Spotkanie u Asi, przy herbacie z sokiem z aronii.. pogaduszki o jej stresach w nowej pracy, o moich obawach w obecnej, o planach, rodzinach i oczywiście o dzieciach. Też poleca mi bym, jeśli jest to możliwe, została z Małym najdłużej ile się da.. Z dnia na dzień widać, jaki robi się kontaktowy, jak dużo już rozumie, jak zaczyna nas naśladować i bawić się w proste zabawy. Wspaniale tak obserwować te wszystkie poczynania i słuchać zachwytów od znajomych czy rodziny 🙂
W sobotę było właśnie rodzinnie, wybraliśmy się do litewskiej restauracji z okazji urodzin mojej Mamy. Przy okazji kwiatów od Męża dla Teściowej, załapałam się i ja na kwiatka 🙂
W menu restauracji cepeliny, bliny, babka ziemniaczana i inne rarytasy z tamtych rejonów, kelnerka ze śpiewnym akcentem przyjmowała zamówienie na zapiekane ziemniaki ze szpinakiem, boczkiem i ogórkiem kiszonym podane w formie pieroga z pomidorem i śmietaną. Pyszne było, ale mało – dojedliśmy lodami na deser i krótkim spacerem, który zakończył się znienacka wizytą u Chrzestnej Synka. Takie spontaniczne akcje są najlepsze, od sierpnia się spotkać nie mogliśmy, a tu rach ciach, decyzja i jedziemy. Mieliśmy dla niej prezent, a ona ubranka dla naszego Smyka i pierwszy rowerek, taki gdzie to jeszcze rodzice sterują kierownicą, a Mały może udawać, że kręci nogami. Super niespodzianka, tylko jeszcze trochę musimy poczekać żeby dorósł i nam z niego nie spadał.
A niedziela festynowa, na Starym Mieście i w parku odbywały się rodzinne pikniki. Na jednym szantowo, choć trochę mizernie bo mało tam miejsca, nie ma gdzie parkować i przez to zaplecze gastronomiczne i handlowe nie dopisało. W parku fajniej, dużo ludzi, przestrzeni, scena z prawdziwego zdarzenia. Pokazy tańca w wykonaniu dzieci i konkursy prowadzone przez moją koleżankę, która była tak miła i zrobiła dla Małego balonowego psa – poza kolejką – nie ma to jak takie chody 😉
Do tego udało się spotkać z Sylwią, która spodziewa się dziecka, co bardzo nas cieszy, bo większość dzieciaczków wśród znajomych jest starsza, a tu nareszcie będzie młodszy kolega 🙂 Już mi się marzy takie wspólne wyjście naszych babeczek z dziećmi, kiedy Syn będzie śmigał na własnych nogach i bawił się z innymi. Chociaż to tylko taka myśl, bo jednak chciałabym, by ten nasz wspólny czas, leciał sobie teraz powoli, bym mogła chłonąć każdą chwilę dzieciństwa naszego Szkrabka..