Mikołajkowe prezenty

Nie spodziewałam się aż takiej radości w to Mikołajowe święto..

Po pierwsze, po tym jak mój stary laptop odmówił całkowicie współpracy pokazując mi biały ekran, nie łącząc z netem i zawieszając się w najmniej odpowiednich momentach, zakupiłam nowy sprzęt. Nareszcie, po latach pracy na złomach, na reanimowanych laptopach brata lub taty, które dostawałam w spadku – dozbierałam do nowego i ja! I właśnie na Mikołajki mogłam już nacieszyć się tym nowym sprzętem 🙂

 

 

Po drugie Dziecię nasze w dzień spało mi smacznie, dałam radę zrobić obiad i wziąć prysznic, zakończony wmasowaniem kremów w miejsca strategiczne, po czym poczułam się o niebo lepiej. Ale najlepsze miało przyjść dopiero wieczorem…

 

Od tygodnia planowaliśmy jak zorganizować moje wyjście na koncert KAMPa, Beata podjechała do lokalu po bilet dla mnie (bo wyprzedawane były na pniu), w czwartek ten bilet na szybko odbierałam. Synek na szczęście zasnął wcześniej i obudził się na dwie godziny przed planowaną eskapadą. Zdążyłam go porządnie nakarmić, a Mąż zajął się usypianiem z początkowym trzymaniem na rękach. Do ostatniej chwili nie byłam pewna czy się uda i siedziałam jak na szpilkach, do połowy ubrana (pierwszy raz, od czasu sprzed ciąży, w spódnicę) z górną połową czekającą, czy trza będzie jeszcze karmić, czy nie. Jak Mały odpłynął, wyskoczyłam w tempie ekspresowym do lokalu, akurat gdy Beata napisała że zespół już rozstawia sprzęt. Jak dojechałam koncert się zaczynał, a moje emocje sięgały zenitu! 🙂

 

 

 

 

Mikołajkowy KAMP

 



 

To było moje pierwsze wyjście, więc trochę się denerwowałam czy nie będę zaraz musiała wracać i co jakiś czas zaglądałam w telefon, ale udało mi się tym koncertem nacieszyć 🙂 KAMP jak zwykle pokazał klasę, zagrali wszystkie moje ulubione utwory, naśpiewałam się, natupałam, były bisy i fantastyczna atmosfera. Grali z ogromną energią i mogę powiedzieć, że baterie mam naładowane na dłuugo.

Po trzecie, jeszcze jedna niespodzianka bo kupiłam ich płytę, której nigdzie nie można było dostać. Ani w sklepach, ani w necie, a tu proszę.. sklepik objazdowy z zespołem, były też koszulki i plakaty, ale płyta była dla mnie najważniejsza. Mam. Będę słuchać i napawać się dalej tymi nutami.

 

 

Po czwarte, zakończyłam zadawnione żale ze starą kumpelą, do której nie odzywałam się od roku, spotkałam ją w lokalu i przeprosiłam za urażone milczenie. Wybaczyłyśmy sobie wszystko i czuję się z tym dobrze, tym bardziej, że zbliża się czas świąteczny, a w nowy rok dobrze wejść z czystą kartą..

 

 

Jak wróciłam do domu dziękowałam moim kochanym chłopakom, że spełnili moje małe marzenie :* 🙂 To był naprawdę fantastyczny wieczór…!

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s