Lubię to święto i nie słucham tych, którzy mówią, że tak powinno być codziennie.. Owszem uczucia, wypowiadanie ich, czułości i przytulanki miło okazywać sobie jak najczęściej.. ale nie mam nic przeciwko uświetnieniu takiego dnia jeszcze bardziej wyjątkowo 🙂
Wczoraj zmęczona ćwiczeniami, całym tygodniem i świadomością, że w piątek musimy wstać o 5 postanowiłam zalec w wyrku już o 20 i zasnąć sobie snem sprawiedliwego aż do rana. Rzadko zdarzają mi się takie akcje, bo zwykle zasypiam ok 24, ale cieszę się że tak zrobiłam bo dzięki temu dziś jestem wypoczęta i mam dużo energii na walentynkowe świętowanie. Energia mi się przyda, bo wieczorem czeka mnie jakaś niespodzianka do której mam ubrać się w sukienkę 🙂 ale o tym cóż to było opowiem po weekendzie..
Marcin powitał mnie dziś bukietem kwiatów, by tuż potem wręczyć torebkę z walentynką pełną wyznań miłosnych, słodkościami i lampką nocną mocowaną klipsem do łóżka, dla mola książkowego, który dokonuje czynności czytelniczej o wszelkich porach dnia i nocy 🙂