Dni jeszcze upalne, ale poranki i wieczory już chłodne.. W weekend nad jeziorem łapiemy ostatnie promienie słońca. Leniuchując na kocu czytam świetną historyczną powieść Kazimierza Glińskiego, z pierwszej połowy XVII wieku, o bohaterstwie, rycerstwie i wielkich miłościach. I pomyśleć, że w tamtych czasach na list czekano kilka miesięcy, a teraz sekunda i sms przybywa.. chociaż szkoda czasu listów, kiedy wyznania czy wiersze można było nosić przy sobie zapisane na kartkach..
Zbliżają się dożynki, na trasie widać jak drzewa zmieniają już kolor liści, ale jeszcze lato się broni i trzymam za nie mocno kciuki, bo marzy mi się ostatni w tym roku mały wyjazd nad morze..