. Tym bardziej rodziców własnych (i cudzych). Tych okoliczności wszyscy mają już serdecznie dość, ale nie można odpuścić i wyluzować. Choć faktycznie staramy się nie przesadzać w żadną stronę. Zdrowia i dla Was, miłego świątecznego szykowania 🙂
PolubieniePolubienie
dobrze, że opłatek mógł być… ale przykre, że forma musi być taka 😦 bo to smutne i trudne doświadczenie
Trzymajcie się ciepło 🙂
PolubieniePolubienie
Tylko tak mogliśmy spotkać się w miarę bezpiecznie i całą rodziną.. Dziękuję, trzymajcie się i Wy i trzymam kciuki za Twój powrót do formy 🙂
PolubieniePolubienie