Wspólnie

W czwartek Mały był już na chodzie, ale jeszcze asekuracyjnie nie poszedł do przedszkola. Poszedł za to ze mną na ćwiczenia i dzielnie w nich towarzyszył. Próbował mnie naśladować i wspinać się na maszyny. Wzięłam mu piłkę żeby na sali gimnastycznej trochę pokopał czy pobiegał. Ale bardziej ciekawiły go urządzenia, a w domu pokazywał jak się ćwiczy i co to on już potrafi. Spryciarz 🙂 Energia go rozpierała, więc w piątek powędrował do swojej grupy. Czym niezmiernie ucieszył Tadzia i ulubioną panią Magdę. Problem w tym, że już na wejściu słyszałam kaszle i kichanie. A na dokładkę, jak się na koniec zajęć okazało – nasz smyk, prosto po chorobie, wyszedł na dwór w krótkim rękawku. Przy 19 stopniach, bo niby słońce było, a jemu ciepło. Hm ciepło, bo zgrzał się bieganiem w sali. Ehh. Na szczęście katar się nie zwiększył i mogliśmy dziś pojechać do rodzinki nad jezioro, zabierając po drodze narzeczoną Brata.


Mamie sprezentowaliśmy torbę zakupową na kółkach. Narzekała już kilka razy, że ciężko jej nosić po kilka kilo na rękę. Że trzeba zatargać a to litrowy olej, mleko czy butelki z napojami. Do tego mąka, ziemniaki, jabłka, a wszystko swoje waży. Mam nadzieję, że teraz przyjemniej będzie jej robić zakupy. Ku radości dla oka dostała jesienną biżuterię, na który to pomysł wpadł też Tata prezentując jej naszyjnik z bursztynów. W ramach leczniczych i wizualnych. Mały poszalał dwie godziny na świeżym powietrzu, zbierając żołędzie i rozrzucając je na leśnej ścieżce – ponoć dla dzików 😉 A później już tylko wyjazd do pobliskiego miasta na pyszny urodzinowy obiad w restauracji, pogaduchy i lody na deser.

Fajny, bo wspólny..

 

 

 

leśne

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s