Nie biegający, za to filmowy – kupony na tańsze kino się przydały i jak zasiedliśmy przed wielkim ekranem o 16.30 tak wyszliśmy z kina o 21 🙂 To były tylko i aż dwa filmy, na trzeci już bym się nie zdecydowała bo i siedzenia przestają być wygodne i skupienia już brak na akcji.
RoboCop, człowiek w maszynie, z efektami specjalnymi i wątkiem rodzinnym w tle, był nawet wciągający. Nie jest to mój ulubiony rodzaj filmów, ale obejrzeć można.
Natomiast komedia „Wykapany ojciec”, już lżejsza, pocieszna, lekka i przyjemna 😉 Momentami się nawet wzruszyłam…
A dzisiejszy maraton po mieście wypełnił mi dzień po brzegi, rano konferencja o opakowaniach, szybki przejazd na odczulanie, obiad w domu, spotkanie z rodzicami, godzinka na siłowni, ekspresowo do pani Kamili na debaty wakacyjne i jeszcze po kwiatka dla Iwony gdyż dziś poprosiliśmy ją by została naszą świadkową 🙂
Zdecydowanie dni są ostatnio za krótkie, wnioskuję o wydłużenie z 24 godzina na 34, może wtedy uda mi się wyrobić plan dnia bez pośpiechu..