Wczoraj w szkole rodzenia była poważna tematyka – pierwsza pomoc przy zakrztuszeniach, bezdechu czy oparzeniach. Ćwiczyliśmy reanimację na małym fantomie.. sztuczne oddychanie, uciski na mostek i omawiane były sytuacje zagrożenia, których należy unikać. Dobrze o tym wszystkim wiedzieć, ale mam nadzieję, że ta wiedza nigdy nie będzie nam potrzebna w praktyce..
Dla odstresowania po takich akcjach, nawet jeśli tylko na lalkach, włączyłam sobie muzyczkę, którą znalazłam pod stroną KAMPa i nie dość, że trafiłam fajne dla ucha kawałki, to jeszcze zainteresowałam się tańcem SHUFFLE. Jak tylko dojdę do formy, to w ramach powrotu do wagi i kondycji będę sobie trenować shuffle dance 🙂 Tutaj np. taki niepozorny chłopak i do tego lekko przy kości, a jak tymi nogami przebiera! Szacun..
Let’s shuffle All Night! już nawet umiem podstawowe dwa kroki i element z charlestona.. tylko z moim brzuchem to ja na razie niewiele potrenuję 😉
A tu faworyt taneczny w eleganckim wydaniu..