U Rodziców raj smakowy.. orzechy laskowe prosto z drzewa, jędrne, lekko słodkawe.. cud, mniód i bąbelki. Wielki szczupak i okoń złowione przez Tatkę, usmażone na złoto i chrupiąco, z ośćmi dużymi jak wykałaczki, więc mało ryzykowne w jedzeniu. Do tego maliny, borówki i sok z ananasa. Same rarytasy, tak na ostatnie podrygi lata.. Zdecydowanie wyczuwa się chłodniejsze noce, słońce ma mniejsze moce grzewcze, a dzień robi się coraz krótszy. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy to o 20.30 ciemność zapadła za oknem! A tak fajnie było mieć jasno do 22.. No cóż, trzeba łapać te ostatnie chwile i póki słońce ruszać w zielone jeszcze plenery..
Na weekend robię strajk kuchenny, pakuję w torbę słoiczki, musy owocowe i chrupki dla Małego, dla nas parę złoty w kieszeń na obiad i śmigamy nad wodę. A jutro, jak się uda wpasować z drzemką, to może złapię Hołowczyca i Małysza na foto, a jak nie, to choć okiem widoki motoryzacyjne z Bajapoland złowimy.
Miłego odpoczynku 🙂