Słońce było przez dwa dni, pierwszy z nich tak upalny, że opalaliśmy się nad jeziorem nabierając barw czerwieni na nosie i policzkach 🙂 Drugi mniej gorący, ale dzięki temu, że słoneczny to też przyjemny…
Dwa pozostałe dni były chłodne, więc w jeden z nich wybraliśmy się pozwiedzać kolejne niemieckie miasteczko, tym razem było to Angermünde. Zadbane, ładne miasto z ciekawymi rzeźbami na rynku i zabytkowym kościołem.
Spacerowaliśmy też nad jeziorem gdzie poustawiane były kamienne rzeźby…
W Schwedt, które było po drodze tradycyjnie zahaczyłam o sklep z ubraniami, gdzie można trafić super wyprzedaże! Koszula za 1 euro to naprawdę gratka, więc nabyłam dwie 🙂
Poza plażą i zwiedzaniem codziennie były ogniska, spacery po lesie, degustacje nalewek o różnych smakach – tarnina, jagoda kamczatka, porzeczka, bakaliowa, śliwkowa czy dereniówka. Dla mnie jednak te trunki są za mocne, wolę babskie piwka. Przy ognichu nasłuchaliśmy się różnych opowieści i pośmialiśmy przy kawałach, w których przoduje mój tata 🙂
Wszystkie domki były zajęte, zebrała się prawie cała ekipa, która od lat jeździ nad to jezioro. Przybył nawet Pocik, porzucając połów karpi na rzecz szczupaków. Ale w tym roku, puchar przechodni za największy połów otrzymał Wojtek choć i tatko był niedaleko wygranej – jego szczupak miał 68 cm długości. Marcin za szczupaki się nie brał, za to złowił dwie dorodne płotki, ale tylko po to by je zaraz uwolnić do wody..
Ogólnie majówka wypoczynkowa i cała na świeżym powietrzu, ale jednak noce w maju są jeszcze zbyt chłodne więc czekam na te wakacyjne 🙂