i minął dłuższy weekend.. Od dawna nie pamiętam tak ładnej pogody 1go listopada. Aż się prosiła o spacer, nawet jeśli na cmentarz.. Światełka zapalone, modlitwy odmówione i tłumaczenia Małemu tematu pochówku, za nami. Spotkaliśmy się z Bratem i jego rodzinką, wzięłam na ręce Bratanka, który chyba szybko przestanie być kruszynką bo rośnie jak na drożdżach. I nie przesadzam, ma pół roku, a wchodzi w rozmiar 80, gdzie my w tym czasie mieliśmy 74. Wysoki będzie z niego chłopak, po tatusiu. Z czego Brat się wcale nie cieszy, patrząc na swoje problemy z kręgosłupem i stawami.
Nie sądziłam, że palenie światełek zakończymy na leśnej polanie i w towarzystwie kilku ognisk. Słoneczna pogoda i długi weekend widać przygnały do lasu koneserów kiełbasek. Trochę dla mnie niespotykany sposób świętowania listopadowego święta. Ale co kto lubi.. My w końcu też rozpaliliśmy małe ognisko, ku radości dziecka. Ale bez kiełbasek i skocznej muzyki w tle.. Od tak, by popatrzeć w płomyki i spędzić razem wieczór..

Sobota już nie sprzyjała spacerom, od rana deszczowa i mniej sympatyczna. Pojechaliśmy po obiedzie zatankować auto i dać Małemu poskakać na trampolinie by się wyszalał i rozładował trochę energii. Skorzystałam z okazji przebywania w markecie i nabyłam czerwone i białe winko dla zaproszonych ciotek, wujków i dziadków. Do degustacji mamy jeszcze pyszną nalewkę z czarnej porzeczki, produkcji mojego Taty i mój ulubiony likier. Tworzę już przystawkowe menu i robię listę zakupów na rodzinny spęd. A lista długa i trzeba będzie podjechać na zakupy autem, żeby ręce nie odpadły. Muszę też wziąć się ostro do zmniejszenia kalorii w moich daniach, by zmieścić się w zaplanowaną na święto sukienkę. Po ostatniej rozpuście w postaci o takiej..

przerzuciłam się na twarożek z warzywami, surówki, cukinię i owoce..

Tylko cóż z tego, kiedy po tygodniu wyrzeczeń, długi weekend znowu sprzyjał łasuchom i wyciągał nas na takie o, pokusy..

Czekolada z bitą śmietaną… oj, nie pokazuj takich rzeczy, bo od razu chęć bierze 🙂
W podstawówce z lodami miałam tak: mogłam zjeść każdą ilość i nic się nie działo z gardłem dopóki mama nie widziała. Jak mnie przyłapała z lodami – od razu miałam anginę :)T
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Heh chyba jakaś klątwa lodowa 😉 Też kiedyś mogłam jeść lody kilogramami, a teraz jedna kulka i gardło wysiada.. choć tym razem nie przez lody, a przez wirusa.. Za to gorącą czekoladę z bitą śmietaną jesienią mogłabym pić codziennie.. Gdyby efektów ubocznych nie było 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uciekł mi komentarz zanim skończyłam. Taki cyrk – chciałam dopisać i fruu… poleciało 🙂 Spróbuję placki z dynią usmażyć, nigdy nie robiłam. Amasja mówi, że pyszne są – takie jak ziemniaczane albo pół na pół, dynia i ziemniaki.
Pogoda rzeczywiście była wyjątkowa. Buziaki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mmm placuszki 🙂 w każdej wersji będą pyszne.. z dynią jeszcze nie jadłam, próbowałam tylko z cukinią. A z tymi komentarzami to chyba trzeba tak jak kiedyś na bloxie z wpisem, ctrl C i będzie dobrze 😉 Buźka!
PolubieniePolubienie
jesienią czekolada to lekarstwo, więc nie tuczy! zapamiętaj 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak to sobie będę tłumaczyć.. ale może lepiej nie będę zbyt często po to lekarstwo sięgać 😉
PolubieniePolubienie
Aż się głodna zrobiłam 😄😄
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nic tylko poszatkować warzywa i można szamać 🙂 Ja za to ciekawa jestem Twojego menu.. co pani dietetyk poleca? Największy kłopot mam z kolacjami..
PolubieniePolubienie
Kolacja też sprawia mi najwięcej trudności bo zawsze lubiłam kanapki. Z teraz jem kolację bez węgli. Czyli głównie zupy, bo to zawsze coś ciepłego,sałatki, warzywa na patelnię też są super. Ogólnie może być dużo warzyw pod różną postacą ale bez węglowodanów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Patrz, a kiedyś mi mówiono że dobrze na kolację jeść np różne kasze bo one są powoli trawione i wysycają organizm żeby przetrwał do rana.. A tymczasem widzę, że lepiej bez węglowodanów. Bardzo Ci dziękuję za te porady, też uwielbiam pieczywo i z reguły na kolację robiło się kanapki. Muszę się przestawić na warzywa albo zmienić kolejność jedzenia zupy.. Co nie będzie takie łatwe, bo wieczorami najbardziej mi się chce jeść 🙂
PolubieniePolubienie
Mnie też nie było łatwo się przestawić i nie jeść węglowodanów wieczorem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale już pewnie wypracowałaś sobie jakiś plan na kolacje. Ja się jeszcze gubię.. zwłaszcza jak goście w domu 😉 Mimo wszystko będę próbowała wyeliminować węgle na wieczór..
PolubieniePolubienie
Mnie najlepiej wchodza wieczorem zupy. Dużo, ciepło i z warzywami.
PolubieniePolubienie
Ale muszą być bez ziemniaków lub makaronu.. trzeba by robić zupy bardziej gęste właśnie dzięki warzywom. A na mięsie gotujesz zupy czy bez?
PolubieniePolubienie
Muszą być bez ziemniaków makaronu czy kaszy. Może być z mięsem albo mozzarellą. Gotuje czasem na mięsie a czasem po prostu same. Dobrze sprawdzają się różne sałatki albo warzywa z patelni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie w warzywa mrożone się zaopatrzyłam, surówki też jem dość często choć się nimi nie najadam.. A sałatki to najlepsze z kaszą czy makaronem, z warzywami oczywiście też ale chyba trzeba zmienić i składy sałatek..
PolubieniePolubienie
Sałatka z kaszą czy makaronem super na obiad.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobre i to 🙂
PolubieniePolubienie
Pocieszające..
PolubieniePolubienie
Ostatnio soczewicę kupiłam, ale na razie nie mam kiedy przygotować czegoś tylko dla siebie..
PolubieniePolubienie
U nas zimno było i brzydko… dzisiaj również – nie chce się człowiekowi wychodzić z domu ale Święta miały swój klimat, czar, że człowieka ciągnęło aby odwiedzić bliskich
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że nie zmarzłaś za bardzo.. u nas było słonecznie, ale już też czuć nadchodzący mrozek. Dziś niby 10 stopni tyle że od rana pada i szaro za oknem. Jakoś trzeba przetrwać tą jesień 😉
PolubieniePolubienie
Troszkę przemarzłam ale to takie dni kiedy mróz nie straszny… człowiek czuje, że musi odwiedzić pewne miejsca…. A jesień.. zaraz będzie zima 😉
PolubieniePolubienie
Właśnie, dopiero co leżeliśmy na plaży, a tu już listopad. Rach ciach nadejdzie grudzień i leci tak miesiąc za miesiącem..
PolubieniePolubienie
I kolejne wakacje 😉
PolubieniePolubienie
I tak to się plecie..
PolubieniePolubienie
Ale nudno nie jest 😉
PolubieniePolubienie
Ani przez chwilę 🙂
PolubieniePolubienie
I to najważniejsze 😉
PolubieniePolubienie
Dokładnie 🙃
PolubieniePolubienie
Smakowite sa Twoje pstryki:) Pstryk – zima, pstryk – wigilia, pstryk – wiosna!
Jeszcze tylko kilka pstrykow i znowu bedzie zielono i cieplo:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasem pstryk mógłby przyspieszyć, ale ostatnio częściej wolałabym, by trochę zwolnił 😉 Mimo wszystko.. byle do wiosny!
PolubieniePolubienie
Nie można sobie wszystkiego odmawiać, szczególnie, że to czekolada:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak, czekolada kusi w każdej postaci 🙂
PolubieniePolubienie
W tym roku pierwszy raz zatęskniłam właśnie za odwiedzaniem cmentarzy. Niestety w tym roku nie było mi dane pójść. Ale może za rok 😌
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja za tym zbytnio nie tęsknię, choć cmentarz mamy przepiękny wizualnie, na kształt ogromnego parku. Chyba największy w kraju, z alejkami, pomnikami, jest co podziwiać i gdzie spacerować.. Ale Tobie życzę, byś zawitała nawet szybciej niż za rok.. każdy ma różną potrzebę zaglądania do bliskich, których już nie ma na tym świecie. Pozdrawiam serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
U nas na 1wszegp strasznie wiało i przez to było nieprzyjemnie, cieszyłam się że miałam czapkę.
Czekolada z bitą śmietaną… hm 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach nic nie mów 😉 Byłyby jeszcze lody z owocami, gdyby nie strach o gardło, które od wczoraj wieczorem daje mi się we znaki (efekt zajrzenia z troski do przeziębionych rodziców)..
Wiatr i u nas trochę wiał, przy ognisku też wylądowaliśmy w czapkach, ale było całkiem przyjemnie.. i zaskakująco 🙂
PolubieniePolubienie