Mało dydaktycznie, ale przyznaję się, że zrobiłam wczoraj Małemu wagary. Dzień upalny (32st.), przed zapowiadanym deszczem, postanowiłam spędzić z nim nad wodą. Tym bardziej, że i rodzina Tadzia jechała na baseny. Chłopaki mogli więc poszaleć w wodzie, z przerwami na piaskowe babki i przekąski jadalne. Od rana do wieczora. Na dokładkę jechaliśmy autobusem i tramwajem, czyli dodatkowe atrakcje zapewnione.
Z Paulą i jej mężem zamiennie opiekowaliśmy się maluchami. A gdy ich najmłodsze zasnęło zabrałam pozostałą trójkę na pływanie i wykończeni rodzice mogli się zdrzemnąć razem z nim. Mały przeszczęśliwy, skakał do wody, właził na małą fontannę, próbował pływać, bawił się zabawkami na wodę i o 18.30 jeszcze nie chciał do domu wracać. Cud, miód i bąbelki.
Super oglądać radość dziecka. W nocy już deszcz i po południu też ma lać. Na weekend trzeba więc zapakować tę radość w kieszeń, włączyć coś sympatycznego dla ucha i poczekać na kolejne promienie słońca 🙂