Z rana moce jeszcze są, można się zmobilizować i do spaceru i do działań domowych. Pranie więc już zdjęte i następne czeka w kolejce. Zabawki posprzątane, obiad na dziś jest. Po południu są nawet siły by pojechać na lody czy nacieszyć dziecko wszelkimi formułami, pociągami czy helikopterem. Wsiada Mały do tegoż i dawaj kręcić kierownicą i naciskać guziki. Cieszy się, piszczy, kuca, sięga do światełek i powoli oswaja się z tym, że owe sprzęty się ruszają i może pojechać. Z lataniem jeszcze nie ten czas 😉
Za to wieczorem wszystko zależy jak szybko zaśnie, jeśli mamy szczęście i jest 22 to nawet i film się obejrzy, albo w necie pobuszuje. Jeśli drzemka popołudniowa przesunęła się na 16 to i o 24 zasnąć potrafi. A wtedy wszystko jest do góry nogami. Wczoraj szybko szłam na spacer, połączony z zakupami, żeby po późnej drzemce udało się dojechać do Dziadków, gdzie i mój Brat zawitał. Czas się skurczył do dwóch godzin wizyty z hakiem. Choć zdecydowanie posiedziałabym dłużej.
Ale nic to, rano zdążyłam zajrzeć jeszcze do nowo otwartej apteki, zakupiłam na zapas krople do nosa dla Dziecia. Cena była wręcz nieprawdopodobna, 12,99 za krople które kiedyś kosztowały mnie 20 zł. Z ciekawości zajrzałam do innej apteki po drodze i tam moje zdziwienie – te same krople po 25 zł! Toż to drugie tyle niż zapłaciłam. I wcale w tej pierwszej aptece nie było promocji. Jak to jednak trzeba szukać dobrych ofert, bo nie warto przepłacać.. Można na ten przykład poszukać czegoś na olx. Ostatnio głównie coś wystawiam i nawet tym sposobem pozbyliśmy się żelazka i nowych ślubnych butów, za dużych dla mnie, a niosących radość przyszłej pannie młodej. Teraz planuję dorzucić do ofert nie noszoną sukienkę i legginsy z za niskim stanem, też nówki.
Można też, od czasu do czasu, zajrzeć do ciuszka (sobie zgodnie z planem już nic nie kupuję!), by nabyć tam fajne spodnie dżinsowe, dwie ekstra koszulki i piżamę dla Syna, a wszystko to za całe 5 zł (po czym w gazetce reklamowej, zobaczyć, że jedna z tych rzeczy kosztuje 20 zł, albo i 60 jeśli chodzi o spodnie) 🙂
Później spacerem, z Amelkami, dotarłam po pocztę do Beaty. Dziewczyny zajmowały mi Syna na dole – co przestaje być takie proste, bo wszedł w etap płaczu, gdy tylko mama znika z pola widzenia. Wszystko poza nim muszę więc robić ekspresowo, a najlepiej przy otwartych drzwiach 😉 Nie ma lekko i trzeba to przetrwać, znikając na krótkie chwile i coraz częstsze. Tym bardziej, że powoli planujemy walentynkowe wyjście do kina. Ostatnim razem poszło bez problemu, wręcz wszyscy byli zadowoleni. Mały się bawił bez płaczu, Dziadkowie zachwyceni jaki grzeczny, a my zrelaksowani na filmie. Oby i teraz się udało, bo naprawdę mi brakuje wyjść we dwoje – choć raz na jakiś czas..