Wystarczyły trzy tabletki i węch wraz ze smakiem powróciły. Nie jestem zadowolona, że nie obeszło się bez antybiotyku, ale cóż. Jak trzeba to trzeba. Bez tego jeszcze ze dwa tygodnie mogło się to ciągnąć, a zakończyć nawet zapaleniem płuc. Czyli pozostaje odbudować teraz florę bakteryjną, probiotyki i jogurty naturalne włączyć na stałe do menu. I modlić się, żeby na jakiś czas choróbska dały nam spokój. Tym bardziej, że w poniedziałek wylądowałam też u lekarza z Małym.
Solennie obiecuję sobie nie pisać na blogu, że dziecię jest w dobrej formie. Albowiem tuż po tym od razu mogę zapisywać kolejne problemy. Brr. Już w sobotę wieczorem pojawił się kaszel, w niedzielę gorączka, szybki oddech i od nowa inhalacje. Z racji, że z panią alergolog byliśmy umówieni na wizytę bez rejestracji, w przypadku owego oddechu, to też pojechałam z chorym dzieckiem na osłuchanie. I tak oto.. mamy wczesno-dziecięcą astmę infekcyjną. Co oznacza, że Mały mając kontakt z przedszkolnymi wirusami w moment je łapie. Zawężają się oskrzela, trudno mu oddychać i stan zapalny gotowy. Rozpoczęliśmy podawanie leków zapobiegających i jest nadzieja, że w późniejszym wieku całkiem mu minie. Ponoć u chłopców jest to częściej spotykana przypadłość, a pociesza mnie fakt, że kuzyn mojego Męża wyszedł z tego całkiem i jest zdrowym chłopakiem bez inhalatora w kieszeni.
Mały wrócił do przedszkola, już bez gorączki, choć z resztkami kaszlu. Czyli wraz ze smakiem (ależ dobroci owocowo-warzywne mnie omijały!) odzyskałam też trochę czasu dla siebie. Ten weekend bowiem mieliśmy taki na pół.. pogoda piękna, a my na zmianę w domu. Przyznam szczerze, że leżenie na kocu w parku, w pojedynkę, również nie należy do mych ulubionych zajęć. Ale cóż było robić. Chciałam złapać choć trochę słońca i odrobinę spokoju na łonie natury.
Do tego, jak wiadomo po imieninach Zosi, zawsze robi się chłodniej, co już idzie odczuć.. Ale nie ma co narzekać, słońce świeci, energia wróciła i znów wpadłam w wir zakupów, gotowania i ogarniania mieszkania po domowych zabawach. Synuś dumnie niósł do przedszkola swoją pierwszą pracę na konkurs plastyczny. Malował farbami i przyklejał bibułkowe kulki do obrazków ze swego miasta. Była i ryba z Odry, park gdzie gra w piłkę i szczeciński rower. Dla wszystkich uczestników ma być dyplom, a w ramach zbliżającego się Dnia Dziecka zapowiedziany wyjazd autokarem do teatru lalek. I jeszcze niedługo przedstawienie na Dzień Mamy i Taty, emocji więc nie brakuje.. niech tylko to zdrowie będzie, bo bez tego ani rusz.