Urodziny u koleżanki były zaskakującym i sympatycznym wydarzeniem. Zaskakującym, gdyż nie mogłam się doliczyć ilości gości, kiedy wszyscy zaczęli się schodzić. Do końca nie byłam pewna, czy było nas 15 czy 19 osób. Część krążyła między pokojem, a kuchnią, część po północy odpłynęła na górze w sen, a palący wychodzili na korytarz w okolice okna. Impreza momentami przenosiła się do łazienki na wspólne malowanie, a gdy zaczęły się tańce dookoła stołu, to już w ogóle wszystko się mieszało. Smakołyki różniste, pyszne ciasta, pogaduchy wśród otwartych i wyluzowanych starych i nowych znajomych. Hulańce do różnych stylów muzycznych, poprzez elektro, rock’a, moje kawałki podłogi, aż do tańczącej rudej 😉 Było wesoło i tak przyjacielsko, jakby się ich wszystkich sto lat znało.. a że tym razem wypiłam tylko lampkę wina to niedzielny poranek okazał się łaskawy..
Łaskawa była też pogoda, dzięki której można było złapać długi spacer nad wodą. Nacieszyć oko widokami i choć w kurtkach, to powygrzewać się jeszcze na molo, siedząc w promieniach słońca.

Szkoda było tracić czas na gotowanie, obiad więc w naszym ulubionym barze, jedynym w okolicy miasta, gdzie można zjeść w niedzielę tanio, ale smacznie. Potem spalanie kalorii w wędrówce, by nadrobić je lodowym deserem z dużą ilością owoców. Tak naprawdę przewagą owoców nad lodami, bo jednak witaminy jesienią warto dostarczać w każdej dawce. Suplementację zresztą też włączyłam nam i Małemu i mam nadzieję, że jakoś tę jesień w zdrowiu przetrwamy..
Teraz trzeba korzystać z chwil dobrej pogody.
A z zabawy w dobrym towarzystwie trzeba korzystać zawsze, kiedy można. 🙂
PolubieniePolubienie
Jestem za. W obu przypadkach 🙂 A Ty lubisz takie spotkania w większym gronie czy wolisz spokój i domowe zacisze? Mam koleżankę, która nie przepada za imprezami czy wyjściem do klubu, woli dom, spacer z rodziną a jak świętowanie to we czwórkę i z dziećmi. Przy czym i ja nie mam też nic przeciwko takiej formie, pasuje mi i wersja taneczno-klubowa i spokojna 🙂
PolubieniePolubienie
Ja różnie, lubię imprezy od czasu do czasu, tylko nie w nadmiarze – bez imprez mogę żyć i nie narzekam, bez siedzenia w domu nie. 🙂 Ale już np. urodziny tylko w najbliższym gronie rodzinnym, a równie dobrze mogę nie świętować w ogóle.
PolubieniePolubienie
Nadmiar i dla mnie niewskazany, ale lubię wyjść na imprezę poza dom. Choć i w domu bywa fajnie 🙂 Urodziny i imieniny też głównie w gronie rodzinnym świętujemy i choć nie musi być w tym właściwym momencie to spotkania z rodzinką staramy się nadrabiać. W tym zabieganiu i pędzie życia warto dbać o wspólne chwile..
PolubieniePolubienie
Takie kłódki mają swój urok 🙂
PolubieniePolubienie
Niby symbol trwałości związku, ale nawet nie chcę myśleć ile tych kłódek już straciło znaczenie 😉 Zamiast kłódki wolę zadbać o związek by trwały był i taki pozostał..
PolubieniePolubienie
Dla mnie to byłby też symbol przyjaźni 🙂
PolubieniePolubienie
Może być i tak 🙂 Z reguły na kłódkach imię damskie i męskie, ale każdy może mieć swoją intencję..
PolubieniePolubienie
Może być też Mamy i córki 🙂
PolubieniePolubienie
O widzisz, dobry pomysł 🙂
PolubieniePolubienie
Nie pomyślałaś o tym? 🙂
PolubieniePolubienie
Jakoś nie, bo w ogóle nie myślałam o przyczepianiu kłódki 🙂
PolubieniePolubienie
Fajne tylko 15 tka czy 19tka, a Ty doliczyć się nie mogłaś, choć jedna lampka wina. :-))) a na poważnie miło spotkać się z ludźmi, ale znowu covid szaleje. U mnie w pracy są już moi klienci chorzy, dobrze że uczciwie powiadomili i nie przyszli na masaże
PolubieniePolubienie
A bo się tak kręcili, że wcale nie trzeba było pić i się w oczach dwoiło i troiło 😉 I żeby nie było, to nie był tylko mój cel, w kilka osób robiliśmy liczenie. Z podobnym efektem 😉
Dobrze, że klienci powiadomili i oby szybko do zdrowia wracali. U nas też już wirus zatacza większe kręgi i coś czuję, że sprawdza się scenariusz mówiący, że każdego dopadnie.. Nie ma znaczenia, czy pójdę na spotkanie, wystarczy że każdy z nas wychodzi z domu, do sklepu, do pracy, czy do przedszkola.. Każde dziecko i każdy rodzic styka się z wieloma osobami i niestety krążą choróbska, krążą..
PolubieniePolubienie
Masz racje, trudno sie uchronić. Nawet jak ja siedzę cały czas w domu, to mąż pracując może przynieść z zewnątrz
PolubieniePolubienie
Może.. Każdy i wszędzie, w windzie, autobusie, na korytarzu w bloku, w każdym sklepie natężenie wirusów jest duże. I nie tylko tego jednego pełno. Mnie bardziej martwi, że teraz ciężko się z każdą inną chorobą do lekarza dostać. I że bardziej strach tam iść..
PolubieniePolubienie
No tak wszystko nastawine na koronę, a ludzie przecież noe przestali chorować na inne dolegliwosci
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie, a strach teraz nawet do przychodni iść..
PolubieniePolubienie
Trzeba „kuć żelazo, póki gorące”! Nie wiadomo, czy aura nas nie przywita chłodem i wiatrami! A takie towarzyskie spotkania przynajmniej zostaną w pamięci!
Macham !
PolubieniePolubienie
Idąc na spotkanie nie wiedziałam, że będą takie tłumy w tym metrażu jednego pokoju 🙂 Niezapomniane na pewno, oby tylko wszyscy zdrowi z tego wyszli.. Pogodę łapiemy, póki ładna trwa. Z czasem pluchy i chłodu nie unikniemy.. Uściski dla Ciebie, zdrówka i miłego dnia 🙂
PolubieniePolubienie
Bylam kiedyś na imprezie z koleżanką u jej znajomych, których nie znałam. Duża część imprezy odbywała się w łazience. Pan domu siedział w wannie pełnej piany a wokół niego towarzystwo. Przeżywałam katusze bo potwornie chciało mi sie siku a wstydziłam sie im powiedzieć. W koncu zmuszona bylam pójść na dwór pod krzaczek.
PolubieniePolubienie
Ha, a to dopiero impreza 😉 U nas w pianie nikt nie siedział, ale też było wesoło. I do łazienki w przerwach można było się dostać, zresztą krzaczków tam na osiedlu było niewiele, więc ta opcja odpadała 🙂
PolubieniePolubienie
Wspominam ta imprezę bardzo kiepsko. W ogóle powiem ci ze dawno nie byłam na dobrej imprezie.
PolubieniePolubienie
A lubisz chodzić na imprezy? Idziesz z dobrym humorem i nastawieniem że będzie fajnie, z podejściem że co by się nie działo to Ci humoru nie zepsuje? Oczywiście w granicach rozsądku i humoru na poziomie. Ja bardzo lubię takie wyjścia, spotkania, domówki, tańce w klubie.. Nie wiem czy ta tłumna impreza dla wszystkich była taka sympatyczna, dla mnie jak najbardziej..
PolubieniePolubienie
Ja ogólnie byłam typem mocno imprezowym. Balowałam co weekend, jeździłam co sobotę nw dyskoteki. Wyszalałam się za młodu za wszystkie czasy. I nie wiem co mi się porobiło. Srednio teraz lubię imprezy, jestem totalnym przeciwieństwem siebie wtedy. Może to kwestia towarzystwa?
PolubieniePolubienie
Może i tak, albo też nastroju który masz, lub którego czasem brakuje.. U mnie też był czas imprez co weekend, wyjazdów na zloty raz w miesiącu do innego miasta, tańce, domówki, kluby.. Niby też się wyszalałam, ale kiedy trafia się okazja to z przyjemnością skorzystam 🙂
PolubieniePolubienie
My mamy ten problem że mamy bardzo mało znajomych. Niemąż mieszkał wiele lat w UK, a mnie zostało kilka koleżanek z którymi mam luźne relacje i widujemy sie od czasu do czasu. Nie mamy z kim imprezować tak prawdę mówiąc.
Ale nie tęsknie za tym aż tak bardzo. No, może czasem…
PolubieniePolubienie
Mnie się kiedyś wydawało, że mam masę znajomych. Życie to zweryfikowało.. Zostałam z garstką i tak naprawdę budujemy razem znajomości, od nowa. Fajnie mieć możliwość gdzieś wyjść, spotkać się, pogadać, potańczyć ale nie ma już takiej potrzeby, jak kiedyś. Rodzina wygrywa 🙂
PolubieniePolubienie
Dokładnie. Życie weryfikuje. Ja jak zaszłam w ciążę nagle zostałam sama. Jakbym była trendowata. To było okropne. Ale dzięki temu wiem ile były warte te pseudo-przyjaźnie.
PolubieniePolubienie
piękna aura, że też u mnie pół dnia padało!
PolubieniePolubienie
A drugie pół w słońcu? U nas też poranek deszczowy, później złota jesień się rozkręciła 🙂
PolubieniePolubienie