Nie ma to jak powrót słonecznej pogody, tylko czemu od razu na 28, jakby to nie mogło być takie normalne 24 😉 Ale nie ma co narzekać, a wręcz cieszyć się należy i łapać witaminę D. Weekend minął momentalnie, jak to ma w zwyczaju.. Początek w kloszach, środek zupełnie niespodziewanie w Kostrzynie nad Odrą ze zwiedzaniem starego miasta, twierdzy i bastionów
a zakończenie nad jeziorem. Rodzinka opalona już jak po zagranicznych wczasach, więc jak widać nie ma co latać tylko korzystać z miejscowych atrakcji. W sensie krajowych i z bliskiej okolicy..
Całkiem też możliwe, że choć na jeden dzień uda nam się zawitać na Woodstock’u, debaty ze znajomymi trwają, Katarina z rodziną już tam jest, Sylwia kombinuje jak wyrwać się z matczynych obowiązków, a my liczymy w tym temacie na pomoc Dziadków. Jak wyjdzie, się okaże ale jestem dobrej myśli 🙂
Zanim jednak Woodstock, to jeszcze zawitaliśmy do córki Hani, która to pracuje nad jeziorem i zapraszała nas do zwiedzenia ośrodka. Jezioro duże, czysta woda, zaplecze sportowe i bardzo fajnie zagospodarowany teren przy plaży, gdzie stanęły figury zwierzaków w dużym formacie..