Na zachód słońca nad morzem czekam jak na przedstawienie teatralne.. patrzę w zachwycie jak zmieniają się kolory nieba, jak promienie odbijają się w wodzie, a natura tworzy żywe obrazy zmieniające się jak w kalejdoskopie… CUDO 🙂
W ogóle morze ma w sobie wiele uroku i uwielbiam nad nie jeździć. W każde wakacje chciałabym być nad nim choć na jeden dzień. W te udało się na dni kilka i może później uda się na parę kolejnych.. Góry mają swój urok, ale nad nie jakoś nie ciągnie mnie zbyt często, natomiast i na południu (w Pradze) i na północy (nad morzem) w tym roku oprócz zachodom słońca przyglądałam się miłosnym kłódkom przyczepionym na mostach.. Macie takie swoje kłódki? Wygląda to fajnie, ale niektórym może się kojarzyć z „zamknięciem”, a nie z deklaracją miłości. Co o tym sądzicie?