Ten tydzień rozpoczął się od smutnej wieści o Helence.. nie mogę przestać myśleć, o tej malutkiej istotce, która odeszła z tego świata pozostawiając po sobie rozpacz rodziców i żal całej rodziny. Nie powinno tak się dziać… nie powinno.. Rozpamiętuję to każdego dnia. Przytulam Syna mocno i drżę na myśl o innych rodzicach, którzy cierpią przez tak dotkliwą stratę. Niewyobrażalną..
Dzień leci za dniem, gotuję, spaceruję, ogarniam codzienność, ale gdzieś z tyłu głowy czai się smutek.. Nawet nie mam jak pomóc, jak pocieszyć.. A życie toczy się przecież dalej i ci młodzi ludzie, którzy mieli się teraz cieszyć dzieciątkiem muszą żyć z takim bólem. Współczuję im z całego serca…
Mój Szkrabek nieświadom jeszcze tego świata i jego lęków. Budzi się z uśmiechem, ufnie wyciąga ręce. Poznaje otoczenie, rozgląda się po mieszkaniu, po osiedlu, łapie Dziadka za brodę i Babcię za policzki, oswaja się z nowymi miejscami. Macha nogami z radości na widok dzieci w piaskownicy, jakby już sam chciał w niej zasiąść z łopatką i bawić się do wieczora. Oprócz marchewki od dwóch dni próbuje kleik ryżowy i widzę, że nie będzie żadnych problemów z podawaniem mu jedzeniowych nowości. Jest ciekawy tego, co mu się podsuwa i wręcz doczekać się nie może kiedy łyżka dotrze do buzi. Mniej fajne natomiast zrobiło się to, co po tym jedzeniu znajdujemy w pieluszce.. ale wiadomo, im gęstsze jedzenie, tym grubsza sprawa..
Brat już na ostatnim odcinku podróży, Tajlandią, Birmą i w ogóle całą podróżą jest zachwycony..
Poznał nowych ludzi, zwiedził kawał tamtejszych rejonów. Na rejsie po jeziorze Inle wypstrykał baterie do cna.
Załapał się też na elektryczny skuter i widoki z góry..
Zostało jeszcze Mandalay i dłuugi powrót do naszego kraju. A w kraju zamieszanie wyborcze i debaty polityczne. U nas Urząd Miasta, który przeniósł się do budynku po filharmonii i przyjmuje petentów w sali, gdzie odbywały się koncerty. Brak możliwości zrobienia zdjęcia dowodowego dziecku – bo jeszcze nie siedzi. I jak zwykle dużo do góry nogami. Dobrze chociaż, że ostatnią szczepionkę na pneumokoki udało mi się zakupić, po zamówieniach telefonicznych, bo jak się okazuje i to nie było łatwe i oczywiste. Chciałoby się zabrać rodzinkę w plecak i ruszyć przed siebie, zobaczyć kawałek tego świata, pozwiedzać ciekawe miejsca i oderwać się choć na trochę.. Dobrze, że lato przed nami..