Wiosna wiosną, słońce za oknem może świecić od samego rana, ale jeśli dziecię słabe, jeść nie chce i źle się czuje.. to wiadomo, że nic nie cieszy. Tradycyjnie cała akcja rozkręca się w piątek wieczór. Kiedy to plany weekendowe w rozkwicie, urodziny Hani tuż tuż. Telefony by krzesła donieść, bo jej się ilość gości podwoiła, wizja słonecznych spacerów, że nie wspomnę o chęci odespania tygodnia.. Przychodnie oczywiście już nieczynne, tylko jakieś dyżury nocne i świąteczne. Tymczasem dziecię jak nie zacznie wymiatać, zdobić dywan i okoliczne części podłogi, łącznie z ubraniami. Potem to już tylko pranie za praniem, zmienianie ubrań, miska pod ręką non stop, chusteczki i podkłady na pościeli. Dobrze, że jeszcze kilka zostało z niemowlęcego czasu. Gorzej, że nie spałam całą noc. Dosłownie. Mały budził się co pół godziny, sprzątanie, pojenie i odpływał w sen. Koszmarny czas. Mężu próbował spać razem z nim, od pobudki do pobudki.. Ja czuwałam do 7 nad ranem i kompletnie oka zmrużyć nie mogłam..
W sobotę trochę lepiej, ale co zjedzone, to oddane, więc Synek słaby i nie ma sił żeby choć na nogach stanąć. Czyli nie przelewki, jedziemy na dyżur. Diagnoza prosta, leki, smekty, elektrolity i to już sobie dziecię nasze samo dopisało – sen. Dzięki temu odespaliśmy noc i wróciły mi moce. Po obiedzie z suchego chleba i obejrzeniu zestawu bajek znowu sen (od 19!) i tym razem tak mocny, że już do samego rana..
Pobiegłam więc szybko do Hani, złożyć jej życzenia, obdarować czekoladkami i winem. Dołożyć się do wymarzonej bransoletki i trochę pogadać ze znajomymi. Ekipa faktycznie duża, bo i rodzina i Katarina z mężem i Dorką, Sylwia i Ula z Tomkiem. Wielka była szkoda, że nie mogliśmy iść wszyscy razem. Hania była tak miła, że zapakowała chłopakom sałatki i ciasto na wynos. Zaprosiłam ją do nas, jak tylko wreszcie nastanie u nas zdrowie. Choć już nie raz się przekonaliśmy, że przy dziecku nie ma co planować.. Druga dawka szczepienia przeciw ospie znowu przełożona, dzisiejsze spotkanie z Beatą również, bo jej syn ma jutro zabieg na nogę i lepiej nie ryzykować zarażenia jakimś wirusem. Wprawdzie my zdrowi, a i Monikę obdzwoniłam, czy Igor nie ma żadnych objawów po piątkowym spacerze. A że zdrowy, to wygląda, że temat jest jednoosobowy. I oby na ostatnich atrakcjach się zakończył, bo naprawdę chciałoby się wreszcie spokojnie chłonąć ten wiosenny czas..
Na pocieszenie, w porach drzemek, film „Dobry rok” z Russellem Crowe, francuskimi winnicami i wakacyjnym klimatem.. Oraz nasza wersja wyrwania się z korporacyjnego kołowrotka – „Król życia” – ze świetnym Robertem Więckiewiczem. Trochę z innej strony „Hemingway i Gellhorn” historia burzliwej miłości pisarza i reporterki, którą gra Nicole Kidman. A na nocny brak snu, historyczne dzieje Wielkiego Rozbicia, w rewelacyjnym wydaniu pani Cherezińskiej..