Przyjechało łoże naszego śpiącego królewicza. 180×80. Nie mógł się go już doczekać i łapał za swój zestaw małego mechanika, żeby zacząć skręcać deski plastikowym śrubokrętem. Tymczasem ja prawie ze łzami w oczach wspominam czas, gdy zajmował połowę dziecięcego łóżeczka. Gdy te stópki malutkie wierzgały w nim na wszystkie strony, a ręce wyciągały się do mamy. Serducho mi się ściska na myśl, że rośnie to nasze szczęście tak szybko i nie da się (a nawet nie wskazane by było) tego zatrzymać. Pozostaje powzdychać i uśmiechać się dzielnie na widok radości dziecka, które przecież już by chciało być dorosłe i mieć te metr osiemdziesiąt. No cóż, wraz z tym łóżkiem kończy się etap maluszka. Chłopiec nasz już rezolutny, rozgadany, pełen energii i sprytu. Nie ma lekko 😉
Lekko też nie ma, gdy kochane dziecię ma czas wolny od przedszkola i spędza się z nim czas od rana do wieczora. Dodam, że późnego. Gdyż od wczesnych miesięcy życia, twardy z syna zawodnik w temacie spania. Ileż ja się naśpiewałam kołysanek, nanuciłam, naczytałam (i nadal to robię) by wreszcie nadeszła północ i Mały odpłynął w upragniony sen. Przez nas upragniony, gdyż od lat nasze wieczory są raczej krótkie. Tak na jeden odcinek serialu, na którym Mężu i tak czasem przyśnie. Mały potrafi wstać o 7 i buszować do 22-23. Bez żadnej drzemki, odkąd skończył dwa lata. No cóż. Taki nam się trafił egzemplarz i pozostaje kochać go z całego serca 🙂
Kocham więc, ale gdy Mężu odpocznie po pracy robimy zamianę i on przejmuje urzędowanie na placu zabaw, a ja mam wtedy chwilę oddechu. Potrzebuję tej chwili bardzo. Na wyciszenie, na odrobinę czasu dla siebie. Choćby na bloga, którego coraz częściej piszę po nocach z telefonu, bo w dzień nie ma czasu. Są wspólne ćwiczenia, wyjazd do sklepu na polowanie prezentu dla dziadków z okazji ich rocznicy ślubu, zabawy z Tadziem, spotkanie z Moniką i jej chłopakami. Układanie puzzli, czy klocków i co jakiś czas bajki. Dobrze, że choć pogotować Mały daje, a i często bierze w tym gotowaniu czynny udział. Bardzo lubi wrzucać składniki do garnka, sypać przyprawy, nalewać wodę. Chętnie już by obierał i kroił ziemniaki, ale z tym jeszcze warto poczekać. Przyjdzie i ten etap, pytanie tylko jak chętnie wtedy będzie się garnął do pomagania w kuchni..
HA HA pocieszył mnie ten wpis na Twoim blogu, bo już myślałem, że z moimi synami jest coś nie tak skoro o 22 są w wirze największej zabawy i przed północą właściwie nie ma szans na sen 😉
M.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Łączę się w bólu 😉 Ale tylko w wakacje, czy na co dzień? Nasz gdy wymęczony, pada o 22 i to już jest sukces.. ale gdy tylko wypadamy z rytmu wstawania do przedszkola, wtedy pozamiatane 😉
PolubieniePolubienie
Dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy sami z „nocnym markiem” 😉
PolubieniePolubienie
oczywiście w wakacje tak folguję synom a w tzw roku przedszkolnym jestem surowym ojcem i każę spać chłopcom o 22 i nawet czasem mi się udaje 😉
M.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ha ha skąd ja to znam 😉 Choć trzeba przyznać że w przedszkolnym czasie nasz potrafi odpłynąć o 21! Radość rodziców bezcenna 🙂
PolubieniePolubienie
Kusi mnie masło orzechowe, jeszcze się nie poddałam. Już wkładałam ze 3 razy do koszyka ale dzielnie wyjęłam 😉
A wiesz, Myszko, że pamiętam jak spałam w łóżeczku? Tylko nie ze szczebelkami a z siatką.
Ach, te rosnące dzieci…
PolubieniePolubienie
Aniu, jak Cię kusi to spróbuj 🙂 Jako dodatek do potraw ciekawy smak.. Masz dobrą pamięć, ja dopiero nowe łóżko pamiętam, miałam wtedy ,4 lata 🙂 Za szybko rosną te nasze maluchy..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pamiętam różne obrazy z przeszłości, z najwcześniejszego dzieciństwa. Musiały być bardzo znaczące, wbijające się w pamięć np. kiedy nie miałam jeszcze 2 lat, potem przeprowadzkę pamiętam gdy 2 latka miałam, a potem od 4-go roku życia to już jest cały czas „teraźniejszość” 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To naprawdę niesamowite.. u mnie przed tymi 4 latami czarna dziura, bardziej kadry ze zdjęć mi utkwiły w myśli..
PolubieniePolubienie
Coś o tym wiem, ze lekko też nie ma, gdy kochane dzieci mają czas wolny od przedszkola;)))
Ale ma to i swoje plusy, przynajmniej u mnie, bo u babci jedzą to, co mają podane i nie grymaszą, bo wiedzą, ze u babci to nie przejdzie.
A w domu to mają dokładnie jak Twój synek.
Ale co się dziwić, jak mama serwuje zdrowe jedzenie, a tata warzywa odsuwa na bok i woła o mięso.
A u mnie mięso też jest (bo Ślubny jest mięsożerca) ale do mięsa duże porcje warzyw, które się zjada bez dyskusji.
„Za moich czasów”;) było nie do pomyślenia, by dziecko wybrzydzało.
Moje dzieci też jadły wszystko to, co było na talerzu.
Dziwi mnie, ze moja córka pozwoliła dzieciom coś „nie lubić”, no ale jak miały przykład, ze tatuś też mało co ze zdrowego pożywienia lubi, to jak być konsekwentnym?
Chyba, ze zmienić tatusia;)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tatuś zostaje 🙂 A dziecku pozwalam czasem pomarudzić bo sama miałam w dzieciństwie przymus jedzenia wszystkiego, nawet tego czego nie znosiłam i wspominam to koszmarnie. Spokojnie z czasem nauczę malucha nowych, warzywnych smaków. Sama też dopiero z wiekiem wiele warzyw polubiłam. Na razie przemycam i niech je spokojnie 🙂
PolubieniePolubienie
Piszę pod nowym adresem.: https://jajesienna.blogspot.com/ Zupełnie nie wiem, w jaki sposób poprzedni blog wyłączyłam. Nie umiałam go już odblokować i dzięki życzliwym ludziom mam nowy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Adres złapany i cieszę się, że miałaś pomoc w założeniu nowego bloga 🙂
PolubieniePolubienie
No, wymiana łóżeczka na dorosłe łóżko to wielka sprawa. Pamiętam moje wzruszenie i pierwsza noc małego w tym łóżku. Chłopaki rosną. Czasem by się chciało ten czas zatrzymać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo by się chciało.. jednak to długie wyrko świadczy dobitnie o tym, że się nie da 😉 U nas dziś pierwsza noc w nowym, na samą myśl aż mi się serducho ściska..
PolubieniePolubienie
Oj tam… wymyślasz… to naprawdę zdrowe i wzbogaca smak potraw 🙂 Ja grubasem nie jestem a jem duże ilości orzechów itp 🙂
A może własnie trzeba eksperymentować z warzywami aby do nich ich przekonać? 🙂
Np. takie szaszłyki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Albo wegańskie burgery 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja chętnie, Mąż twierdzi że nie jest królikiem 😉
PolubieniePolubienie
Z szaszłyków papryka wyleciała, Mały wyjadł tylko kurczaka, Mężuś jeszcze cebulę i tyle z warzyw 😉 Próbuję przemycać, blenduję do zup czy sosów żeby nie było widać pływającej marchewki itd.. Jak tu eksperymentować kiedy zobaczą coś czego nie lubią i nie ruszą, potem sama tego nie zjem i wyrzucić szkoda..
PolubieniePolubienie
Nie musi wiedzieć do je xD Można spróbować z wegańskimi burgerami od Jadłonomii – wiele osób jadło i poleca (ja nie jadłma) 🙂
Hm… a może sosy warzywne właśnie tak jak blendujesz… albo paszteciki w cieście francuskim z pastą warzywną? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślisz że nie wyczują braku mięsa? 😉 Ja już słyszę to „blee”..
PolubieniePolubienie
Dopraw przyprawą do gryosa 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Poszła mieszanka ziół do mięs.. do gyrosa trochę za ostra. Grunt, że coś zjedli 😉
PolubieniePolubienie
Bo oni wiedzieli co jedzą a nie mogą wiedzieź D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może i tak, ale mają zbyt dobrego nosa do warzyw, wyczują..
PolubieniePolubienie
Jak można mieć taką alergię na warzywa? xD
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Większość mężczyzna ma 😉
PolubieniePolubienie
Możliwe xD
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przynajmniej ci których znałam i znam tak mają 😉
PolubieniePolubienie
Trzeba to zmienić 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Próbuję 😉
PolubieniePolubienie
pamietam jak dzisiaj „normalne” spanie dla mojej córki, bo ciuezko zapomniec, ze wydalam na nie cala wyplate 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hojna mama ☺️ Teraz łóżko też może kosztować majątek, ale akurat nas więcej kosztuje emocji w związku z dorastaniem syna.. a tu jeszcze 5 lat nie minęło.. Matko co to będzie później?! 😉
PolubieniePolubienie
Ja w pierwszej chwili myślałam, że to farsz na pizze, ale ja jestem na diecie, to wiesz… głodnemu chleb na myśli:))
Tak naprawdę nie głoduję, ale rzeczywiście pszennych rzeczy nie jem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze nigdy nie robiłam pizzy, wolę wyjść rodzinnie na gotową z pieca 😉 Brawo za ten krok, wytrwaj 🙂
PolubieniePolubienie
Ja jestem miszczem pizzy:-) Były takie czasy, że robiłam bardzo często i NIKT na mojej pizzy nie przytył. Więc wiesz, swoje składniki, swoje ciasto. To wszystko ma znaczenie.
Teraz robię znacznie rzadziej, bo…jestem leniwa a w dodatku trzymam dietę:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trzymaj dzielenie! Za mnie też 😉 Pewnie że składniki pizzy mają znaczenie.. może bym i chciała zrobić swoją pizzę, ale nie mam nawet kiedy, nie mówiąc o tym że raz w miesiącu jak na nią wyjdziemy do pizzerii, to wystarczy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda! Ja też bardzo lubię jeść „na mieście”:-) Wygoda, odpoczynek i poznawanie kulinariów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdybym miała więcej czasu to nawet chętnie bym w tej kuchni poeksperymentowała, potworzyła nowe połączenia smakowe. Tymczasem często gotuję na szybko i jeszcze muszę dopasować to do wymogów rodziny, co nie zawsze wychodzi na dobre 😉 Na mieście też bardzo lubię jeść 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przy małym dziecku to normalne, wszystko się wtedy robi szybko. Przyjdzie czas i na gotowanie:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może i tak, albo w drugą stronę, nie będzie się chciało dla naszej dwójki, chyba że gdy Mały przyjdzie w odwiedziny do rodziców 😉
PolubieniePolubienie
No jasne!:)) W dodatku z Waszymi wnukami 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oby! 🙂
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🤗
PolubieniePolubienie
Mój lubi pomagać nawet teraz:-)
Ale talentu do gotowania nie ma.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale się stara, to już coś 🙂
PolubieniePolubienie
No jasne! I wcale go nie zniechęcam:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawidłowo, chłopak który umie (albo choć próbuje) gotować to skarb 🙂 Mój Mąż to głównie herbatę i jajecznicę.. choć gdyby musiał to by pewnie i zupę i kotlety machnął, tylko się nie garnie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na pewno, gdyby musiał, nauczyłby się szybko. Tak jak mój mąż. Ja poszłam na studia podyplomowe, on zostawał w domu z dziećmi……więc po prostu musiał. Na początku zawsze zostawiałam ugotowany obiad, taki tylko do podgrzania. Potem on coraz bardziej się ośmielał, coraz częściej próbował coś po swojemu. Teraz uwielbia gotować, odstresowuje go to, czasem śmiejemy się, że musimy ciągnąć zapałki, żeby wygrać gotowanie obiadu:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wow taki stan bardzo by mi się podobał 🙂 Myślę, że gdy wrócę do pracy wdrożymy gotowanie na zmiany, bo nie dam rady pociągnąć wszystkiego.. Brawa dla Męża!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Teraz gdy te maluchy nam wyrastają to chciałoby się zatrzymać tyle momentów 🙂
Fajna jest też ta ich radość z tego że stają się dużymi, że mogą coś więcej 🙂
A czas ucieka jak szalony
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciałoby się, bardzo….. A z tym pędzącym czasem to aż mnie trafia, co się człek oswoi to maluch już większy i idzie nowe. Tyle dobrego, że dla nich radość 🙂 Gorzej, że dla nas wzruszenie..
PolubieniePolubienie
Pamiętam moją przeprowadzkę do dużego łóżka! Ależ ja dumna z niego byłam! 😉 co prawda i tak chodziłam spać do łóżka siostry, bo miała jakieś takie większe, ale pamiętam to moje łóżko w niebieskie kwiaty;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wow to piękne miałaś to nowe łoże 🙂 Nasze (z bratem) było jasnobrązowe, a spanie na drugim jego piętrze było największą radością i do tej pory mi zostało że lubię spać wysoko. Może już niekoniecznie wdrapywać się po drabinie, ale łóżko musi mieć wysokie nogi. Nie żaden materac przy podłodze..
PolubieniePolubienie
przeprowadziliśmy się wtedy do nowego mieszkania i każda wybierała sobie łóżko, siostra wzięła inne, ja inne, tapeta była w misie i różowe żaluzje. Ten pokój wyglądał nieco jak sen Pollocka 😉 ja się bałam zawsze piętrowych łóżek! zawsze musiałam spać na dole;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przynajmniej zestawienie kolorów dziecięce 😉 U nas nie było kolorowo, tylko tak jakoś dorośle, ale łóżko dwupiętrowe było jak przygoda, czułam się taka duża i dzielna tam na górze (na dokładkę mieszkaliśmy na 10 piętrze) 🙂 Swoją drogą faktycznie jak Ty przetrwasz ten wjazd tyle pięter, ze swoim lękiem wysokości?
PolubieniePolubienie
Z łóżkiem to nie był lęk wysokości 😉 Ja po prostu nie wierzyłam w wytrzymałość konstrukcji i mówiąc szczerze, 2 lata wstecz byłam na wyjeździe, i 2 noce musiałam spać na dole piętrowego łóżka, nie spałam nic a noc, tylko czuwałam by mi siostra na głowę nie spadła 😉 a na górze to się boję, że ja kogoś zabiję jak łóżko się załamie 😉
z 10 piętra to super widoki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widoki były i są rewelacyjne 🙂 A łóżko nigdy nam się nie zarwało.. Służyło ponad 10 lat, a po przecięciu konstrukcji w połowie jako dwa osobne łóżka (na wysokich nogach) aż do czasu gdy się wyprowadziłam z domu 🙂
PolubieniePolubienie
Też pamiętam, tyle że nasze było dwupiętrowe 🙂 Miałam ponad 4 lata i popisywałam się przed swoim dziadkiem jak to po drabinie na górę się wspinam. Mało nie zleciałam 😉 Ale radość mega! Druga taka duża była w wieku nastoletnim, gdy rodzice oddali swoją sypialnię na mój pokój.. Ach te wspomnienia..
PolubieniePolubienie
Pamiętam jak byłam mniejsza i dostałam swoje łóżko – rozkładana kanapa… jak się cieszyłam i „wierzgałam” xD Radośc, że hej „D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
kwestii gotowania robiłam orzechowe curry i wegańskie burgery orzechowo-selerowe 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie umywam się do Ciebie w kwestii gotowania 🙂 Swoją drogą nie kupuję więcej masła orzechowego! Zjadłam cały słoik sama.. nikt więcej nie reflektował, a sama wiesz ile to ma kalorii 😉
PolubieniePolubienie
Będzie o tym wpis? 🙂
PolubieniePolubienie
Oj przestań… ja jestem samouk, eksperymentuje… żadnego kursu nie skończyłam. Jestem pewna, że lepiej gotujesz – masz doświadczenie i gotujesz dla dziecka i rodziny a dla dziecka trudno ugotować bo dzieci częst kapryszą 🙂
Zjadłaś sama ale w jakim czasie? Przestań.. to zdrowe tłuszcze i zdrowe kalorie, które nie idą w pupę a mózg 🙂
Będzie, będzie ale nie wiem keidy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niestety idą wszędzie nie tylko do mózgu 😉 Czasu to trochę zajęło, ale jednak po kilka łyżeczek dziennie szło.. a to do sałatki, na kanapkę lub prosto z łyżki, eh.. A co do gotowania, to ja właśnie bym chciała poeksperymentować a tu nie ma jak, bo moje chłopaki lubią głównie mięcho, prawie żadnych warzyw prócz ogórków i zero nowych smaków. Kotlety, ziemniaki i cud, że zupy jedzą. Choć też nie wszystkie 😉
PolubieniePolubienie
To czekam na wpisy, bo już brzmi smakowicie 🙂
PolubieniePolubienie
Komenatrz przeskoczył mi wyżej 😉
PolubieniePolubienie
Nie ma sprawy 🙂
PolubieniePolubienie