Czas czasem, ale dziecko w domu skutecznie eliminuje oglądanie filmów. Dwa dni w przedszkolu, wizyta kontrolna u chirurga i dwa dni w domu. Niby nic poważnego, ale co się człek nastresuje to jego. A najtrudniejsze w tym wszystkim jest zadawanie cierpienia własnemu dziecku, bo bez zmiany opatrunku się nie obejdzie. No trzeba i już. I lekarzom łatwo powiedzieć, nie patrzcie, że dziecię krzyczy i płacze, smarować trzeba i kropka. Na szczęście dziś już lepiej, bez większych problemów i jak wszystko dobrze pójdzie Mały wróci jutro do przedszkola. Zdrowie jest jednak najważniejsze. A jak myślę o tej jesieni, wirusach, przeziębieniach i gorączkach, które jeszcze mogą nas czekać to mam czasem ochotę schować się pod koc i nosa nie wychylać. Na pocieszenie zakładam myszowe, ciepłe skarpetki, które dostałam od Męża i odkręcam kaloryfer, wreszcie przyjemnie grzejący..
A skąd Mysza? Mężu tak do mnie mówi (bardziej zdrobniale), od początku naszej wspólnej drogi.. Kotkiem dla mnie został i samo to tak jakoś wyszło. W domu wołano na mnie Wiewióra, z racji zamiłowania do różnych orzechów, słonecznika, wszelkich pestek, ziaren i chrupania. Zamiłowanie mi nie przeszło i kiedy odwiedzam rodziców zawsze się tam na orzechy, czy słonecznik załapię. Tata spiżarnię zaopatruje, bo sam lubi skubać i chrupać, a reszta rodziny chętnie się przyłącza.
Mysza też nie z sufitu, bo od kiedy pamiętam w domu rodzinnym urzędowały u nas chomiki i myszki (te krócej). Nigdy się ich nie bałam, a te polne to bym od razu łapała i przytulała, gdyby tylko na to pozwoliły 😉 Chomików miałam 16 sztuk, nie wszystkie na raz, sukcesywnie, przez wiele lat. Po jednym, czasem po dwa. Mieszkały w akwarium, bo kiedyś nie było takich klatek z tunelami, czy innymi bajerami dla zwierzaka. Najpierw trociny odbierało się z pobliskiego małego tartaku, potem kupowało w sklepie zoologicznym. Uwielbiałam te małe stworzonka, nigdy w życiu żaden mnie nie ugryzł. Czekały aż wrócę ze szkoły i wyjmę je na ręce, potrafiły spać mi na brzuchu zawinięte w koszulkę. Robiłam im labirynty z pudełek, mogły wędrować po moich ramionach i tylko żałowałam, że nie da się ich wytresować. Latem zabierałam je na dwór, żeby pojadły koniczynę i trawę. Największym problemem był fakt, że te maluchy żyły maksymalnie 3 lata. Potem płacz i zgrzytanie zębami i powtarzanie, że nigdy więcej. Po czym spotykałam na przykład koleżankę, która miała dwa chomiki do oddania i wymiękałam. Psa i kota niestety rodzice nie pozwolili nam mieć, nad czym nieziemsko ubolewałam. A każdą wizytę w schronisku dla zwierząt odchorowywałam bardzo długo. Teraz jednak rodziców rozumiem, po pierwsze wysokie piętro w bloku, po drugie częste wyjazdy do rodziny w centrum kraju, czy dwumiesięczne wakacje nad jeziorem. My też często wyjeżdżamy, ale nie mówię, że kiedyś nie zrealizuję marzenia o psie czy kocie. Naszemu małemu jedynakowi też by się przydał taki kochany przyjaciel..
Małego pieska mozna wszędzie ze sobą zabierać, juz teraz nawet w knajpkach sami się pytają czy wody nie przynieść dla psiaków, a nasze do małych nie należą 🙂
Musiałabyś sobie poczytać o małych rasach i dobrać charakter wg własnych potrzeb. Ale najlepiej przygarnąć małą (gabarytowo) bidusię 🙂 Na dłuższy wyjazd możesz do Zosi czy rodziców „odstawić”, u nas Skitek przebywał, gdy młodzi wyjeżdżali. Dzięki temu od początku miał 2 domy i nie było problemu z przeinstalowaniem go – myslę, że na zawsze, bo nie oddam 🙂
Ja też zawsze chciałam psa ale rodzice nie zgodzili się, toteż gdy już miałam własne mieszkanie przygarnęłam natychmiast gdy się trafiło – Mały miał 3 latka – a Rolf sam do mnie przyszedł 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mój syn na szczęście marzy tylko o rybkach. U nas w domu było zawsze akwarium bo mój brat był pasjonatem. Uleglabym dziecku Ale w naszym pokoiku nie ma miejsca na akwarium. To już by było szaleństwo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wierzę że kiedyś będziecie mogli spełnić jego marzenie. Rybki też uczą opieki, odpowiedzialności i dbania o zwierzątka. A na dokładkę w mieszkaniu robi się niesamowicie nastrojowo (i ładniej), zwłaszcza wieczorem gdy tam paliło się światło 🙂
PolubieniePolubienie
Uwielbiałam patrzeć na nasze rybki i w przedszkolu ciągle rysowalam akwarium.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Można w nie patrzeć godzinami, uspokajają, wyciszają, a do tego cieszą oko.. Mąż wiele lat miał rybki, my z bratem próbowaliśmy założyć akwarium ale to nie była prosta sprawa by nie zarosło glonami i by utrzymać dobre parametry. Łatwiej było dbać o chomiki i tak już przy nich zostaliśmy..
PolubieniePolubienie
Chomika też miałam. Urocze stworzonko.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo! takie małe i pluszowe.. Coś czuję, że najszybciej zagości w naszym domu 😉
PolubieniePolubienie
Łączę się w bólu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, jest dużo lepiej i Mały już dziś w przedszkolu urzęduje 🙂
PolubieniePolubienie
Super masz te skarpety! ❤
A chomiki też miałam. I rybki. I psa. Teraz 2 psy i 2 koty. Ale fakt, one "ograniczają" nieco wojaże, szczególnie te spontaniczne. Bo jednak trzeba pomyśleć, co ze zwierzakiem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie to jest podstawa, a zwierzęta jednak tęsknią (rybki może najmniej ;)) i zostawianie ich u kogoś, nawet z rodziny, np na 2 tygodnie to rozbój w biały dzień..Nie mówiąc o tym, że i ja bym tęskniła. Twoje zwierzaki kochane! Żaden nas nie zjadł więc duży plus 🙂 Mężowi przekażę, że super skarpety mi sprawił, podziękować!
PolubieniePolubienie
U nas zawsze ktoś jest ze względu na Tatę, więc i zwierzęta zaopiekowane i nakarmione. Ale jak się nie ma kogoś, kto przyjdzie i doaptrzy albo komu nie można podrzucić, to może być problem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak, ale też nie chciałabym skazywać zwierzątka na długie rozłąki i podrzucanie do kogoś z rodziny. U nas zresztą jedyną opcją byłaby Zosia która już kota i psa ma, wystarczy jej atrakcji. A tam też trzeba dojechać.. Dobrze, że Wasze koty i psiaki zawsze mają towarzystwo 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Powodzenia na kontroli i zdrowia wszelakiego 🙂
Juniorka naciska na chomika, rybkę lub więcej, świnkę morską… z psami z racji na ich wielkość kontakt ma, ale chciałaby mieć coś w domu
Ja miałam sporo po psy: Reks, Koral, Ares i Kacper, do tego rybki, chomik Kubuś i całą serię papużek falistych
Także dziecko w końcu też trzeba będzie ulec 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U Was łatwiej, macie dom, ogród i Babcię na miejscu.. do tego widzę masz wprawę ze zwierzyńcem 🙂 Rybki mieliśmy dość długo już tu w mieszkaniu i jak Mały już był na świecie. Ale tyle zachodu z czyszczeniem, że przy pracy i dziecku Mąż nie nadążał. Juniorka będzie przeszczęśliwa jak się zdecydujecie na zwierzątko w domu. Taki kontakt dużo daje, uczy, uwrażliwia i daje masę radości.. warto na pewno 🙂
PolubieniePolubienie
Gdy kuzyn z rodziną wyjeżdżają to przywożą nam chomika na przechowanie , na pewno wtedy nie cierpi na brak jedzenia 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W to nie wątpię 🙂 I pewnie też nie tęskni tak, jakby tę rozłąkę odczuwał pies.. za to Juniorka zapewne wtedy przeszczęśliwa 😉
PolubieniePolubienie
Psy bardzo tęsknią jak zostają, nawet jak Babcia jest to psy tęsknią i nawet apetyt tracą.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przywiązują się i kochają chyba najmocniej ze zwierząt..
PolubieniePolubienie
I za tydzień dam znać jak po kontroli, dziękujemy za troskę 🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja nigdy zwierząt w domu nie miałam, bo całe życie mieszkałam w bloku. Ale gdybym miała się na jakieś zdecydować to byłby to kotek. Psów się zawsze bałam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Był jakiś powód, zaatakował Cię jakiś pies? Ja od zawsze o psie marzyłam, ale też blok i rodzice nie chcieli brać sobie tego obowiązku wychodzenia trzy razy dziennie.Z chomikami nie trzeba było i tylko je wywalczyłam.. Kocham zwierzaczki, ale teraz trochę rodziców rozumiem. Choć nie oznacza to że kiedyś się nie skusimy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miałam w bloku sąsiada, który miał wielkiego psa, który niezbyt lubił dzieci i zawsze chciał się na mnie rzucić. Strasznie sie go bałam i do tej pory tak mi zostało 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie dziwię się, taki lęk zakorzeniony od dzieciństwa może tylko urosnąć..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też histerycznie boję się psów. To chyba jakaś fobia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A jakiś pies Cię zaatakował czy masz ten lęk od zawsze? Ja się ich rączej nie boję, chyba że tych największych rozmiarem, albo pitbullów szkolonych do walk..
PolubieniePolubienie
Rozumiem, że nie chcesz teraz pieska, to duży obowiązek. A smutek człowieka z powodu starości a potem odejścia zwierzaka też jestem w stanie zrozumieć. Mentalnie przygotowujemy się do tego końca, bo Bajt jest coraz starszy, powolniejszy, dużo śpi. Wiekowo zbliża się już do tej granicy psiej, jeśli chodzi o yorki. Ale jeszcze nie dzisiaj i nie jutro!:))
A co Małemu się stało??? Mam nadzieję, że nic poważnego i już mu lepiej!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie nie, nic poważnego na szczęście i myślę że za tydzień już śladu nie będzie i zapomnimy o temacie 🙂 Już jest o wiele lepiej i być może pójdzie jutro do przedszkola..oby. Temat pieska też niestety z jego stratą się wiąże, przykre ale co zrobić. Lepiej kochać i stracić niż nie dać tej miłości pupilowi. Oczywiście gdy jest możliwość i są warunki. Ja to bym bardzo chciała psa lub kota, ale jednak przy naszym trybie życia to na razie nie jest dobry pomysł. Moi rodzice głównie siedzą nad jeziorem, nie chcą brać opieki nawet na czas naszych wyjazdów. Za granicę czy nad morze psa nie weźmiemy, a do hotelu nie miałabym serca oddać. Nie wiem, może kiedyś..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jest zawsze dylemat, ale trzeba brać pod uwagę nie tylko nasze chęci posiadania stworzenia przez większą część roku, ale także właśnie to co z nim zrobimy przez ten krótki okres wakacyjny. Ja wiem, że nasz Bajt oczywiście ma u nas emeryturkę i wszystko się organizuje pod niego. Ale właśnie dlatego, że gdy wyjeżdżamy, nie zawsze mamy komu go podrzucić, a hotelu dla psów w ogóle nie bierzemy pod uwagę, po prostu następny zwierzak zawita do domu, jak już przestaniemy się szwendać po świecie:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie myślałam podobnie, tylko tak ten pęd do podróży może długo nie przechodzić, a dziecię będzie chciało zwierzątko znacznie wcześniej 😉 Jeśli chodzi o opiekę to ja właśnie głównie się martwię o ten czas urlopowy, cała reszta jest do ogarnięcia..
PolubieniePolubienie
Z drugiej strony wiesz co, tracić tyle czasu, tyle psiej miłości dla dwóch czy trzech tygodni wakacji – to rzeczywiście trochę szkoda. My mamy problem tylko przez te nieszczęsne dwa tygodnie. Ale za to cały rok mamy naszego słodziaka do przytulania, głaskania. A wiesz, że głaskanie psa zmniejsza ryzyko zawału serca i stres 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U nas to nie są dwa czy trzy tygodnie, to dwa miesiące na przestrzeni kilku miesięcy, a poza tym wypady spontaniczne (lub planowane), weekendowe gdzie nie zawsze psa czy kota można zabrać.. To nie są spokojne i dobre warunki dla psa czy kota. Pewnie się uspokoimy jak Maly pójdzie do szkoły (a ja do pracy), wtedy już będą obowiązkowe zajęcia i wyjazdy się ukrócą. Pożyjemy zobaczymy, w zamyśle zwierzątko jest i ta jego miłość też wyczekiwana 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie, czas pokaże:-) Powiem Ci, że my też długo czekaliśmy na naszego psiaka. Dzieci były już wczesno-nastoletnie. 🙂 Myślę, że warto poczekać, żeby potem nie był to taki prezent, który stanie się problemem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie, bo to wtedy nie chodzi już tylko o nas, ale głównie o stworzonko któremu nie damy zrobić krzywdy.. Co do głaskania to słyszałam wersję z kotem 🙂 Gdy jesteśmy u teściowej nadrabiamy głaskanie i kota i psa za wsze czasy..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wersja z kotem i psem jest tak samo skuteczna. Obie działają na to coś, co powoduje, że człowiek czuje się przez chwilę błogo, głaskanie odstresowuje:-) To naprawdę bardzo miłe uczucie:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wierzę i fajnie, że masz to na co dzień 🙂
PolubieniePolubienie
Mój staruszek już nie jest tak chętny do głaskania jak dawniej, wiek robi swoje:) Ale próbujemy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Choć troszkę mu nie zaszkodzi, mam nadzieję 🙂
PolubieniePolubienie
On to chyba nadal lubi, tylko staruszek już coraz częściej potrzebuje odpoczynku >:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Całkiem możliwe, masz większe obeznanie z psim przyjacielem 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przynajmniej z tym naszym:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym najbardziej, ale pewnie już z każdym byś sobie poradziła. Przynajmniej o tych gabarytach 😉 Dobermana mogłoby być trudniej utrzymać na spacerze..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Poza tym, ja się dużych psów boję!:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja niby nie, ale gdybym miała sama wybrać na pewni byłby mały rozmiarem. No może trochę większy od yorka 😉
PolubieniePolubienie
Np. shit-zu. Ja bym chciała kiedyś małego pieska i małego kotka – żeby pojawiły się w domu razem, w tym samym czasie. Wtedy na pewno by się polubiły:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Od malucha chowane razem będą jak rodzeństwo, u Zosi też pies z kotem super się dogadują, tęsknią za sobą i opiekują gdy cokolwiek jest nie tak.. Shit-zu bardzo mi się podobają 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pamiętam te płacze Młodszej, jak chomik albo szczurek dokonał swego żywota… Rozpacz była taka, że zakazałam dalszego brania zwierzątek i przyniosłam kota. Żył 17 lat i był spokój. Niestety, kiedy odszedł, znów była rozpacz i choć córka ma teraz innego kota, to nadal wspomina tamtego, nadal ze łzami w o oczach:)
Zdrówka dla Małego:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję bardzo 🙂 Po 17 latach rozpacz jest chyba jeszcze większa niż po trzech, choć czasem i to krótsze przywiązanie jest bardzo silne. Ja po każdym chomiku płakałam jak bóbr. No co zrobić, tak to już jest ten świat skonstruowany..
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że spokój od lekarzy zagości na dłużej:)
Ja to nawet żałuję,że nie mam żadnego przezwiska czy uroczej ksywki. Zawsze tylko Magda i Magda 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Za tydzień kontrola i wtedy mam nadzieję, że wreszcie nastanie upragniony spokój.. Magda, Magdalena, to ładne imię 🙂 A jaką byś chciała mieć ksywkę?
PolubieniePolubienie
To trzymam kciuki za udaną kontrolę 🙂
No właśnie, mogłabym być Magdaleną, bez ksywki nawet 😉 Ale niestety, rodzice chociaż nazwali mnie Magdaleną z uporem maniaka nazywają mnie Magdą-co ciekawe, jest to osobne imię 😉 I tak jestem sobie, zwykłą Magdą. O nie, sorry, w szkole nazywano mnie Herkules, ale to mało wdzięczny przydomek;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Heh na mnie wołali Schwarzenegger, znowu mamy coś wspólnego 😉 Ale byłaś Herkulesem od Poirot czy tym siłaczem? Może daj rodzicom znać że już wyrosłaś z Magdy.. mój brat np zażyczył sobie nazywania go pełnym imieniem, a nie zdrobniale. I długo tego pilnował aż dopiął swego 🙂
PolubieniePolubienie
Byłam siłaczem, niby taka drobna i niepozorna a jednak miałam siłę w sobie niezwykłej kategorii 🙂
W pracy powiedziałam, że jestem Magdaleną, żadną tam Magdą, ale i tak dla kilku osób jestem Madzią, a dla szefa córunią 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O fiu fiu, Tata jest Twoim szefem czy masz takie chody? 😉 Osobiście podoba mi się każda odmiana Twego imienia, ale rozumiem że lepiej Madzi i Magdy nie używać? W razie czego okaż siłę, np przestawiając jakiś mebel, to im się Madzi odechce 😉
PolubieniePolubienie
Siła jakoś tak odeszła 🤪 została tylko moc otwierania każdego słoika 🙂
Tak. Osobisty ojciec jest również moim szefem 😁
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też tak kiedyś miałam (nie ze słoikami) 🙂 To były początkowe czasy prywatyzacji.. Ciekawe czy przenosicie emocje z pracy do domu? 😉
PolubieniePolubienie
niestety, non stop, mam wrażenie, że jestem w pracy 24/7….
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kiedyś ten układ się zmieni i jeszcze zatęsknisz za takim szefem 🙂
PolubieniePolubienie
Jak znajdziesz jakąś przerwę w tej pracy to zajrzyj na gmaila 🙂
PolubieniePolubienie
zajrzałam i wysłałam odpowiedź:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszy mnie to niezmiernie, widziałam, już odczytałam 🙂
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odpiszę jak mnie się telefoniren naładuje 🙂
PolubieniePolubienie
nie ma pośpiechu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiem wiem, ale żebyś i Ty wiedziała 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, będzie spokojnie czekać na odpowiedź:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A tak swoją drogą – Okularnica w kapciach – to całkiem sympatyczna ksywka 😉
PolubieniePolubienie
MNie się podoba 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie też 🙂
PolubieniePolubienie
Jaka piękna historia i aż zaczełam się uśmiechać, wzruszyłam rozczuliłam…. poznałam ją szerzej niż to co kiedyś mi opisywałaś… Taka Myszka i Kot (a może kocur?) xD
Uroczo kiedy Ktoś mówi do Ciebie tak czule i z miłością ❤
Chomiki… te zyją krótko 😦 Słyszala, że kupuje się dziecku chomika po to aby oswoić go ze śmiercią bo chomiki krótko żyją… 😦 Moja siostra miała dwa… ja miałam tylko króliczka – żył ponad 9 lat, prawie 10. Na psa i kota tutaj rodzice również się nie zgadzali, zresztą nie ma warunków dobrych – nie to co wieś, gdzie pies i kot czują się szcześliwisi, bo tam mają gdzie się wyganiać, wyszaleć, jest wiecej miejsca… wprawdzie kota nie mogliśmy mieć (nawet jakoś specjalnie nie chcialam) ale był krótki epizod ze mieliśmy – znajdę… ale potem znajda znalazła sobie nowy dom 🙂
Co do schronisk od dziecka mówiłam, że kiedyś zaadoptuje psa lub kota ale nie gdybym tam pojechała to nie wytrzymałabym… płakałabym. Nawet jak w telewizji widywałam schroniska to płakałam i nadal rozklejam się, jednak wiem, ze w przyszłości dam nowy dom….
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasem kotek czasem kocur 😉 grunt że kochany.. Zawsze mi było szkoda że chomiki tak krótko żyją, ostatnia była Malwina, była ze mną 3,5 roku, najdłużej. Królika miał Mężu, czarny był jak węgielek i bardzo przyjazny 🙂 Schronisko mieliśmy blisko osiedla więc często zaglądałam, później już jako dorosła woziłam tam koce, kołdry.. czy kupowałam jakieś drobiazgi z których dochód szedł na schronisko..
PolubieniePolubienie
Kocur to taki męski 😀 Pokazuje pazurki ale to i dobrze bo wiadomo, że stanie w obronie 🙂
Człowiek przywiązuje się do zwierząt – to nie tylko przyjaciele ale członkowie rodziny.
JA kiedyś chciałam pracować jako wolontariusz w schornisku – nadal bym mogła ale nie wiem jak z psychiką… no i u nas nie ma schroniska
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba bym nie dała rady, pękałoby mi serce i musiałabym je wszystkie zabrać do domu, a to przecież niemożliwe.. Przywiązuję się straszliwie, a po odejściu stworzonka, choćby takiego chomika nie mogę się pozbierać bardzo długo..
PolubieniePolubienie
Ja chyba również ale nie jest to możliwe – świata nie zbawimy ale możemy powoli go naprawiać cegiełka po cegiełce 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I trzeba próbować, pomagać na tyle ile się da. Zrobić datek, zawieźć koce czy kupić karmę. Teraz co roku jeszcze się dokładamy do zbiórek w przedszkolu. Każda kropla pomocy się liczy 🙂
PolubieniePolubienie
No pewnie…. fajne jest to, że ktoś zaczyna pomagać a potem inni – taka reakzja łańcuchowa 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak to działa i dobrze, że nie wszystkim obojętne są losy zwierząt..
PolubieniePolubienie
Serce się raduje
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak 🙂
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba