Skwar, żar, ukrop i upał! Nie wiem jakim cudem przetrwałam ten tydzień w pracy, w biurze, w dwie osoby to już sauna. Zero przewiewu i na dodatek w trakcie przeprowadzki zniknął wentylator, a mówiłam żeby go schować zanim poszłam na urlop. Jak się nie dopilnuje, to się wiatru nie ma 😉
No cóż.. grunt, że dotrwałam do weekendu i że już mam wizję dużej wody morskiej lub wody jeziornej. To nic, że na razie w głowie – mam nadzieję, że niedługo dojrzę ją, tę wizję, naocznie. Karolina, koleżanka z czasów podstawówki odwiedziła nasz piękny kraj i zaprasza do domku nad jeziorem. Umawiamy się od czasów, gdy śnieg jeszcze leżał na łąkach. Kupiłam już szampana dla uczczenia spotkania, miśka dla jej córki i model samochodu dla syna. Tymczasem morze też kusi i debaty jak to pogodzić, gdzie przenocować i jak rozciągnąć dobę trwają. Jakkolwiek wyjdzie, będzie dobrze.
Lato w pełni i jeśli tylko są możliwości, to fajnie korzystać ze słońca. Miłego weekendu! 🙂