Święta tuż tuż, a tu jak na złość zadomowił się u nas katar. Mąż przywiózł, znad morza 😉 Tym razem jednak Syn przejął ów podarek z całym „niedobrodziejstwem” inwentarza. I tak jestem pełna podziwu, że prawie 14 miesięcy nie chorował na nic. Teraz wprawdzie lekarsko stwierdzono tylko przeziębienie, ale co się Mały namęczy (a my wraz z nim) to jego (i nasze). Katar nie tylko utrudnia oddychanie, ale i spanie. W sumie już nie pamiętam, kiedy przespałam całą noc, tylko jakoś nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić. Na szczęście apetytu Mały nie stracił, a wręcz przeciwnie zachwycił się dorosłą wersją dań, jaką już mu serwujemy. Makaron, gotowane warzywa, lane kluski, jajka na twardo, mięsko drobno krojone, twaróg z owocami, rosół dla zdrowotności, leniwe pierożki i trochę pieczywa, które z chęcią jadłby do każdego posiłku. A najchętniej jadłby już dokładnie to samo co my 😉 No ale na to musi jeszcze trochę poczekać..
Za to dziś mimo kataru, szalał po pokoju montując i ubierając z nami swoją pierwszą choinkę! Rok temu był taki malutki, że tylko ręką sięgał po bombkę i chyba nawet jeszcze świat jawił mu się czarno-biały. Te Święta będą już przeżywane razem z nami, z całą paletą barw, zapachów, smaków i przy dźwiękach kolęd. Jak się ma w rodzinie Mamę chórzystkę, to śpiewów przy wigilijnym stole się nie uniknie 😉 Przynajmniej w jej wydaniu, bo reszta jakoś tak mniej się do śpiewania rwie. Za to ja znowu planowałam zagrać „Cichą noc” na gitarze, ale sprzęt już tak rozstrojony i czasu na trenowanie brak, że raczej pozostanie to w strefie planów..
Dobrze, że z prezentami dla wszystkich się wyrobiłam i nie muszę stać w tych ogromniastych kolejkach. Paczka wysłana i już otrzymana 😉 Prezenty dla Zosi i Tomka czekają schowane w szafie. Amelki zaskoczone drobiazgami, a Kasia zachwycona ręcznie malowaną bombką ukrywającą w swym wnętrzu aniołka. Wiem, że lubi aniołki, więc dla każdego coś miłego. Robienie prezentów sprawia mi ogromną radość! A już najbardziej cieszę się, kiedy trafię w gusta albo zaskoczę obdarowywanego tym, że pamiętałam o czym kiedyś tylko wspomniał, lub o czym marzył. Cóż, cała tajemnica tkwi w tym, by umieć słuchać i wyłapywać te małe marzenia choćby wypowiadane były dawno temu..
Prezenty prezentami, ale i mieszkanie wypada ogarnąć. Był dylemat, czy przed choinką, czy po – i jednak dobrze, że z odkurzaniem poczekaliśmy do jutra, bo się igieł nasypało. Za to rzuciłam się dziś do mycia framug okiennych i odczuwam to boleśnie w kręgach. Dlatego większe porządki może zostawię sobie na wiosenny czas, a teraz tradycyjne pranie, odkurzanie i umycie łazienki z kuchnią. Czekamy na wizytę przybywającej z Danii Beaty z rodzinką i zaczynamy debaty sylwestrowe. Możemy sobie pozwolić na późne planowanie, bo i tak na bal się z Dzieciem jeszcze raczej nie wybierzemy, a że Dziadkowie robią domówkę u siebie więc my będziemy mieli domówkę z Małym – jedyny dylemat – czy będzie to nasz dom, czy może nie nasz? 🙂 Zobaczymy..